O tym, że Gwidon Miklaszewski zawsze był i jest naszą gwiazdą, wiedzieliśmy doskonale. Z tego, że jego rysunki nie tracą na aktualności, też zdawaliśmy sobie sprawę. Nikt jednak nie podejrzewał, że zrobi nam taki numer. W słynnym, wydawanym co roku, kalendarzu DZ na biurko z jego rysunkami, na karcie z wrześniem 2020 pojawił się obrazek z podpisem: „Wolałbym, proszę pani, uczyć się korespondencyjnie”. Czytelnicy dzwonią i piszą do redakcji, bo nie dowierzają, że to przypadek. Przewidzieliśmy przyszłość?
Mały chłopiec zadziera głowę do góry i mówi do siedzącej za biurkiem kobiety, jak mniemam wysoko postawionej urzędniczki lub co najmniej dyrektorki szkoły: „Wolałbym, proszę pani, uczyć się korespondencyjnie”. Taki obrazek Gwidona Miklaszewskiego ujrzeli nasi Czytelnicy na wrześniowej stronie swojego kalendarza „Dziennika Zachodniego”. Na początku miesiąca przewrócili kartę kalendarza i… zaczęło się. Dzwonią, piszą, pytają. Nikt nie chce nam uwierzyć, że to przypadek.
Kalendarz DZ na 2020 rok powstawał jesienią 2019. Nikt wtedy w Polsce (a właściwie nikt na świecie, może poza Chińczykami) nie zawracał sobie głowę koronawirusem. Pierwszy przypadek zakażenia w Europie potwierdzono dopiero 24 stycznia 2020 roku. W Polsce pierwsze zachorowania odnotowano jeszcze później, bo 4 marca. Nawet wtedy mało kto potrafił sobie wyobrazić, że kilka dni później uczniowie w całej Polsce przejdą na zdalne nauczanie. Ot, takie nauczanie korespondencyjne XXI wieku.
Nasi stali Czytelnicy dzwonią do nas i zachodzą w głowę, skąd na prawie rok wcześniej wiedzieliśmy o tym, że właśnie ten temat zdominuje we wrześniu 2020 roku opinię publiczną? Przyznajemy, nie mieliśmy bladego pojęcia. A skąd Gwidon wiedział, tworząc ten rysunek 35 lat temu? Tego już kompletnie wytłumaczyć nie potrafimy.
– Jak co roku, jesienią 2019 roku poprosiłem archiwistę o wybór dobrych rysunków Mistrza – mówi Krzysztof Gronowicz, szef marketingu „Dziennika Zachodniego”, trochę zdziwiony swoją mocą przewidywania. – Wybieraliśmy z wielu propozycji. Ten rysunek na wrzesień wydawał nam się wtedy wielce zabawny. Dziś jest raczej do refleksji…
Od dawna wiemy, że Gwidon Miklaszewski był i jest naszą gwiazdą. Choć nie żyje już prawie 21 lat, nadal ma swoją stronę w piątkowym wydaniu naszej gazety, gdzie drukujemy jego archiwalne rysunki. Z tego, że jego małe dzieła sztuki nie tracą na aktualności, też zdawaliśmy sobie sprawę. Teraz okazało się, że potrafią nawet wyprzedzać swoją epokę.
Bo jak inaczej wytłumaczyć, że na kilka miesięcy przed pandemią, na wrześniową stronę redakcyjnego kalendarza z rysunkami Mistrza wybraliśmy właśnie obrazek z zadzierającym do góry głowę chłopcem? Kto wierzy w takie przypadki?
Nie pozostaje nam nic, jak tylko podziękować. Panie Miklaszewski, dziękujemy.
Gwidon Miklaszewski był jednym z najpopularniejszych polskich rysowników o charakterystycznej, rozpoznawalnej kresce. Od 1947 roku do ostatnich dni swojego życia nieprzerwanie rysował dla „Dziennika Zachodniego”. Dzięki temu udało nam się zgromadzić 40 tys. jego rysunków. Był także autorem ilustracji książkowych, filmów animowanych, reklam. Do dzisiaj rysunkowy felieton Gwidona Miklaszewskiego publikowany jest na ostatniej stronie piątkowego wydania naszej gazety.