Program pracy zdalnej w piątki Warner Bros. Discovery doprowadzi do maksymalnego zredukowania energii w budynkach, w efekcie ograniczy zużycie energii elektrycznej, więc nasz ślad węglowy – tak koncern reklamuje swój projekt.
Chrabota: „Program zdalnych piątków nie ma praktycznych wartości”
Jednak większość wydawców chce, by zapełniać opustoszałe w pandemii biura i redakcje. – W czasie pandemii ponad 90 proc. naszych zespołów pracowało całkowicie zdalnie – informuje „Presserwis” Agnieszka Skrzypek-Makowska, kierowniczka komunikacji zewnętrznej RAS Polska. – Następnie, po okresie lockdownu, zespoły same wypracowały swój sposób pracy – część zdecydowała się na obecność w biurze, część pracowała całkowicie zdalnie – dodaje.
W jej ocenie ten sposób świetnie się sprawdzał. – Jednak od czasu pandemii dołączyło do nas wiele nowych osób. Część pracowników nie miała okazji doświadczyć w pełni naszej kultury i atmosfery. Dlatego, aby odbudować relacje, zdecydowaliśmy, że zmieniamy zasady pracy hybrydowej i od nowego roku wracamy do pracy w biurze przez dwa dni w tygodniu – zapowiada Agnieszka Skrzypek-Makowska.
W ocenie Bogusława Chraboty, redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, reklamowany przez Warner Bros. Discovery program zdalnych piątków jest podbudowany ideologicznie, ale nie ma praktycznych wartości. – System pracy powinien być dostosowany do konkretnych potrzeb redakcji i pracujących w niej osób – mówi Bogusław Chrabota. – W „Rzeczpospolitej” dajemy swobodny wybór: redakcja jest dla każdego otwarta, ale niektórzy pracują tylko zdalnie – dodaje.
Jak informuje naczelny, kolegia redakcyjne od poniedziałku do czwartku są prowadzone w systemie hybrydowym, a piątkowe i niedzielne online. – Spotkałem się z opiniami, że kolegia i zebrania prowadzone zdalnie lub hybrydowo są mniej efektywne od stacjonarnych. Być może tak jest w redakcjach, w których pracuje proporcjonalnie duża grupa młodych dziennikarzy i redaktorów. Zespół redakcyjny „Rzeczpospolitej” nie ulegał zasadniczym zmianom od 10 lat. Udało się nam wypracować wysoką kulturę pracy. Wszystko dzieje się punktualnie. W przeciwieństwie do innych redakcji, przy zamykaniu numerów nie przeżywamy bolesnych napięć i gorących dyskusji. Wprowadzenie sztywnych zasad polegających na sztywnym wyznaczeniu dni pracy stacjonarnej, czy przeciwnie – zdalnej – uważam za całkowicie bezsensowne – podkreśla.
Smutny widok pustej redakcji
Agora, tak jak zdecydowana większość wydawców, pracuje w systemie hybrydowym. Rzeczniczka koncernu Agata Staniszewska w rozmowie z „Presserwisem” przypomina, że decyzje dotyczące konkretnych pracowników podejmują indywidualnie ich szefowie.
– Niektórzy preferują pracę w redakcji, ale są w zdecydowanej mniejszości – mówi Bartosz Wieliński, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. – Formuła pracy zdalnej jest korzystna dla tych, którzy umieją pracować w domu. Możliwość zdalnego uczestnictwa w kolegiach porannych o 8.30 i popołudniowych i 15.30 oznacza wygodę, oszczędza czas. Tu nie wyobrażam sobie powrotu do formuły stacjonarnej – dodaje.
Z tego jednak nie wynika, że w tytułach Agory utrzyma się model hybrydowy z przewagą pracy zdalnej. – Nie ma nic smutniejszego niż widok pustej redakcji. Niektóre formy pracy zdalnej są dla wszystkich korzystne i nie będziemy z nich rezygnować. Jednak większość wie, że spotkania i bezpośrednie rozmowy kończą się często konkluzjami i kreatywnymi pomysłami. A spotkania zdalne są w tym zakresie mniej efektywne – ocenia Bartosz Wieliński.
W jego ocenie praca w newsroomie oznacza też szybszy przepływ informacji w zespołach z proporcjonalnie dużą liczbą dziennikarzy i redaktorów z krótkim stażem. – Dlatego rekomendujemy powrót do pracy stacjonarnej. To miękka rekomendacja, a nie nakaz czy wprowadzenie sztywnej zasady. Ideałem byłoby osiągnięcie poziomu dwóch, trzech dni pracy stacjonarnej w tygodniu – uważa wicenaczelny „Wyborczej”.