Dorota Gawryluk o zmianach w Superstacji: zdecydował zarząd Polsatu, nakłady nie przynosiły efektów

Dorota Gawryluk

– Tutaj nie ma drugiego dna – nakłady na Superstację nie przynosiły oczekiwanych efektów i trzeba było coś zmienić – tak wprowadzenie zupełnie nowego profilu tego kanału uzasadnia Dorota Gawryluk, dyrektor informacji i publicystyki w Telewizji Polsat. Zaznaczyła, że o zmianach w Superstacji zdecydował zarząd Telewizji Polsat.

Superstacja od końca września ub.r. ma nowy, rozrywkowo-tabloidowy profil i oprawę. Wcześniej, od czerwca do lipca, kanał usuwał z ramówki dotychczasowe programy informacyjne i publicystyczne, odchodzili ich wieloletni prowadzący, m.in. Eliza Michalik Jakub Wątły, Grzegorz Łaguna, Jacek Zimnik i Jacek Żakowski.

Niektórzy z nich, a także innych publicystów, sugerowali, że te roszady mają podtekst polityczny – chodzi o rezygnację z programów i dziennikarzy krytykujących obecny obóz rządzący. – Przyszedł jednak moment, w którym PiS nie jest pewien swojej wygranej w jesiennej elekcji i w związku z tym, tam gdzie w mediach może, gdzie sięgają jego wpływy, „wycina” wszystko i wszystkich, którzy, bez względu na skalę, zagrażają jego pozycji – stwierdził Jakub Wątły.

Zupełnie inaczej zmiany tłumaczyła Telewizja Polsat, która w połowie 2018 roku przejęła Superstację. – Zamierzamy przeznaczyć więcej czasu na informacje z różnych sfer życia, a nie na dyskusje polityczne. Jak wynika z badań oglądalności, w Superstacji najlepiej oglądały się pozycje niezwiązana z polityką – uzasadniał rzecznik nadawcy Tomasz Matwiejczuk.

Dorota Gawryluk: nakłady na Superstację nie przynosiły spodziewanych efektów

– Przede wszystkim to nie ja zmieniałam format stacji i nie miałam na to wpływu, to była decyzja zarządu – stwierdziła Dorota Gawryluk, dyrektor informacji i publicystyki w Telewizji Polsat, spytana w „Do Rzeczy” o zmiany w Superstacji. – Tutaj nie ma drugiego dna – nakłady na Superstację nie przynosiły oczekiwanych efektów i trzeba było coś zmienić. Zmieniono oblicze tej anteny na bardziej rozrywkowe – dodała.

Gawryluk zwróciła uwagę, że w przypadku Polsatu wszystkie zmiany są przez niektóre środowiska postrzegane w kontekście politycznym, a nie biznesowy. – Czy Agora, gdy zamyka lokalne oddziały „Gazety Wyborczej”, zwalnia ludzi, zmienia audycje w TOK FM albo dodaje nowe, musi się tłumaczyć? Ktoś wówczas mówi o decyzjach politycznych? – spytała dziennikarka. – Tymczasem gdy rzecz dotyczy nie kilkudziesięciu pracowników edycji, składu czy grafików, ale dwóch powiązanych koneksjami towarzyskimi dziennikarzy, podniesiono larum – zaznaczyła.

– Przedstawiciele stacji już to wyjaśniali – Superstacja widocznie była nierentowna i nie miało znaczenia, czy ktoś jest pro- czy antyrządowy. Nie jesteśmy telewizją publiczną, której nawet jeśli się nie ogląda, to dostanie i tak pieniądze od państwa. U nas to się musi wszystko spinać – podkreśliła Dorota Gawryluk. – Proszę zwrócić uwagę, że żadna z osób, z którymi się pożegnaliśmy, nie znalazła później pracy w innej telewizji, choć oczywiście życzę im jak najlepiej – dodała.

Duży spadek oglądalności Superstacji to „magia liczb”

Nową odsłonę Superstacji przygotowało zmienione kierownictwo kanału, dyrektorem programowym został Grzegorz Jankowski. Korekty w ramówce wprowadzono w październiku i listopadzie. W drugiej połowie listopada zaczęto emitować programy „Super Island” z uczestnikami „Love Island” w Polsacie oraz „Polacy w świecie”, natomiast w miniony piątek pojawiły się kolejne dwie nowości: „Super lista Disco Polo – notowanie” i „Super lista Disco Polo – propozycje”.

Według danych Nielsen Audience Measurement w listopadzie ub.r. Superstacja miała 0,055 proc. udziału w rynku oglądalności, co wobec 0,134 proc. rok wcześniej oznacza spadek o 59 proc.

– To właśnie magia statystyki i liczb – kiedy mówi pan, że oglądalność spadła o 50 proc, wydaje się, jakby miliony widzów nagle odeszły od Superstacji. Tymczasem powszechnie dostępne wyniki pokazywały, że ta oglądalność to było ok. 0,1 proc. – skomentowała Dorota Gawryluk w „Do Rzeczy”.

Superstacja w 2018 roku zanotowała spadek przychodów sprzedażowych o 12,8 proc. do 11,16 mln zł oraz 2,34 mln zł straty netto (wobec 143 tys. zł zysku w 2017 roku). Nadawca dużo więcej wydał na wynagrodzenia, na koniec 2018 roku miał do spłaty 5,56 mln zł pożyczki.

„Nie ma czarnych ani białych list gości”

Dorota Gawryluk w rozmowie z „Do Rzeczy” zapewniła, że w programach publicystycznych Telewizji Polsat nie funkcjonują wykazy niechcianych gości. – Nie ma żadnych list, czarnych ani białych – stwierdziła.

– Jeśli kogoś u nas nie ma, to zazwyczaj na gruncie czysto ludzkim i osobistym. Jeden dziennikarz nie chce występować z drugim, jakiś polityk z innym obok nie usiądzie – na to nie mamy wpływu – dodała Gawryluk.

Zarzuty o sporządzenia „czarnych list” gości, których nie można zapraszać do programów publicystycznych, formułowano w ostatnim okresie pod adresem Telewizji Polskiej. – Zarząd TVP nie polecał sporządzenia jakiejkolwiek „czarnej listy”; gdyby takie listy powstawały w redakcjach, wobec odpowiedzialnych wyciągnięto by konsekwencje służbowe – zapewnił prezes TVP Jacek Kurski w lutym ub.r., odpowiadając na pytanie Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.

Bodnar podobne pytanie skierował w listopadzie, po tym jak pojawiły się informacje, że benefis Andrzeja Seweryna w TVP Kultura nie doszedł do skutku, ponieważ aktorowi nie pozwolono zaprosić Aleksandra Smolara z Fundacji im. Stefana Batorego.

Według danych Nielsen Audience Measurement w listopadzie ub.r. Polsat News miał 1,261 proc. udziału w rynku oglądalności, co wobec 1 proc. rok wcześniej oznacza wzrost o 26 proc. We wrześniu ub.r. kanał został testowo udostępniony w naziemnej telewizji cyfrowej w Warszawie, Katowicach, Poznaniu oraz Trójmieście.

Według Doroty Gawryluk to rozszerzenie dystrybucji nie miało decydującego wpływu na wzrost oglądalności stacji, ponieważ w dużych miastach już wcześniej była ona szeroko dostępna dzięki sieciom kablowym. – Da się jednak łatwo zmierzyć, że z 30 proc. wzrostu oglądalności w skali roku z tzw. rozszerzenia pochodzi tylko jedna dziesiąta – oceniła szefowa informacji i publicystyki w Polsacie.

– Reszta to ciężka praca całego zespołu, zmiana studia, pożegnanie się z niektórymi dziennikarzami, zaproszenie nowych i przeformatowanie ramówki – wyliczyła. – Ten proces jeszcze się nie zakończył, przed nami żmudna praca, ale cel, który został mi postawiony przez władze stacji, mam nadzieję, że zrealizowałam – dodała.

Na początku stycznia w ramówce Polsat News zadebiutowały cotygodniowe programy „Najwyższe piętro” Joanny Racewicz oraz „Debata Tygodnia Wszystko Co Najważniejsze” Eryka Mistewicza.

Główne wydanie „Wydarzeń” w całym ub.r. w Polsacie i Polsat News oglądało średnio 2,08 mln widzów, o 0,6 proc. więcej niż rok wcześniej.