Łukasz S., były dziennikarz TVP Gdańsk, w areszcie za znęcanie się

Łukasz S. był do 2019 roku dziennikarzem TVP

Łukasz S., były dziennikarz TVP 3 Gdańsk, trafił do aresztu po tym, jak został zatrzymany za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. W przeszłości był znany z obsesyjnego śledzenia i nagabywania m.in. zamordowanego później prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Informację jako pierwsze podało Radio RMF.

Do zatrzymania Łukasza S. doszło na deptaku Bohaterów Monte Cassino w Sopocie, w sobotę wieczorem.

– Wobec 41-letniego mieszkańca powiatu wejherowskiego policjanci podjęli interwencję, gdy zauważyli, że wspólnie z drugą osobą usiłuje spożyć alkohol w miejscu niedozwolonym. W wyniku sprawdzenia w policyjnych bazach okazało się, że 41-latek jest poszukiwany i zgodnie z postanowieniem Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ w Gdańsku trafił do aresztu w celu odbycia zastępczej kary 90 dni pozbawienia wolności za przestępstwo znęcania się nad osobą najbliższą – poinformowała media podkom. Lucyna Rekowska, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.

Chodzi o sprawę z 2019 roku – wtedy S. usłyszał zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad 28-letnią partnerką, o czym informował „Presserwis”. Przez rok miał dopuszczać się ciągłego poniżania i bicia po twarzy, przytrzasnął jej też celowo dłoń drzwiami. Śledczy ustalili, że kobieta była poniżana, ośmieszana, obrzucana wyzwiskami. S. miał też ograniczać jej kontakty z innymi osobami i kontrolować ją poza domem. Zeznania kobiety potwierdzili wtedy świadkowie, a Łukasz S. został zawieszony przez TVP w obowiązkach służbowych.

Sprawa toczyła się od maja 2019 roku, a na początku listopada tego samego roku S. został skazany za inne przestępstwo. Sąd Rejonowy w Gdyni skazał ówczesnego dziennikarza TVP na 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 2,5 tys. zł grzywny i 8 tys. zł nawiązki (po 2 tys. zł czterem poszkodowanym osobom) za znieważenie policjanta, kierownika pociągu i funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei. W lutym S. wywołał awanturę w pociągu Pendolino, który miał wyjechać z Gdyni do Warszawy. Żądał od konduktora sprzedania mu taniego biletu, powołując się na swoje wpływy i znajomości, a interweniujących funkcjonariuszy nazywał „pedałami” i „ciotami”, kazał im sobie „obciągnąć” i „possać” – co odnotowano w uzasadnieniu wyroku. Na wpływy i znajomości miał również powoływać się podczas sobotniego zatrzymania.

Po wyroku w sprawie awantury TVP zakończyła współpracę z dziennikarzem.