– Rada Etyki Mediów w tej kadencji będzie miała na pewno znacznie więcej pracy. Głównie położymy nacisk na kształtowanie „dziennikarza etycznego”. Biorąc pod uwagę podziały w społeczeństwie, pracy nam nie zabraknie – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Ryszard Bańkowicz, przewodniczący REM. Zaznacza też, że zaprasza do pracy w Radzie także odcinające się od niej SDP.
Pod koniec czerwca ukonstytuowała się nowa Rada Etyki Mediów. Wybrano 13 członków, którzy pracować mają w latach 2019 – 2022. Do rady weszli: Ryszard Bańkowicz, Krzysztof Bobiński, Helena Ciemińska-Kowalik, Urszula Dembińska-Nowakowska, Wojciech Dorosz, Hanna Kordalska- Rosiek, Andrzej Krajewski, Barbara Markowska -Wójcik, Krystyna Mokrosińska, Nina Nowakowska, Marek Nowicki, Tomasz Obertyn i Ernest Zozuń.
Przeciwko łączeniu z REM zaprotestowało Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, twierdząc w specjalnym oświadczeniu, że nie reprezentuje ona środowiska dziennikarskiego w Polsce, a jej stanowiska prezentują subiektywne oceny wąskiej grupy osób.
Jacek Kowalski: Co Pan na to, że SDP po raz kolejny odcięło się stanowczo od REM i jej prac?
Ryszard Bańkowicz: Ubolewam nad tym. Zresztą tak samo boli mnie, że nie ma w Radzie mediów publicznych: ani telewizji Polskiej, ani Polskiego Radia. To duże, znaczące media i powinny się znaleźć w Radzie Etyki Mediów. Na pewno ubogaciły by ją. Niniejszym wyciągam więc rękę do SDP i mediów publicznych, zapraszając do wspólnej pracy.
Ubolewanie to jedno, ale jakie konkretnie działania planuje podjąć Rada Etyki Mediów, by przyciągnąć z powrotem tych, którzy odeszli w latach 2011-2013?
Czy mogę zdobyć się na inny, większy gest, niż powiedzenie, że ich brak jest stratą dla REM? I niż zaproszenie ich do ponownej współpracy? Proszę jednak pamiętać, że były też takie lata, kiedy w Radzie nie było innych dużych mediów, myślę tutaj o „Gazecie Wyborczej” i ”Rzeczpospolitej”. Wówczas też zapraszaliśmy do współpracy, z dobrym rezultatem.
Czy wystosuje Pan jakieś pismo z zaproszeniem do rozmów do TVP i PR? A może już Pan to zrobił?
Zapraszam ich do współpracy za pośrednictwem państwa portalu.
Rada zaczyna nową kadencję. Co uważa Pan za najważniejsze wyzwanie?
Najważniejszym będzie wzmocnienie i ugruntowanie świadomości, że etyka jest niezbędna w mediach. Musimy także mocniej wypromować „dziennikarza etycznego”, czyli takiego, który rzetelnie sprawdza źródła, jest wiarygodny i nie produkuje fake newsów. Zresztą redakcjom też powinno zależeć na zatrudnianiu takich dziennikarzy. Ale zdaję sobie sprawę, jak trudne będzie to zadanie, biorąc pod uwagę, że z roku na rok w mediach maleje zapotrzebowanie na prawdę.
Jak to rozumieć?
W redakcjach liczy się teraz klikalność, liczba wejść na stronę, wyniki sprzedaży. Panują tam inne realia, niż choćby dekadę temu. Dużo do powiedzenia mają też działy reklamy, one często wręcz wpływają na drukowane czy umieszczane treści. Z drugiej strony odbiorcom mediów także przestaje już zależeć na prawdzie. Pogłębiają się podziały i ludzie nie zabiegają już o obiektywną prawdę w mediach, ale chcą mieć tam po prostu swoją prawdę. A dziennikarz podąża za tymi oczekiwaniami. Więc prawda – OK, w porządku. Ale tylko nasza. Takie podejście do sprawy z obu stron – media i ich odbiorca – stwarza pole do wielokrotnego, jak sądzę, interweniowania przez Radę Etyki Mediów.
Czy to znaczy, że przewiduje Pan większy nawał pracy w tej kadencji?
O tak, zdecydowanie będziemy mieli więcej pracy. Jesteśmy na to przygotowani, dlatego też w tej kadencji zwiększyliśmy liczbę członków Rady z ośmiu do trzynastu członków. Na pewno nie będą się nudzili.