Jarosław Juszkiewicz znów jest głosem Google Maps: Ludzie potraktowali żywy głos w samochodzie jako towarzysza podróży

Jarosław Juszkiewicz, dziennikarz Radia Katowice i znakomity lektor, przeżył chyba najbardziej zwariowany tydzień w swoim życiu. Po tym, gdy okazało się, że przestał być głosem Google Maps i zastąpiła go maszyna, w sieci zawrzało. Jego „pożegnalny” filmik umieszczony w serwisie YouTube zyskał rekordową oglądalność w krótkim czasie. Zaś protesty ludzi poskutkowały tym, że od ubiegłego piątku (29 maja), głos Jarka znów „kieruje nas na południe”. – Nie chodzi o mnie jako głos Jarosława Juszkiewicza. Myślę, że chodzi o ten pierwiastek ludzki. Wiem to po olbrzymiej liczbie pozytywnych komentarzy, po tym, że ludzie potraktowali żywy głos w samochodzie jako towarzysza podróży – mówi nam (przywrócony) głos Google Maps.

Filmik, który Jarosław Juszkiewicz nagrał po tym, gdy stało się jasne, że przestał być głosem Google Maps i został zastąpiony przez maszynę, zyskał już blisko 1,7 mln wyświetleń.

– Nagrałem filmik, opublikowałem go na Facebooku, a potem zaczęło się wariactwo. Pojawiły się komentarze, zobaczyłem, że kilka osób udostępniło ten film. Wtedy wrzuciłem go na YouTube, bo pomyślałem, że dzięki temu zobaczy go jeszcze więcej osób. Tak się też stało. Zaczęli dzwonić do mnie ludzie, z którymi nie widziałem się od dwudziestu lat. I potem nastąpił nagły zwrot akcji, kiedy okazało się, że protesty ludzi zaczęły przynosić skutek – mówi Jarosław Juszkiewicz.

Po tygodniu nawigacja znów przemówiła jego głosem. Najpierw uprzejmie mu o tym doniesiono, potem sam zaczął sprawdzać. Pojawiła się też wiadomość.

– Dostałem mejl z biura prasowego firmy Google, że w związku z tym iż było tak dużo protestów, oni chcą jeszcze bardziej udoskonalić system. Nie mam wątpliwości, że w końcu zastąpi mnie maszyna. Będziemy musieli jeszcze troszkę poczekać, dlatego że język polski jest po prostu trudny. Ale to nie jest nic takiego, co technologia nie byłaby w stanie przezwyciężyć. Ja naprawdę nie jestem przyspawany do miejsca i też nie odbieram tego osobiście. Chciałbym to powiedzieć jasno i uważam, że każdy ludzki głos, który byłby zastąpiony przez syntetyczną maszynę, byłby tak samo broniony. Nie chodzi o mnie jako głos Jarosława Juszkiewicza. Myślę, ze chodzi o ten pierwiastek ludzki. Wiem to po olbrzymiej liczbie pozytywnych komentarzy, po tym, że ludzie potraktowali żywy głos w samochodzie jako towarzysza podróży – podkreśla.

Dziennikarz Radia Katowice przyznaje, że nie słucha siebie, gdy sam jedzie samochodem.

– Śmieję się, że jeżdżę na kameleona, to znaczy jednym okiem patrzę w nawigację, drugim na drogę. Bo to jest frustrujące, kiedy słyszysz siebie i jednocześnie jedziesz. Ja tak nie potrafię. Lektorzy też chyba nie lubią oglądać filmów, w których dają głos – tłumaczy Jarosław Juszkiewicz.

Rozmawialiśmy też m.in. o zabawnych agendotach (m.in. sytuacjach z siłowni czy windy), a także o tym, czy udaje mu się uniknąć mandatów.

Poprosiliśmy też, aby pokierował osobami, które stopniowo zaczynają wracać do biur z pracy zdalnej. By to przejście odbyło się w miarę bezboleśnie.

– Najgorsze jest to, że wielu z nas już się przyzwyczaiło do tej pracy zdalnej. I powrót może być trudny. Pamiętajmy jednak, że dzięki temu nasi szefowie zobaczyli, że możemy mieć trochę więcej luzu, że być może pracujemy wydajniej, niż ściśnięci w ciasnych zagródkach. Ale najważniejsze drodzy państwo: kierujcie się ku zdrowiu – podsumował Juszkiewicz.