Jaźwiecki zaczął pracę w wychodzącej na Śląsku „Trybunie Robotniczej”w 1978 roku, kontynuował ją w „Dzienniku Zachodnim” (po wchłonięciu przez ten tytuł „Trybuny” w 2004 roku). Jak się dowiadujemy – teraz definitywnie pożegnał się z dziennikarstwem. –
Leszek to człowiek-instytucja, bardzo dobre pióro. Pożegnaliśmy go w środę, ale z powodu pandemii nie było to takie pożegnanie, jakie chcielibyśmy mu urządzić. W pustej redakcji spotkaliśmy się z nim: ja, szef działu sportowego Jacek Sroka i prezes oddziału wydawcy, Konrad Wlazło. Wręczyliśmy bukiet kwiatów, była kawa i wspominki. Ponowne, tym razem huczne pożegnanie, wyprawimy Leszkowi w lutym – zapowiada w rozmowie z nami Marek Twaróg, redaktor naczelny „Dziennika Zachodniego”. Z powodu pandemii redakcja gazety (podobnie jak inne redakcje Polska Press grupy) pracuje w systemie hybrydowym.
Leszek Jaźwiecki specjalizował się w żużlu, siatkówce i Formule 1, ale relacjonował też dla macierzystego tytułu rajdy samochodowe: Camel Trophy i Dakar. Po jego odejściu w redakcji „Dziennika Zachodniego” został trzyosobowy dział sportowy. Z powodu pandemii redakcja nie planuje na razie jego rozbudowy.
Według danych ZKDP średnia sprzedaż „Dziennika Zachodniego” w sierpniu br. wyniosła 14 820 egz.