Brak informacji o autorach i wydawcach na tzw. tyłówkach programów informacyjnych TVP nie łamie prawa wprost, ale jest praktyką naganną i nietransparentną. – Wykorzystuje lukę w Prawie prasowym, które powstało w latach 80. ubiegłego wieku i nie reguluje należycie obowiązków mediów elektronicznych – mówią dziennikarze i eksperci.
Umieszczanie nazwisk wydawców, autorów i realizatorów telewizyjnych na końcu programów informacyjnych od dziesięcioleci było praktyką powszechnie obowiązującą. Z tzw. tyłówki „Faktów” TVN możemy dowiedzieć się, kto konkretnie program przygotował, zrealizowal i wyprodukował. „Fakty po Faktach” podają nazwiska redaktorów wydania, realizatorów wizji. Także oddział regionalne TVP prezentują po swoich lokalnych serwisach informacyjnych nazwiska: wydawcy, kierownika produkcji, a często także redaktora prowadzącego czy montażysty.
Anonimizacja od czasów Kurskiego
Natomiast o autorach i wydawcach „Wiadomości” w TVP 1 nie możemy dowiedzieć się niczego. Na tyłówce pojawia się informacja, że „wydanie przygotował zespół »Wiadomości«”. Redakcja podaje też numer telefonu, ogólny adres mailowy i adres strony internetowej.
– Gdy pracowałem jako wydawca „Wiadomości”, do głowy mi nie przyszło, żeby nie podawać na tyłówce swojego nazwiska – wspomina Grzegorz Sajór, który przepracował w TVP 26 lat, dziś m.in. w Radiu 357. – Teksty w prasie są przecież podpisane imieniem i nazwiskiem. Umieszczenie nazwisk wydawców i realizatorów programu telewizyjnego są jedynym powszechnie dostępnym dowodem, że byli autorami konkretnego wydania i ponoszą za niego odpowiedzialność.
Tyłówkę zanonimizowano, gdy Telewizją Polską zaczął rządzić Jacek Kurski, w 2016 roku. – Najpewniej po to, by ukryć nazwiska osób odpowiedzialnych za brutalną, partyjną propagandę, opartą w dużej mierze na kłamstwach i pomówieniach – mówi Andrzej Krajewski z zarządu Towarzystwa Dziennikarskiego, w przeszłości korespondent TVP w Waszyngtonie, ekspert KRRiT.
Były pracownik TVP (prosi o zachowanie anonimowości) podaje inny powód zanonimizowania tyłówki „Wiadomości”. – Bardzo często wydawcą tego programu był Jarosław Olechowski (były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, mający opinię nieformalnego szefa propagandy TVP – red.). Występował więc w podwójnej roli i nie chciał się tym chwalić – mówi.
Czy TVP łamie prawo?
– Do głowy by nam nie przyszło, żeby wycinać nazwiska z tyłówek. Nikt nigdy tego nie proponował, nie rozważał, nie dyskutował. Dlaczego zdecydowały się na to „Wiadomości” – to pytanie retoryczne dla każdego, kto przez ostanie kilka lat ogląda ten program – mówi jeden z pracowników TVN 24 proszący o nieujawnianie nazwiska.
Prawo prasowe precyzyjnie określa parametry stopek redakcyjnych i zasady, którymi musi kierować się wydawca. Zgodnie art. 27. tej ustawy na każdym egzemplarzu druków periodycznych, serwisów agencyjnych oraz innych podobnych druków prasowych należy w widocznym i zwyczajowo przyjętym miejscu podać m.in.: nazwę i adres wydawcy lub innego właściwego organu; adres redakcji oraz imię i nazwisko redaktora naczelnego; miejsce i datę wydania oraz nazwę zakładu wykonującego dany druk prasowy”.
Jednocześnie Prawo prasowe pojęcie prasy każe stosować szeroko. Zgodnie z art. 7 tej ustawy prasą są również „programy radiowe i telewizyjne oraz kroniki filmowe” oraz „wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania, w tym także rozgłośnie oraz tele- i radiowęzły zakładowe, upowszechniające publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania; prasa obejmuje również zespoły ludzi i poszczególne osoby zajmujące się działalnością dziennikarską”.
Czy w tym kontekście redakcja „Wiadomości” nie wywiązuje się z ustawowego obowiązku publikowania szczegółowych informacji o nadawcy i osób odpowiedzialnych za konkretne wydanie? – Prawo prasowe jest precyzyjne w artykułach regulujących wydania drukowane. Norm dotyczących opisywania wydań elektronicznych dokładnie nie precyzuje. Dlatego nie można powiedzieć, że TVP łamie prawo, nie umieszczając nazwisk osób odpowiedzialnych za konkretne wydanie – mówi mec. Jacek Wojtaś z Izby Wydawców Prasy.
Nieuczciwa praktyka wobec widzów
W jego ocenie anonimizacja tyłówki „Wiadomości” łamie natomiast dobrą praktykę, którą kiedyś kierowali się wszyscy nadawcy. – Pamiętajmy, że Prawo prasowe pochodzi z 1984 roku – mówi Jacek Wojtaś. – Wszystko wskazuje na to, że intencją ustawodawcy było wprowadzenie zasady pełnej publicznej informacji o odpowiedzialnych za konkretne wydania wszystkich formatów wydawniczych, również informacyjnych programów telewizyjnych – dodaje.
– Brak informacji o autorach i wydawcach w tyłówkach TVP to praktyka nietransparetna, ale przede wszystkim nieuczciwa wobec widzów – dodaje dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersystetu Wrocławskiego. – Każdy ma prawo wiedzieć, kto stoi za konkretną informacją. Choćby po to, żeby mieć jasność, komu przesłać polemikę czy żądanie sprostowania. Umieszczanie ogólnego adresu sugeruje, że takie głosy zostaną zlekceważone – mówi Adam Szynol.
W jego ocenie brak osób odpowiedzialnych za wydanie ma też zniechęcić wszystkich tych, którzy materiałami emitowanymi w „Wiadomościach” poczują się znieważeni i będą rozważać wejście na drogę prawną. – Bo nie bardzo wiadomo, do kogo słać pretensje. Instytucje regulujące funkcjonowanie mediów powinny sprecyzować zasady formułowania tyłówek. Ale nie mam złudzeń: upolityczniona Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie zajmie się tym problemem. Wobec nadchodzącej kampanii wyborczej będzie nadal koncentrować się na szykanowaniu mediów mających opinię opozycyjnych – mówi Adam Szynol.
O anonimizację tyłówek „Wiadomości” TVP 1 „Presserwiss” zapytał biuro rzecznika Telewizji Polskiej. Pozostały bez odpowiedzi.