TVP wykorzystuje film Latkowskiego do uderzenia w celebrytów i TVN

Zdaniem dziennikarzy Sylwester Latkowski w swoim filmie „Nic się nie stało” nie pokazał wiele nowego o znanej od lat sprawie sopockich klubów Zatoka Sztuki i Dream Club oraz Krystianie W. znanym jako „łowca nastolatek z Pomorza”. Choć dokument pokazuje słabość państwa w ściganiu przestępstw pedofilii, to dla TVP jest przede wszystkim okazją do ataku na celebrytów i stację TVN.

W środę wieczorem dokument „Nic się nie stało” Sylwestra Latkowskiego pokazała TVP 1. Sprawa dotyczy sopockich klubów Zatoka Sztuki i Dream Club, gdzie miało dochodzić m.in. do gwałtów, szantażowania i stręczenia nieletnich dziewczyn. W debacie zorganizowanej po filmie Latkowski jako współwinnych wskazał celebrytów, sportowców, aktorów, którzy mieli bywać w tych sopockich klubach i udają, że o niczym nie wiedzieli. Wymienił m.in. aktora Borysa Szyca i Kubę Wojewódzkiego związanego z TVN. Tematy związane z filmem były wiodącymi w czwartek w TVP Info i „Wiadomościach” TVP 1.

– Tu nie chodziło o ofiary. Film jest nieważny, ważna była dyskusja po nim, w której Latkowski zaczął tyradę od rzucania nazwisk. Mamy uderzenie w liberalne media, w kojarzonych z nimi celebrytów, dostaje się nawet obrońcom Puszczy Białowieskiej i edukacji seksualnej. To jasne uderzenie w TVN, telewizja publiczna szukała na nią haka, Latkowski go wymyślił. Ofiary nikogo nie obchodzą, idę o zakład, że powołana po emisji filmu przez Prokuratora Generalnego komisja nic nie zrobi – komentuje Karolina Korwin Piotrowska, dziennikarka Canal+ i Antyradia.

– Gdzie była TVP, kiedy waliliśmy głową w mur, opisując sprawę i borykając się z pozwami? Nie chciała podjąć tematu. Działaliśmy my, TVN i Latkowski w swoim serwisie Kulisy24.pl – mówi Piotr Głuchowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej” i współautor (wraz z Bożeną Aksamit) wydanej w 2016 roku książki o tej sprawie pt. „Zatoka świń”. – Teraz, kiedy TVP potrzebni są pedofile bez sutann, Latkowski wjeżdża na białym koniu i udaje, że wykrył wielką aferę pedofilską pięć lat po tym, jak to się wydarzyło. Nie powołuje się na ustalenia innych dziennikarzy, wszystko jest zrobione tak, by umknąć odniesieniom do wcześniejszych publikacji, żeby nie padła nazwa „Gazeta Wyborcza”. Film jest merytorycznie słaby, Latkowski nie wykonał właściwie żadnej pracy dziennikarskiej. Przeszedł się po adresach i pokazał elewacje budynków, do których nie mógł się dostać. Poszedł nieumówiony do prokuratury i się dziwił, że go nie przyjęto – krytykuje Głuchowski.

Dziś „niepokorni” i TVPiS oburzają się na rzekome milczenie ws Zatoki Sztuki. To ja się pytam, kto milczał? Sama „Wyborcza” napisała od 2015 kilkadziesiąt artykułów, wydaliśmy książkę „Zatoka Świń”, szef Zatoki Sztuki publicznie obiecał 50 tys. zł za haki na autorów 1/2

— Roman Imielski (@romanimielski) May 21, 2020

Dla Karoliny Korwin Piotrowskiej „to nawet nie jest film dokumentalny”. – Dziennikarstwo polega na tym, że jak się kogoś oskarża o grube przewinienia, a tu mamy z tym do czynienia, to się działa jak bracia Sekielscy: oni mają dowód, ofiarę, jej zeznania, obstawę prawną, dokumenty, wszystko zapisane. Latkowski nie rozmawia z żadną z ofiar, gdzieś chodzi i rozmawia z informatorem policyjnym. I ubarwia to zdjęciami celebrytów z Instagrama – argumentuje Korwin Piotrowska.

Łukasz Warzecha, publicysta „Tygodnika do Rzeczy”, zaznacza, że jednak nie poznał wcześniej przedstawionej w „Nic się nie stało” sprawy. – Odebrałem film przede wszystkim jako oskarżenie wobec prokuratury. Prezentowanie go jako zajmującego się pedofilią wśród celebrytów to wypaczenie czy nawet nadużycie, bo tam nic o tym nie było. Film byłby mocniejszy, gdybyśmy otrzymali wiedzę, że celebryci mieli świadomość, co dzieje się w klubie, a mimo to brali udział w kampanii jego obrony – mówi Warzecha. Nie oglądał dyskusji po filmie, ale jej przebieg zna. – Jeśli robi się tego typu film, wszystko, co można udowodnić i jest istotne, powinno się w nim znaleźć. Dlaczego tam nie ma tego, o czym Latkowski mówił po filmie? Jeśli był w stanie publicznie wygłosić pewne oskarżenia, to dlaczego nie zawarł ich w „Nic się nie stało”? – pyta publicysta.

Jednak nawet krytycy dostrzegają w filmie dobre strony. – Latkowski zrobił jedną rzecz: spotkał się z informatorem ze służb, który jednoosobowo niemal prowadził śledztwo w tej sprawie. On mu powiedział, że twórca dyskotekowego imperium wpływał na poszkodowane dziewczynki, żeby wycofały zeznania. I nie został za to aresztowany – zaznacza Głuchowski. Zdaniem Korwin-Piotrowskiej Latkowski „pokazał kompletną bezczynność prokuratury, która zaczęła działalność za rządów Ziobry”. – Okazuje się, że komisję do zbadania sprawy można powołać jednym telefonem w trakcie oglądania filmu – podkreśla dziennikarka.

Dla Mikołaja Podolskiego z Onetu, który przez lata pisał o sprawie Zatoki Sztuki, celebryci są tłem sprawy. Pamięta, że pięć lat temu jego, Latkowskiego i Michała Majewskiego lżono za ujawnienie afery pedofilskiej. – Banda jakichś gwiazdorów wzięła w obronę kluby, które służyły za wabik w procederze gwałcenia odurzonych dzieci. Do dziś nie mogę pojąć, że coś takiego miało miejsce. Liczę na to, że ci ludzie z kartkami [brali udział w kampanii obrony klubu – przyp. red.] po ludzku przeproszą. Inaczej show-biznes powinien ich skreślić – argumentuje Podolski. Też jest zdania, że film Latkowskiego nie skupia się na celebrytach, ale pokazuje „bezradność i niechęć trójmiejskiego środowiska prawniczego do dogłębnego wyjaśnienia tej sprawy”. Nie śledził całej dyskusji, która odbyła się po filmie. – Mogę z całą stanowczością stwierdzić, że telewizja TVN również ma duże zasługi dla wykrycia tej sprawy. Nie ma podstaw, żeby media toczyły między sobą jakiekolwiek wojny. Ta sprawa powinna być ponad podziałami – zaznacza Podolski.

Z Sylwestrem Latkowskim nie udało nam się w czwartek skontaktować.

Kuba Wojewódzki jeszcze w środę wieczorem zamieścił na Facebooku oświadczenie, w którym poinformował, że pozwie TVP i Latkowskiego, którego nazwał „płatnym medialnym zabójcą”. „Przez lata bywałem też w budynkach TVP1, co nie czyni ze mnie waszego wspólnika, kłamcy, lokaja władzy i aferzysty” – napisał Wojewódzki.