– Nasz reporter Wojciech Bojanowski został zatrzymany w Tajlandii pod zarzutem używania drona przy wejściu do jaskini. Nie mamy z nim obecnie kontaktu – poinformował TVN24 we wtorek po południu.
Według ustaleń „The Standard” i Onetu Bojanowski miał sterować dronem przy jaskini, kiedy była tam prowadzona akcja ratownicza z wykorzystaniem śmigłowców. Dron miał unosić się w pobliżu lądowiska, kiedy lądował tam śmigłowiec.
Bloger Richard Barrow, relacjonujący szczegółowo akcję w jaskini, podał, że z podobnych powodów zatrzymano tam niedawno innego mężczyznę.
SHORT NEWS: ผู้สื่อข่าวทีวีจากช่อง TVN โปแลนด์ ถูกเจ้าหน้าที่ควบคุมตัวระหว่างเกาะติดสถานการณ์ถ้ำหลวง เหตุใช้โดรนบริเวณปากทางเข้าออก #TheStandardCo pic.twitter.com/LJAdlEFRq4
— THE STANDARD (@thestandardth) 10 lipca 2018
Bojanowski jest w Tajlandii od kilku dni. Codziennie relacjonował akcję ratowniczą w kompleksie jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang. Wskutek zalania przez ulewne deszcze 23 czerwca w jaskini zostało uwięzionych 12 chłopców w wieku od 11 do 16 lat, którzy wybrali się tam z trenerem ich drużyny piłkarskiej.
We wtorek po południu podano, że wszystkich chłopców i ich trenera udało się wydostać z jaskini.
Nasz reporter Wojciech Bojanowski został zatrzymany w Tajlandii pod zarzutem używania drona przy wejściu do jaskini.
Nie mamy z nim obecnie kontaktu.
— tvn24 (@tvn24) 10 lipca 2018
Dziennikarze: Bojanowski przesadził, ale trzeba mu pomóc
Dziennikarze komentujący na Twitterze zatrzymanie Wojciecha Bojanowskiego ocenili, że zachował się nieodpowiedzialnie, sterując dronem w pobliżu lądującego śmigłowca. Większość zaznaczyła, że powinien szybko otrzymać wsparcie od polskich służb dyplomatycznych w Tajlandii.
– Z tego co widzę na zdjęciach, Wojciech Bojanowski przegiął, chcąc zrobić jak najlepszy materiał. Nie znamy jeszcze zarzutów, ale niezależnie od sympatii i antypatii, w razie potrzeby polskie władze powinny jak najszybciej zadziałać w celu ściągnięcia red. Bojanowskiego do Polski – stwierdził Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. – Bardzo mi się nie podoba, że reporter TVN zachował się ewidentnie nieodpowiedzialnie. Zapewne pod naciskiem przełożonych. Ale nie dołączę do chóru, który się teraz nad nim pastwi tylko dlatego, że facet jest z TVN. Broniliby do upadłego, gdyby był z TVP – ocenił Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.
– Red Wojciech Bojanowski powinien otrzymać szybką pomoc polskich placówek dyplomatycznych. Jest jednym z najlepszych polskich reporterów telewizyjnych, paradoksalnie również ten przypadek o tym świadczy – stwierdził Michał Rachoń z Telewizji Polskiej.
Red @BojanowskiW powinien otrzymać szybką pomoc polskich placówek dyplomatycznych. Jest jednym z najlepszych polskich reporterów telewizyjnych, paradoksalnie również ten przypadek o tym świadczy. @MSZ_RP https://t.co/N6xuRjw4ET
— michal.rachon (@michalrachon) 10 lipca 2018
Wyrozumiałości dla Bojanowskiego nie okazał natomiast Cezary Gmyz, korespondent TVP w Niemczech. – Sorry ale w pale mi się nie mieści, że dziennikarz TVN mógł latać dronem w pobliżu lądowiska dla helikopterów ratunkowych w Tajlandii. To jednak z tych rzeczy, które dla mnie są niepojęte. Wyrażam brak solidarności – napisał.
Z kolei publicysta „Sieci” Stanisław Janecki żartował z tej sytuacji. – Balon z Justyną Pochanke nad miejscem akcji ratunkowej w Tajlandii zrobiłby na mnie wrażenie. 🙂 – napisał. – A propos drona i oceny tego incydentu, to każdemu polskiemu obywatelowi w potrzebie za granicą MSZ powinno zapewnić wszelką pomoc. Sympatie i antypatie nie mają tu nic do rzeczy – zaznaczył.
Reakcja niektórych osób na zatrzymanie @BojanowskiW jest skandaliczna. Osądza się go, a nie znana jest jego wersja wydarzeń. Warto się powstrzymać. Opieranie się na relacji tamtejszego dziennika i policji, to za mało. Polski @MSZ_RP powinien pilnie zająć się jego sprawą.
— Latkowski Sylwester (@LatkowskiS) 10 lipca 2018
Paweł Szot, dziennikarz TVP relacjonujący z Tajlandii akcję ratowniczą w jaskini, zapewnił, że Wojciech Bojanowski nie sterował dronem przy lądowisku.
– Dyskusja na temat zatrzymania Wojciecha Bojanowskiego jest absurdalna. Wojtek próbował zdobyć najlepszy materiał. Nie używał drona pobliżu lądowiska, lecz w okolicy jaskini. Nie on jeden. Proponuję z krytyką wstrzymać się do uzyskania konkretnych informacji w tej sprawie – napisał na Twitterze. Dyskusja na temat zatrzymania @BojanowskiW jest absurdalna. Wojtek próbował zdobyć najlepszy materiał. Nie używał drona pobliżu lądowiska, lecz w okolicy jaskini. Nie on jeden. Proponuję z krytyką wstrzymać się do uzyskania konkretnych informacji w tej sprawie.
— Paweł Szot (@szotpawel) 10 lipca 2018
Bojanowski: to niewielkie nieporozumienie
Krótko po godz. 16 Wojciech Bojanowski poinformował na Twitterze, że został już zwolniony przez policjantów.
– Widzę, że niewielkie nieporozumienie z moim udziałem wywołało duże zainteresowanie. Dziękuję za troskę 😉 Wszystko w największym porządku – stwierdził.
Widzę, że niewielkie nieporozumienie z moim udziałem wywołało duże zainteresowanie. Dziękuję za troskę 😉 Wszystko w największym porządku – zapraszam na Fakty o 19, gdzie opowiemy o wielkim sukcesie akcji w jaskini #thamluang
— Wojciech Bojanowski (@BojanowskiW) 10 lipca 2018
Bojanowski relacjonował dla TVN24 wiele dramatycznych wydarzeń
Wojciech Bojanowski pracuje w TVN24 od 11 lat. Relacjonował konflikty i dramatyczne wydarzenia w różnych krajach, m.in. na Ukrainie, w Syrii i Afryce północnej. Opisywał też losy imigrantów z Syrii i Afryki w Europie.
W ub.r. przygotował szeroko komentowany reportaż o śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskiej komendzie policji. Za ten materiał otrzymał wiele nagród, m.in. tytuł Dziennikarza Roku, nagrodę Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego, MediaTor i Nagrodę „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Jesienią Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów po zawiadomieniu od Dolnośląskiego NSZZ Policjantów zaczęła śledztwo dotyczące ujawnienia w materiale Bojanowskiego nagrań z kamery w paralizatorze, którym funkcjonariusze razili Stachowiaka. Sąd zwolnił reportera z tajemnicy dziennikarskiej, a ten zadeklarował, że mimo to nie ujawni swoich informatorów. Poparła go Rada Press Club Polska, oceniając, że działania policji, prokuratury i sądu w tej sprawie to „kolejne kuriozum” oraz „szukanie rewanżu na dziennikarzu, który ujawnił skandal”.
Pod koniec kwietnia ub.r. Martyna Wojciechowska razem z pozostałymi osobami z ekipy realizującej zdjęcia do kolejnego sezonu „Kobiety na krańcu świata” zostali na kilka dni zatrzymana w północno-zachodniej części Pakistanu. Służby wojskowe skonfiskowały sprzęt, m.in. kamery. – Nie zostaliśmy poinformowani o oficjalnych powodach zatrzymania i konfiskaty sprzętu. Przez służby wojskowe oraz policję byliśmy traktowani dobrze – opisywała Wojciechowska.