Polska Agencja Prasowa w piątek rano podała, że Stefan W. zeznał, że w grudniu ub.r. próbował wedrzeć się w nocy na teren Pałacu Prezydenckiego. Służba Ochrony Państwa szybko to zdementowała, a PAP w kolejnej depeszy poinformowała, że według prokuratury W. był przy Pałacu Prezydenckim i mógł planować przestępstwo.
Informacja, że Stefan W. dzień po opuszczeniu więzienia na początku grudnia ub.r., przyjechał do Warszawy i w nocy próbował wedrzeć się w nocy na teren Pałacu Prezydenckiego, pojawiła się w depeszy PAP opublikowanej ok godz. 8. Powołano się na źródła zbliżone do śledztwa dotyczącego ataku Stefana W. na Pawła Adamowicza, wskutek którego polityk zmarł.
W tekście zaznaczono, że o pobycie w Warszawie W. opowiedział śledczym w czasie przesłuchania. Do stolicy miał przylecieć samolotem i pójść do kasyna (wychodząc z więzienia, odebrał 2 tys. zł z depozytu). – Jak zeznał, około trzeciej w nocy przyszedł przed Pałac Prezydencki. Chciał się dostać na jego teren. Nie zdołał sforsować ogrodzenia i ostatecznie zrezygnował. Rano wrócił na gapę pociągiem do Gdańska – napisano.
Dziennikarze innych redakcji starali się uzyskać szczegóły incydentu przy Pałacu Prezydenckim opisanego przez Stefana W. Rzecznik prasowy Służby Ochrony Państwa szybko przekazał „Faktowi” i Radiu ZET, że w dniu, w którym W. miał być w stolicy, nie odnotowano takiego zajścia. Natomiast rzecznik prezydenta Błażej Spychalski poinformował, że w grudniu były trzy próby wdarcia się na teren należący do Kancelarii Prezydenta, ale w innych dniach.
– Zgodnie z informacjami uzyskanymi od Służby Ochrony Państwa nie było takiego zdarzenia – stwierdził o próbie wejścia na teren Pałacu Prezydenckiego przez Stefana W. – Współpracujemy z prokuraturą. Jeżeli prokuratura zgłosi się do nas z prośbą o przekazanie monitoringu, to oczywiście Pałac Prezydencki taki monitoring przekaże – zapowiedział.
PAP cytuje prokuraturę: W. mógł planować przestępstwo
Po godz. 10 w kolejnej depeszy PAP przytoczono informacje od rzecznika Służby Ochrony Państwa. Przed południem zamieszczono też tekst z komunikatem przekazanym przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku.
Prokuratura poinformowała, że w związku z wyjaśnieniami złożonymi przez Stefana W. zwróciła się do Kancelarii Prezydenta RP, Służby Ochrony Państwa i Urzędu Miasta Warszawy o zapis monitoringu z okolic Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. – Jak dodała z jej ustaleń dokonanych w toku postępowania, wynika, że po tym, jak 8 grudniu ub.r. opuścił zakład karny, W. był w Warszawie – w tym przy Pałacu Prezydenckim – i „mógł planować popełnienie przestępstwa” – dodano w depeszy PAP.
Zacytowano też Ewę Bialik, rzeczniczkę prasową Prokuratury Krajowej, która stwierdziła, że informacja o pobycie W. w Warszawie, tak samo jak inne elementy jego wyjaśnień, będą weryfikowane przez śledczych. – Każda okoliczność dotycząca jego postępowania, jego pobytu, jego zachowania i motywacji zostanie sprawdzona – zapowiedziała.
Dziennikarze krytykują PAP za niesprawdzoną informację
Niektórzy dziennikarze aktywni na Twitterze negatywnie ocenili to, jak informacje w tej sprawie przekazywała w piątek Polska Agencja Prasowa. Skrytykowano przede wszystkim to, że rano podano jako prawdziwe stwierdzenia Stefana W. o pobycie w Warszawie, nie podkreślając, że to niezweryfikowany jeszcze fragment jego wyjaśnień.
– PAP puściła info o zeznaniach Stefana W. o 8:01. Dotąd nie ma żadnej kontynuacji. Nasi dziennikarze ustalili już wszystko – taka sytuacja nie miała miejsca – stwierdził Mikołaj Wójcik z „Faktu” tuż po godz. 10. – Dla mnie w ogóle bez znaczenia jest to, czy Stefan W. skakał przez płot, czy nie. Znacznie istotniejsze jest to, że z prokuratury leci jak z sita. Poszczególne redakcje, w tym PAP (!), mają coraz to nowe materiały, o których wiedzę powinno mieć kilka osób w Polsce – napisał Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”.
– 3 dni temu prokuratura mówiła, że sprawdza dopiero co robił Stefan W przez czas między 8 grudnia, a zabójstwem Adamowicza. Może okazać się, że rzeczywiście pojechał do Wawy. A może okazać się, że chory na schizofrenię to sobie wymyślił. Pewne jest, ze nie podał motywów zabójstwa. A propos informacji PAP -Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku mówi dziś, że dopiero są na etapie sprawdzania czy rzeczywiście Stefan W pojawił się pod Pałacem Prezydenckim. Poproszono o zabezpieczenie i przekazanie monitoringu spod Pałacu – napisał Wojciech Wybranowski z „Do Rzeczy”.
– Kilka minut po 9-tej rano rozmawiałem z prokurator Wawryniuk. Mówiła, że dopiero wystąpili o zabezpieczenie monitoringu sprzed Pałacu. Jedna ważna rzecz, nas którą zwracają uwagę śledczy- Stefan W. opowiada przeróżne historie, wzajemnie sprzeczne. Nie ma co podawać bez weryfikacji – dodał Wybranowski w kolejnym wpisie. – Tworzenie „informacji” z zeznań osoby oskarżonej o przestępstwo to nowy wymiar dziennikarstwa – stwierdził Adam Ozga z TOK FM.
– Trochę bez sensu te dzisiejsze dyskusje. Facet mógł myśleć o sforsowaniu ogrodzenia Pałacu, po czym, zobaczywszy ze nie ma szans zrezygnować. I SOP nie musiał niczego zauważyć – ocenił Konrad Piasecki z TVN24. Nie zgodziła się z nim Anna Godzwon, która za kadencji Bronisława Komorowskiego była wiceszefową biura prasowego Kancelarii Prezydenta. – Pracowałam przez niemal pięć lat w Pałacu Prezydenckim i jestem pewna, że gdyby Stefan W. próbował sforsować ogrodzenie Pałacu, funkcjonariusze SOP zatrzymaliby go natychmiast. Do ogrodzenia Pałacu od Krakowskiego Przedmieścia podejść się nie da po prostu. Od tyłu zresztą też – stwierdziła.
– Natomiast PAP nie powinien używać sformułowania „próbował się wedrzeć” – jeśli nie było próby – powinien przed wypuszczeniem depeszy skontaktować się z rzecznikiem SOP. Ot takie fundamenty dziennikarstwa, o których państwowej agencji informacyjnej nie uchodzi zapominać – zaznaczył Piasecki.
Natomiast -PAP nie powinien używać sformułowania „próbował się wedrzeć” – jeśli nie było próby -powinien przed wypuszczeniem depeszy skontaktować się z rzecznikiem SOP ot takie fundamenty dziennikarstwa, o których państwowej agencji informacyjnej nie uchodzi zapominać https://t.co/P79u7bmiVN
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) 18 stycznia 2019
Krytycznie oceniono też przytoczone przez PAP sformułowanie z komunikatu gdańskiej prokuratury, że Stefan W. powiedział, że był przed Pałacem Prezydenckim i „mógł planować popełnienie przestępstwa”. – Ujawniamy! Podczas pobytu w Warszawie Stefan W. mógł planować atak na ambasadę USA. Pilnująca ambasady piechota morska ani stołeczna policja tego nie potwierdzają, ale wiemy, że Stefan W. był w Warszawie, a ambasada USA mieści się właśnie w Warszawie – kpił Tomasz Skory z RMF FM. –
Nieprawdziwa, jak się okazuje, informacja, podana przez państwową agencję, zdaniem dziennikarzy mogła być na rękę rządzącym. Najważniejszy polski dziennik „Gazeta Wyborcza” zrywa umowę z PAP. Pozostają pytania o możliwe manipulacje informacjami ze śledztwa ws. zamachu w Gdańsku – stwierdził Bertold Kittel z TVN24. – Panie redaktorze. GW zerwała umowę za PAP już jakiś czas temu. Ta próba podprogowej manipulacji nie była przyczyną – odpowiedział mu Paweł Wroński z „Wyborczej”.
– Pytanie: dlaczego właśnie PAP puścił taki niesprawdzony przeciek ze śledztwa. Albo dlaczego ktoś z prokuratury wypuścił takie, wygodne dla PiS, kłamstwo – zaznaczył Kittel.
Na razie nie udało nam się uzyskać komentarza PAP w sprawie depeszy o tym, że Stefan W. próbował dostać się na teren Pałacu Prezydenckiego.