Rada Etyki Mediów analizą materiałów Telewizji Polskiej na temat Pawła Adamowicza zajęła się, odpowiadając na apel prezydentów pięciu dużych miast. Pod koniec stycznia zwrócili się oni o „niezwłoczne i dokładne wyjaśnienie wszystkich okoliczności i przyczyn” śmierci Adamowicza do przewodniczącego REM Ryszarda Bańkowicza, a także premiera, Rzecznika Praw Obywatelskich, prezesa Najwyższej Izby Kontroli i przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
We wtorek ujawniono stanowisko wyrażone w tej sprawie przez Radę Mediów Narodowych. Organizacja zaznaczyła, że mogła przeanalizować tylko kilkanaście materiałów TVP o Adamowiczu. Oceniła, że naruszono w nich pięć z siedmiu zasad Karty Etyki Mediów.
– Autorzy tych publikacji manipulują faktami, sugestiami i domniemaniami tak, by przedstawić Pawła Adamowicza jako osobę niegodną zaufania. W żadnej z analizowanych przez REM publikacji nie dano Pawłowi Adamowiczowi szansy odparcia zarzutów, przedstawienia argumentów zaprzeczających oskarżeniom formułowanym wprost, między wierszami, lub w tytułach zniekształcających rzeczywisty przebieg opisywanych wydarzeń lub naginających fakty tak, by przemawiały przeciwko prezydentowi Gdańska. Był obiektem oszczerstw, ale nie miał prawa do obrony – opisano w oświadczeniu REM.
Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, szybko wytknął Radzie, że w jej stanowisku nie podano konkretnych przykładów naruszeń zasad. – Ma ono charakter stanowiska politycznego, a nie rzeczowej i merytorycznej opinii. Rada w przeszłości wydawała opinie nacechowane ideologiczne, a nie merytoryczne – dodał.
TVP: w REM nie dyskutowano o wydanej opinii
W środę po południu Telewizja Polska w dłuższym komunikacie wyraziła szereg zastrzeżeń do stanowiska Rady Etyki Mediów. Oceniła, że ma ono „charakter manifestu politycznego, a nie rzetelnej i merytorycznej oceny konkretnych materiałów”. – Ciało, które ma w nazwie słowo „etyka” przy sporządzaniu tzw. opinii najwyraźniej zapomniało co ono znaczy – skomentował nadawca.
TVP zwróciła uwagę, że REM nie podała, które materiały TVP przeanalizowała ani jakie konkretnie treści w nich naruszyły zasady etyki dziennikarskiej. – W upublicznionym stanowisku nie podano także liczby przeanalizowanych materiałów, ani kto dokonywał tej analizy, nie przedstawiono także informacji z jakiego okresu były to relacje – wyliczono w komunikacie publicznego nadawcy.
– Z uzyskanych przez TVP informacji wynika także, że opinia wydana przez REM nie była przedmiotem dyskusji wśród wszystkich członków tego ciała, co może budzić wątpliwości, co do tego, kto jest rzeczywistym autorem omawianego stanowiska – dodano.
„To motywowany politycznie atak”
Telewizja Polska stwierdziła w oświadczeniu, że „traktuje pismo podpisane przez pana Bańkowicza nie jako merytoryczną ocenę, ale motywowany politycznie atak na TVP, co w przypadku REM miało już miejsce w przeszłości”.
– Wydaje się, że pismo podpisane przez pana Bańkowicza zawierało z góry przyjęte tezy, które nie wymagały merytorycznego uzasadnienia lub choćby minimalnej zgodności ze stanem faktycznym – dodała.
– Jedyny zarzut, do którego możemy się odnieść to twierdzenie, jakoby odmówiono ś.p. Pawłowi Adamowiczowi prawa do wypowiedzi. Zarzut ten jest o tyle kuriozalny, że pan Adamowicz konsekwentnie odmawiał wypowiedzi dla dziennikarzy Telewizji Polskiej. Do pozostałych punktów opinii REM trudno się odnieść, ponieważ żaden z wymienionych punktów nie odnosi się do konkretnych przykładów – zaznaczył publiczny nadawca.
TVP zadeklarowała też, że w pełni zgadza się z wydanym w środę stanowiskiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w tej sprawie. Zarząd główny SDP w tym stanowisku ocenił, że Rada Etyki Mediów nie reprezentuje środowiska dziennikarskiego, a jej opinia o materiałach TVP na temat Pawła Adamowicza jest „prezentacją subiektywnych ocen wąskiej grupy osób związanych z Stowarzyszeniem Dziennikarzy RP”.
TVP pozywa za sugerowanie, że przyczyniła się do śmierci Adamowicza
Zaraz po śmierci Pawła Adamowicza niektórzy dziennikarze, politycy i inne osoby publiczne stwierdziły, że do tej tragedii pośrednio przyczyniła się Telewizja Polska, w której mocno krytykowano prezydenta Gdańska, zwłaszcza przed zeszłorocznymi wyborami samorządowymi.
Dwa dni po pogrzebie Adamowicza TVP poinformowała o podjęciu pierwszych działań prawnych wobec autorów takich wypowiedzi. – Aby przeciąć falę pomówień i manipulacji TVP czuje się zmuszona do podjęcia zdecydowanych działań. Dlatego przeciwko osobom, które absurdalnie wskazywały na związek przyczynowy pomiędzy treściami publikowanymi na antenach Telewizji Polskiej a śmiercią pana Pawła Adamowicza zostanie skierowany pozew lub akt oskarżenia w trybie kk – zapowiedział publiczny nadawca.
Wyliczył, że kroki prawne podejmie m.in. wobec dziennikarza „Gazety Wyborczej” Wojciecha Czuchnowskiego, Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, piosenkarza Krzysztofa Skiby i wykładowcy Wojciecha Sadurskiego. Do Bodnara firma skierowała najpierw wezwanie przedsądowe z żądaniem przeprosin i wpłaty 25 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
W odpowiedzi Adam Bodnar przekazał publicznemu nadawcy, że „nastąpiło niezrozumienie roli RPO, błędna interpretacja wypowiedzi oraz niedopuszczalna próba nacisku na konstytucyjny organ”. W wyznaczonym terminie nie pełnił oczekiwań TVP i w tym tygodniu otrzymał pozew sądowy.
Krótko po pogrzebie Pawła Adamowicza wdowa po polityku w wywiadach w Onecie i TVN24 oceniła, że materiały Telewizji Polskiej miały negatywny wpływ na zabójcę jej męża. – Wiem, że to zachowanie człowieka, który siedział w więzieniu i był indoktrynowany reżimową telewizją, że to, co się dzieje, ten hejt, ta nienawiść spowodowała, że on był takim jakby owocem tej sianej nienawiści – stwierdziła.
– Z rozczarowaniem przyjęliśmy motywowane politycznie oceny pani Magdaleny Adamowicz. W żadnym wypadku nie możemy się z nimi zgodzić – skomentowała Telewizja Polska. Zaznaczyła, że „w przypadku wdowy uczyni wyjątek, z uwagi na przynależny jej w okresie żałoby kulturowy immunitet i odstąpi od dochodzenia swoich praw na drodze sądowej”.