Fotoreporter „Gazety Krakowskiej” został pobity, kiedy próbował robić zdjęcia placu budowy Energylandii w Zatorze. – Wszystko wskazuje na fakt, że pobicie oraz próba kradzieży a następnie zniszczenie sprzętu naszego kolegi nastąpiły w celu ukrycia łamania prawa. To nie tylko usiłowanie tłumienia krytyki prasowej, ale przede wszystkim przestępstwo o charakterze kryminalnym – komentuje Press Club Polska, wzywając parlamentarzystów i rząd o zapewnienie zwiększonej ochrony prawnej dla dziennikarzy i innych pracowników mediów.
Jak poinformowała „Gazeta Krakowska”, jej fotoreporter w miniony czwartek szedł wzdłuż ogrodzonego placu budowy Energylandii w miejscowości Zator niedaleko Krakowa. W pewnym momencie zza płotu wyskoczył mężczyzna w kurtce z logo tej firmy i zażądał oddania aparatu fotograficznego. Fotoreporter wyjaśnił, kim jest, i nie chciał oddać sprzętu. Został kilka razy uderzony w głowę, do czego napastnika zachęcali inni pracownicy budowy. Fotoreporter wezwał policję, która ustaliła, kim był napastnik.
Pobity fotoreporter noc spędził na obserwacji w szpitalu. Aparat fotograficzny został uszkodzony. W piątek przedstawiciel Energylandii zadzwonił do redakcji „Gazety Krakowskiej” i przeprosił za zajście, zapewniając, że bijący mężczyzna nie jest zatrudniony w firmie, tylko zewnętrznej spółce realizującej prace budowlane. Zapewnił, że zostanie on zwolniony z pracy.
Fotoreporter złożył już w tej sprawie zeznania na policji. – W zależności od tego jak policjanci zakwalifikują zdarzenie, „Gazeta Krakowska” podejmie dalsze kroki. Nie ma bowiem naszej zgody na atakowanie dziennikarzy – zapowiedziała redakcja dziennika.
W poniedziałek rano do tego incydentu odniósł się w oświadczeniu Press Club Polska. – Bandycki napad na fotoreportera „Gazety Krakowskiej” jest kolejnym dowodem na to, że wykonywanie zawodu dziennikarza wiąże się z realnym a nie tylko hipotetycznym ryzykiem bycia ofiarą fizycznej agresji. Wszystko wskazuje na fakt, że pobicie oraz próba kradzieży a następnie zniszczenie sprzętu naszego kolegi nastąpiły w celu ukrycia łamania prawa. To nie tylko usiłowanie tłumienia krytyki prasowej, ale przede wszystkim przestępstwo o charakterze kryminalnym – stwierdziła organizacja. – Oczekujemy, że policja i prokuratura przeprowadzą wnikliwe śledztwo, a winny lub winni zostaną surowo ukarani. Pobitemu fotoreporterowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i do pracy – dodała.
Przypomniała, że w lipcu ub.r. zaatakowano operatora Polsatu, który w Puszczy Białowieskiej realizował materiał o wycince drzew. – Ataki na dziennikarzy przyjmują coraz poważniejszą postać. To już nie tylko wyzwiska, przepychanki czy inne próby utrudniania lub uniemożliwiania pracy. Fizyczna agresja dotyka dziennikarzy niezależnie od ich przynależności redakcyjnej – czytamy w oświadczeniu.
Press Club Polska uważa, że nie wprowadzono przepisów, które obejmowałyby dziennikarzy i innych pracowników mediów zwiększoną ochroną prawną, mimo że organizacja dwa razy składała taki projekt nowelizacji prawa.
– Proponowaliśmy, by atak na dziennikarza lub pracownika redakcji (np. dźwiękowca czy operatora obrazu) w trakcie lub w związku z wykonywaną przez nich pracą był ścigany z urzędu i karany tak, jak napaść na funkcjonariusza publicznego. Ani prezydent Bronisław Komorowski, ani prezydent Andrzej Duda nie zdecydowali się na skorzystanie z inicjatywy ustawodawczej i nadanie projektowi nowelizacji kodeksu karnego biegu legislacyjnego, o co wnosiliśmy – opisano w oświadczeniu.
– Press Club Polska zwraca się do wszystkich klubów parlamentarnych oraz Rady Ministrów z żądaniem podjęcia natychmiastowych działań, zmierzających do objęcia dziennikarzy i pracowników mediów zwiększoną ochroną prawną. Bezpieczeństwo dziennikarzy i swoboda wykonywania przez nich zawodu nie mają barw partyjnych. Politycy – nie ubolewajcie, nie potępiajcie, nie wyrażajcie oburzenia. Znowelizujcie prawo – zaapelowano.