Marek Twaróg: Artyści w zgiełku miasta, zapach sztuki i pamięć

Plac Grunwaldzki ze swoją Galerią Artystów ma urok niepowtarzalny

To jedno z najciekawszych miejsc w sercu naszej aglomeracji. Można stawiać tysiąc szklanych domów i tysiąc wieżowców z betonu, można tworzyć śmiałe koncepcje i nowatorskie konstrukcje, ale plac Grunwaldzki ze swoją Galerią Artystów ma urok niepowtarzalny. Pewnie turyści lecą gdzie indziej, w kierunku Nikisza, a może Spodka i NOSPR-u, gdzie – owszem – jest co oglądać. Jeszcze inni raczej do domu, do pracy, na rynek, do tramwaju, może na Ligotę, może na Chorzów? A Koszutka z tym swoim majestatem – zaprasza nienachalnie, dostojnie, po cichu.

I kto tam na tym placu na nas patrzy? Cybulski zza tych swoich okularów – owszem, rodzinnie miał wiele z Katowicami wspólnego. Uśmiechają się Henryk Mikołaj Górecki oraz (z politowaniem?) Wilhelm Szewczyk. Jest Stanisław Hadyna, jest Paweł Steller, Jerzy Duda-Gracz, jest wreszcie Jan „Kyks” Skrzek czy Teofil Ociepka. Wszyscy jako „wybitne postaci kultury i sztuki, twórcy związani z Katowicami i regionem górnośląskim” – zgodnie z napisem na cokole.

Przepiękne rzeźby upamiętniają ludzi ważnych dla całej śląskiej kultury, ale przecież w większości przypadków ważnych dla całej kultury polskiej. Czy ktoś wyobraża sobie współczesną polską muzykę bez Góreckiego i Kilara z jednej strony, albo „Kyksa” – z drugiej?

Ten doskonały pomysł na upamiętnianie osobistości kultury w przestrzeni miejskiej – trochę w parku, wśród zieleni, ale równocześnie w istnym piekle miasta, gdzie jedna, druga, piąta ulica, bloki, sklepy beton i asfalt – doczekał się #nowej odsłony. Oto dziś głosujemy na kolejne figury, które uczcimy pięknym popiersiem, i które zaklęte w spiżu będą na wieki świadczyć o sile śląskiej sztuki.

Same sławy! Jest popkulturowa ikona – niezapomniany Jerzy Cnota. Są wybitne postaci z najwyższych kręgów sztuki, mistrzowie i wirtuozi – Grzegorz Fitelberg czy Bolesław Szabelski, są pedagodzy, poeci słowa, są działacze kultury, gwiazdy sceny.

Każdy zapewne znajdzie w tym gronie człowieka szczególnie mu bliskiego. Czy to bliskiego osobiście, czy poprzez sztukę, którą uprawiał, i dzieła, które po sobie zostawił. Proszę łaskawie o zatrzymanie się przy Tadeuszu Kijonce. Czy trzeba tłumaczyć, dlaczego? Człowiek tak ważny dla poezji, tak ważny dla środowiska dziennikarskiego, tak ważny dla sztuki operowej, tak ważny dla Śląska. Ważny dla mnie – obdarzył mnie wszak kiedyś uwagą większą niż nic, a to już dla mnie bardzo wiele. Wciąż go brakuje, w tylu sytuacjach przydałby się jego głos lub choćby anegdota.

Nie zapomnijcie też o Stanisławie Hubercie Gadomskim, plastyku, grafiku, rysowniku. Zgłosiliśmy – jako DZ – przy poparciu kolegów fotografików tę kandydaturę, bo Gadomski to kawał historii śląskiej prasy. Właściwie od dyplomu na krakowskiej ASP w 1954 roku cały czas związany z „Trybuną Robotniczą” i „Panoramą”. Niestrudzenie dokumentował Śląsk, w tym – ciekawostka – szczególnie życie publiczne wojewody Jerzego Ziętka.

Głosować można do 31 marca na stronie internetowej katowickiego Urzędu Miasta. Niewielki wysiłek, drobny gest, który śląskiej kulturze i śląskim twórcom, jak i Katowicom, Koszutce i placowi Grunwaldzkiemu, bez wątpienia się należy.

PS Dziękuję za komentowanie naszej zeszłopiątkowej okładki z hasłem „Co robić z rodziną, gdy sklepy zamknięte”. Niektórzy odebrali to jako dramatyczne, wręcz rozdzierające serce, pytanie redaktorstwa, które nie może żyć bez łażenia po sklepach. Oczywiście, gdyby ktoś zajrzał dalej niż okładka, do tekstów wewnątrz, oceniłby prawidłowo: to raczej lekko wyczuwalny dystansik do tych lamentów i zawodzeń, że niedziele bez handlu to niedziele bez sensu.