Konstancja Nowina-Konopka, fotoreporterka z Krakowa, laureatka Grand Press Photo, dostała wezwanie na komendę policji w związku z relacjonowaniem protestu w grudniu. – Policja uznaje za uczestników protestów wszystkich, którzy znajdują się w danym miejscu – komentuje Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”. Nowinę-Konopkę odwiedzili policjanci, którzy wręczyli jej wezwanie do złożenia wyjaśnień w jednej z krakowskich komend. – Zostałam wezwana na policję w związku z naruszeniem zasad epidemicznych i art. 116 Kodeksu wykroczeń. W piśmie, które otrzymałam, nie jest doprecyzowane, co jest dokładnie powodem wyjaśnień, ani o jaką sytuację chodzi – mówi fotoreporterka w rozmowie z „Press”.
Dopiero od policjantki prowadzącej sprawę Nowina-Konopka dowiedziała się, że śledczym chodzi o protest młodzieżowego strajku klimatycznego z 9 grudnia. – Zostałam wówczas spisana przez funkcjonariuszy w ciemnym zaułku na placu Matejki. Zobaczyłam, że policja wyciąga z tłumu młodych ludzi i wtedy policjanci mnie poprosili o dokumenty. Pokazałam wówczas legitymację prasową i dopilnowałam, żeby w notatce znalazła się informacja o tym, że wykonuję obowiązki służbowe i jestem fotoreporterką – dodała.
Mimo to w dokumentach policyjnych, które trafiły do postępowania, nie ma wzmianki o tym, że podczas protestu Nowina-Konopka była służbowo. Za złamanie art. 116 Kw, dotyczącego „nieprzestrzegania nakazów i zakazów przez chorego lub nosiciela choroby zakaźnej lub osoby sprawującej nad nimi pieczę” grozi kara grzywny lub nagany.
Dominika Bychawska-Siniarska, członkini zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, podkreśla, że dziennikarze muszą wyraźnie wskazywać policji, że wykonują obowiązki służbowe. – Najlepiej mieć przy sobie legitymację prasową oraz umowę z redakcją, która by rozwiała wszelkie wątpliwości funkcjonariuszy. Freelancerzy są w gorszej pozycji, ale jako dowód ich działalności powinny służyć prowadzone przez nich strony internetowe i publikacje medialne – radzi Bychawska-Siniarska. – Oczywiście trzeba jasno oddzielić sytuacje, kiedy dziennikarze relacjonują protest, a kiedy biorą w nim udział. Jeśli byli w pracy, to muszą to podkreślać podczas wyjaśnień na komendzie. Dobrze mieć świadka, który obserwuje wykonywanie czynności przez policjantów – dodaje.
Podkreśla, że „mamy obecnie do czynienia z systemowym problemem, ponieważ policja traktuje za uczestników protestu wszystkich, którzy znajdują się w danym miejscu”. – Do tej pory Europejski Trybunał Praw Człowieka nie wypowiedział się, kiedy policjanci powinni przerwać prowadzenie czynności względem dziennikarzy, którzy wykonują swoje obowiązki zawodowe – wskazuje ekspertka.