CMWP oburzone sądowym zakazem dystrybucji naklejek „Gazety Polskiej” przeciw LGBT

„To jak cenzura prewencyjna”

Centrum Monitoringu Wolności Prasy wyraziło oburzenie na decyzję warszawskiego sądu, który w ramach zabezpieczenia powództwa zakazał dystrybucji naklejek „Strefa wolna od LGBT” dołączonej do „Gazety Polskiej”. – Zdziwienie budzi przy tym tempo wydania decyzji przez Sąd Okręgowy w Warszawie, które rodzi poważne wątpliwości co do obiektywizmu – komentuje organizacja.

Postanowienie zakazujące dalszej dystrybucji nalepek „Strefa wolna od LGBT”, które dołączono do bieżącego numeru „Gazety Polskiej”, zostało wydane w środę przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Jest to zabezpieczenie powództwa skierowanego przez gejowskiego aktywistę Bartosza Staszewskiego, zaangażowanego m.in. w organizację Marszu Równości w Lublinie.

Staszewski pozwał wydającą „Gazetę Polską” spółkę Niezależne Wydawnictwo Polskie o naruszenie dóbr osobistych. Orzekająca w sprawie sędzia Agnieszka Derejczyk przychyliła się do jego wniosku, żeby wstrzymać dystrybucję naklejek. – Z tego też względu sporna naklejka, a raczej jej treść i przekaz naruszają jego dobra osobiste w postaci godności, poczucia bezpieczeństwa, poczucia akceptacji społecznej osoby przynależnej do mniejszości, poczucie braku zagrożenia i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną oraz prawo do udziału w życiu społecznym – wyliczyła w uzasadnieniu decyzji.

Zaznaczyła, że zakaz dystrybucji nalepek ma zapobiec „faktycznemu rozprzestrzenianiu treści nawołujących do segregacji społeczeństwa oraz promujących nienawiść wobec ściśle wskazanych grup społecznych zidentyfikowanych jako LGBT”.

CMWP: cenzura prewencyjna jest zakazana

W piątek po południu Centrum Monitoringu Wolności Prasy, działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, w oświadczeniu wyraziło oburzenie takim postanowieniem sądu. Oceniło, że „jest to naruszenie zasady wolności słowa porównywalne do cenzury prewencyjnej, ponieważ uniemożliwia dotarcie do odbiorców z komunikatem (nawet jeśli jest kontrowersyjny) będącym ważnym elementem debaty publicznej dotyczącej spraw światopoglądowych”.

– CMWP SDP przypomina, iż cenzura prewencyjna jest konstytucyjnie zakazana i niedopuszczalna w świetle Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, co wielokrotnie potwierdzał Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Ze względu na specyfikę cyklu produkcyjnego i sprzedażowego jest to mechanizm wyjątkowo niebezpieczny dla prasy drukowanej, uderza bowiem w ekonomiczne podstawy działania wydawnictw, a przez to narusza zasadę wolności słowa – czytamy w oświadczeniu.

– Szczególnie bulwersujące jest przy tym to, iż Sąd motywuje swoją decyzję koniecznością zabezpieczenia roszczenia jednej osoby fizycznej, przez co stwarza niebezpieczny precedens zagrażający w przyszłości funkcjonowaniu w Polsce rynku wolnych mediów. W ten sposób można sparaliżować od strony ekonomicznej działalność każdego medialnego podmiotu, co w oczywisty sposób działa na ich szkodę – dodała organizacja.

Zwróciła też uwagę, że decyzja w tej sprawie została wydana przez sąd już dwa dni po wpłynięciu pisma od pozywającego. – Zdziwienie budzi przy tym tempo wydania decyzji przez Sąd Okręgowy w Warszawie, które rodzi poważne wątpliwości co do obiektywizmu – skomentowało CMWP.

Organizacja oceniła też, że takie działanie sądu nie jest skuteczne, może też przynieść efekty odwrotne od zamierzonych. – Nagłośnienie sprawy poprzez kontrowersyjną i pospieszną decyzję przez tak ważną w demokratycznym ustroju politycznym instytucję, jaką jest sąd, powoduje, iż informacja prasowa na ten temat zamienia się w dodatkową reklamę medium, które sąd chce wycofać ze sprzedaży – oceniono w oświadczeniu.

– Decyzja sądu staje się przez to praktycznie niewykonalna, zanim bowiem informacja o zakazie sprzedaży dotrze do sprzedawcy, produkt jakim jest tygodnik, może być już w całości wyprzedany. Ponadto postanowienie o zabezpieczeniu musi być doręczone wydawnictwu pocztą, dopiero wówczas może być wykonywane, a niezależnie od tego wydawca może złożyć od niego zażalenie do sądu wyższej instancji – wyliczono. – W związku z tym zanim ta cała procedura zostanie przeprowadzona, przedmiotu sporu najprawdopodobniej już na rynku nie będzie. Działając w tej sposób marginalizuje się i ośmiesza zarówno ważne dla demokracji instytucje, jak i metody ich działania – oceniło CMWP.

Sakiewicz: nie ma zakazu, to fake news

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, komentując dla Wirtualnemedia.pl informację o decyzji sądu w sprawie wstrzymania dystrybucji naklejek, również określił to jako przejaw cenzury. – Nie mamy żadnego pisma potwierdzonego przez sąd. Gdyby to była prawda, mielibyśmy do czynienia z pierwszym tego typu przypadkiem cenzury w III RP – skomentował.

– Jeżeli dobrze rozumiem postanowienie, jest wykonalne w ciągu tygodnia od doręczenia wydawcy, jeżeli go nie zaskarżymy – zaznaczył Sakiewicz. Bieżący numer „Gazety Polskiej” trafił do sprzedaży w środę i będzie dostępny do najbliższego, więc przy takim terminie realizacji zabezpieczenia powództwa wydawca nie musiałby go wycofywać wcześniej.

Tomasz Sakiewicz jest przekonany, że tak właśnie będzie. – Kochani Czytelnicy, jutro Gazeta Polska normalnie w kioskach. To był fakenews. Nie ma żadnej klauzuli zabezpieczającej. Decyzja sądu, o ile istnieje, jest nieprawomocna i niewykonalna. Jeżeli gdzieś specjalnie będą chować gazetę lub naklejkę zgłaszamy sprawę do prokuratury – napisał w czwartek wieczorem na Twitterze.

„Gazetę Polską” pozywają też lewicowi dziennikarze i Holland

Analogiczne pisma Bartosz Staszewski, z wnioskami o sądowy zakaz dystrybucji naklejki „Strefa wolna od LGBT”, skierowali też w ostatnich dniach dziennikarze Jacek Żakowski z „Polityki”, Jan Ordyński z „Przeglądu”, Michał Broniatowski z Politico i Piotr Stasiński z „Gazety Wyborczej”, a także reżyserka Agnieszka Holland. Żaden z tych wniosków na razie nie został rozpatrzony przez sąd.

Wszystkie te osoby są reprezentowane przez prawników związanych z inicjatywą Wolne Sądy. – Nie możemy znieść sytuacji, żeby wolna sfera naszego państwa była dla kogokolwiek naruszana – tak mec. Michał Wawrykiewicz w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” uzasadnił swoje zaangażowanie w tę sprawę.

– Mamy do czynienia z haniebną akcją, którą porównałbym do jeżdżących w czasach okupacji tramwajów Nur für Deutsche (tylko dla Niemców – przyp.), gdzie dla Polaków nie było wstępu. Teraz próbuje się dokonywać segregacji osób LGBT. To niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa i państwie członkowskim Unii Europejskiej – ocenił.

Kiosk oblany brązową cieczą, bo w witrynie była naklejka przeciw LGBT

W jednym z kiosków Ruchu w Poznaniu sprzedawca naklejkę dołączoną do „Gazety Polskiej” umieścił w widocznym miejscu za szybą przy ladzie. W czwartek podeszła tam dziewczyna w koszulce z orłem na tęczowym tle i – jak relacjonował kioskarz „Głosowi Wielkopolskiemu” – spytała, czy ma coś przeciw LGBT. Mężczyzna zaprzeczył, tłumaczył, że sprzedaje pisma i prawicowe, i lewicowe.

Na to dziewczyna wylała do środka kiosku brązową ciecz z butelki. Zniszczone zostały część gazet, ubrania kioskarza, a także terminal płatniczy i komputer.

– To jest kiosk Ruchu, dostaję do sprzedaży gazety i to robię. Na wystawce wykładam też często „Gazetę Wyborczą” czy „Politykę”, wiele innych tytułów, zależy co jest nowe – zapewniał kioskarz w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim”. – Jeśli do gazety jest coś dodawane, to także zostaje wyeksponowane – dodał.

W czwartek po godz. 13 zdjęcie tego kiosku został opublikowane na facebookowym fanpage’u Grupy Stonewall skupiającej homoseksualistów. – Zachęcamy do omijania tego kiosku szerokim łukiem i niezostawiania w tym miejscu swoich ciężko zarobionych pieniędzy – skomentowano.

– Widzieliście gdzieś w Poznaniu podobne oznaczenie? Czekamy na wasze wiadomości. Stworzymy listę poznańskich miejsc, które należy unikać – zachęcono internautów.

Z kolei w warszawskiej siedzibie Klubów „Gazety Polskiej” z drzwi i skrzynki na listy zdarto niektóre symbole tej organizacji, za to przyklejono znaczki dotyczące mniejszości seksualnych, np. nalepkę z hasłem „Tu jest nasz dom” na tęczowym tle.

Poinformował o tym związany z „Gazetą Polską” serwis Niezalezna.pl, określając to jako napaść i akt wandalizmu. – Naklejka „Strefa wolna od ideologii LGBT” wywołała prawdziwą furię lewicowych środowisk. Zapowiadane są bojkoty naszej gazety i różne akcje wymierzone w tytuł – dodano w tekście.

Naklejki skrytykowała ambasador USA

Dołączenie do „Gazety Polskiej” nalepek „Strefa wolna od LGBT” zostało zapowiedziane w miniony czwartek. Już wtedy skrytykowała to część dziennikarzy i polityków. Do sprawy odniosła się też Georgette Mosbacher, ambasador USA w Polsce.

– Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym, że pewne grupy wykorzystują naklejki do promowania nienawiści i nietolerancji. Szanujemy wolność słowa, ale musimy wspólnie stać po stronie takich wartości jak różnorodność i tolerancja – stwierdziła na Twitterze, dodając tag „#WszyscyJesteśmyRówni”.

Z kolei wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej w ostatni piątek złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie naklejek „Strefa wolna od LGBT” z art. 256 Kodeksu karnego („kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”).

Decyzję o braku „Gazety Polskiej” w sprzedaży w swoich sklepach podjęła sieć Empik, która podała tę informację w poniedziałek, co wywołało lawinę komentarzy w mediach społecznościowych.

– Nie ma u nas miejsca na jawną dyskryminację i na treści łamiące prawo. Empik jest strefą pełną tolerancji, każdy jest u nas mile widziany wszystkich traktujemy z szacunkiem – uzasadniła Monika Marianowicz, rzecznik prasowa Empiku.

W oświadczeniu przekazanym portalowi Wirtualnemedia.pl uzasadniła: – Podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu sprzedaży wydania „Gazety Polskiej” z dn.24 lipca z naklejką „Strefa wolna od LGBT” ze względu na znaczące ryzyko, że treść wspomnianego dodatku może być sprzeczna z prawem tj. art. 256 KK (mowa nienawiści) oraz art. 32 Konstytucji RP (dyskryminacja określonej grupy społecznej). Wiemy na podstawie publicznych doniesień, że do prokuratury trafiło już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na ww. podstawach – uzasadniła. – Żądanie dystrybucji publikacji zawierających treści sprzeczne z prawem będzie także stanowiło nadużycie prawa podmiotowego, które odmawia ochrony prawnej podmiotom, które wykonują własne prawo w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Odmowa sprzedaży jest w tych okolicznościach w naszej ocenie konieczna – dodała w imieniu firmy.

Szybko skomentował to Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl: – Nasza akcja była między innymi protestem przeciwko cenzurze wytwarzanej przez ruch LGBT. Decyzja Empiku, świadczy o tym, że mieliśmy 100 procent racji. Empik sprzedaje pisma ostro atakujące katolików, ale nie pozwala krytykować ideologii LGBT, która ma wszelkie cechy ideologii totalitarnej – podkreślił.

BP, Circle K i Shell też nie będą sprzedawać nowego wydania „Gazety Polskiej

” Na stacjach paliw BP też nie będzie można znaleźć wydania „GP” z wlepką.

– Jeżeli Gazeta Polska zdecyduje się na sprzedaż jutrzejszego numeru z naklejką „Strefa wolna od LGBT”, wycofamy go ze sprzedaży ze stacji własnych BP. BP nie popiera postaw wyrażających niechęć wobec jakiejkolwiek grupy ludzi, unikamy podziałów, szanujemy każdego człowieka – poinformowało wczoraj biuro prasowe BP.

Jeżeli Gazeta Polska zdecyduje się na sprzedaż jutrzejszego numeru z naklejką ,,Strefa wolna od LGBT’’, wycofamy go ze sprzedaży ze stacji własnych BP. BP nie popiera postaw wyrażających niechęć wobec jakiejkolwiek grupy ludzi, unikamy podziałów, szanujemy każdego człowieka.

— BP_Polska (@BP_Polska) July 23, 2019

Identyczną decyzję podjęło Circle K Polska (ta marka pojawiła się w naszym kraju na przełomie 2017 i 2018 roku, zastępując Statoil). – Dyskryminacja jakiejkolwiek z grup leży w sprzeczności z wartościami, jakimi kieruje się firma – przekazało Radiu ZET biuro prasowe spółki.

Nowego wydania „Gazety Polskiej” na swoich stacjach nie będzie też sprzedawać Shell Polska. – Podstawowymi wartościami dla Shell są uczciwość, integracja oraz szacunek dla drugiego człowieka. Bazując na tych wartościach, dążymy do podtrzymania różnorodnej i inkluzyjnej kultury, w której każdy czuje się szanowany i ceniony, zarówno nasi pracownicy, jaki i klienci i partnerzy – uzasadniła spółka w oświadczeniu. Akcja „Gazety Polskiej” stoi w sprzeczności z wartościami wyznawanymi przez naszą firmę – podkreśliła.

Stacje @Shell w PL też nie sprzedają dzisiaj @GPtygodnik z naklejką, podobnie jak @empik @BP_Polska i stacje CircleK. poniżej oświadczenie koncernu Shell @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/2MXGhjta6m

— Przemysław Taranek (@PrzemekTaranek) 24 lipca 2019

CMWP zarzuca Empikowi cenzurę prewencyjną

Środowisko dziennikarskie podzieliło się w sprawie decyzji firmy Empik. Centrum Monitoringu Wolności Prasy, działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, w wydanym przez siebie komunikacie odniosło się do decyzji firmy Empik, które miało przyjąć „ze zdziwieniem i zaniepokojeniem”.

– Decyzja ta jest niezrozumiała w świetle prawa, zarówno polskiego, jak i unijnego, ponieważ łamie fundamentalną w ustroju demokratycznym zasadę wolności słowa. Zasada ta gwarantuje każdemu zarówno możliwość wyrażania swoich poglądów, jak i stwarza możliwość wyrażania negatywnej oceny innych poglądów, czy zachowania, co należy uwzględniać w przypadku podejmowania wszelkich działań w obszarze „polityki antydyskryminacyjnej” – uzasadniono w komunikacie podpisanym przez Jolantę Hajdasz, dyrektor CMWP. – W ostatnim czasie staje się to coraz bardziej istotne, ponieważ w przestrzeni publicznej niejednokrotnie pod pozorem przeciwdziałania dyskryminacji w rzeczywistości promuje się określone postawy i poglądy, co z kolei prowadzi do dyskryminacji tych, którzy się z nimi nie zgadzają – dodano.

Organizacja zwróciła też uwagę, że Empik o swojej decyzji poinformował na dwa dni przed pojawieniem się w sprzedaży nowego wydania „Gazety Polskiej”.

– Zdumienie budzi przy tym próba realnej ingerencji firmy zajmującej się dystrybucją prasy w treści zamieszczane przez gazety, w tym wypadku przez redakcję „Gazety Polskiej”. Jest to praktyka niedopuszczalna. Empik jest jednym z głównych miejsc sprzedaży gazet i jednym z największych na polskim rynku sklepów internetowych, arbitralność decyzji o wycofaniu konkretnego numeru gazety ze sprzedaży oznacza więc dotkliwe straty finansowe dla redakcji, którym nie ma ona jak zapobiec ze względu na krótki czas dystrybucji prasy drukowanej (7 dni w przypadku tygodnika) – wyliczono.

CMWP SDP oceniło, że „działanie takie stać się może współczesnym rodzajem cenzury prewencyjnej i w demokratycznym ustroju nigdy nie powinno mieć miejsca”.

Krytyka akcji „GP” przez związki i stowarzyszenia

W sprawie nalepek „Gazety Polskiej” oświadczenie opublikowała również Kampania Przeciw Homofobii. Oceniła w nim, że „życie osób LGBT w Polsce jest zagrożone”. Jej zdaniem publikacja w „Gazecie Polskiej” naklejek „Strefa wolna od LGBT” to „kolejny krok nienawiści, który – jak pokazuje historia Polski – może doprowadzić do ludobójstwa”. Organizacja przygotowała także nalepki z tęczowym tłem i napisem „Strefa wolna od nienawiści”.

Naklejki z takim samym hasłem i flagą Polski wpisaną w serce z uśmiechem – przygotował też wydawca „Newsweek Polska”. Zostały dołączone do większości nowego numeru pisma, który trafił do sprzedaży w poniedziałek.

Przeciwko akcji „Gazety Polskiej” są także związkowcy ze Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Stowarzyszenie Inicjatywa Polska, które zbiera podpisy pod petycją skierowaną do szefów spółek skarbu państwa, by przestali kupować reklamy w tym tygodniku.

We wtorek „Gazeta Polska” zaczęła promować naklejki hasłem „Strefa wolna od ideologii LGBT”, taki slogan zamieszczono też na okładce nowego numeru. Przy czym na zamówionych wcześniej nalepkach pozostał napis bez słowa „ideologia”.

Według danych ZKDP w maju br. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Polskiej” wynosiła 21 881 egz., po spadku w skali roku o 9,2 proc. Wydająca tygodnik spółka Niezależne Wydawnictwo Polskie zanotowała w ub.r. wzrost wpływów sprzedażowych z 15,09 do 18 mln zł oraz wyniku netto z 539,9 tys. zł straty do 311,9 tys. zł zysku.