Dwie skargi wpłynęły do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na pasek „Nieudacznicy z opozycji pouczają innych” z „Wiadomości” TVP emitowanych 17 sierpnia. – Trwa prekampania i z każdym dniem będzie coraz gorzej, jeśli chodzi o pokazywanie winnych – uważa Joanna Miziołek z „Wprost”. – Obrażanie opozycji przez media zawsze jest podejrzane i niewiarygodne, bo opozycja nie rządzi, czyli niewiele może. To trochę tak jakbyśmy oskarżali dzieci za głupotę rodziców – przekonuje prof. Jacek Dąbała.
W środę w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP na pasku pokazano napis „nieudacznicy z opozycji pouczają innych”. Poprzedził on materiał Macieja Sawickiego, opowiadający o tym, jak opozycja wykorzystuje politycznie kryzys po skażeniu Odry. Przypomniano m.in. skutki ulewnych deszczów w Gdańsku i Warszawie (oba miasta rządzone są przez polityków opozycyjnych) i awarię stołecznej oczyszczalni ścieków Czajka.
Kilka dni wcześniej w programie „Woronicza 17” w TVP Info na dole ekranu pokazano natomiast wpis z Twittera „jak do Wisły leciało gówno z CZAJKI to według PO leciały perfumy”. Tweet nie został ocenzurowany.
Zapytaliśmy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, czy w ostatnim tygodniu otrzymała skargi na „Wiadomości” TVP lub TVP Info i czego one dotyczyły. – Od 10 sierpnia 2022 roku do KRRiT wpłynęły dwie skargi na audycję „Wiadomości”(emisja 17 sierpnia 2022 roku), dotyczące treści paska „Nieudacznicy z opozycji pouczają innych” – odpowiedziała Karolina Czuczman z Zespołu Rzecznika Prasowego KRRiT. – Zdaniem skarżących sformułowanie „nieudacznicy” było obraźliwe, nacechowane nienawiścią, naruszało rzetelność i bezstronność oraz etykę dziennikarską. Na audycje wyemitowane w programie TVP Info od 10 sierpnia 2022 roku skargi nie wpłynęły – dodała.
Krajewski: Zaprzeczenie dziennikarstwa
Dziennikarz i publicysta Andrzej Krajewski (w przeszłości m.in. wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy), członek Towarzystwa Dziennikarskiego, codziennie ogląda „Wiadomości” i recenzuje je na stronach organizacji.
– Były pewne fazy traktowania w „Wiadomościach” tematu Odry – mówi Krajewski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. – Wpierw było milczenie, potem strategią było pomniejszanie, to znaczy pokazywanie tematu skrótowo w drugiej połowie programu. W tej chwili podkreślane są pozytywne elementy, „jest lepiej, wychodzimy z tego”. Jednocześnie to doskonała okazja do krytyki opozycji. Wpierw polegała ona na przypominaniu awarii Czajki, w tej chwili osią ataku jest rtęć – zaznacza. Politycy opozycji i marszałkini lubuskiego Elżbieta Polak mówili o wysokim stężeniu pierwiastka w rzece, ale okazało się, że to nie jego poziom był przyczyną śmierci ryb (potwierdziła to strona niemiecka). – To był dziki atak – ocenia Krajewski. – Jednocześnie traktowano to jako punkt odbicia do ataków na Tuska i opozycję. Co ważne, na ten temat milczał Jarosław Kaczyński, który wypowiedział się tylko na temat wyborów w Rudzie Śląskiej – dodaje.
Krajewski twierdzi jednak, że narracja TVP na temat opozycji nie zmieniła się wyraźnie w ostatnim czasie. – Poruszyło mnie jednak niesłychanie, że zacytowali słowa nieżyjącego od pięciu lat rzecznika SLD Tomasza Kality. Mogli wziąć kogokolwiek innego. To warsztatowo podłe. Prawdopodobnie ktoś, kto robił materiał, nie miał pojęcia, kim był Kalita i go to nie obchodziło. A ten człowiek umierał na naszych oczach. Oni są obrzydliwi w wymiarze ludzkim. To także zaprzeczenie dziennikarstwa – podkreśla Krajewski.
Miziołek: Maszynka do wygrywania wyborów
Również dziennikarka „Wprost” Joanna Miziołek nie widzi, by zmieniało się podejście telewizji publicznej do polityków opozycji. – Strategia ani narracja nie zmieniają się, one po prostu się zaostrzają. Trwa prekampania i z każdym dniem będzie coraz gorzej, jeśli chodzi o pokazywanie winnych. Zarządzanie kryzysem polega tu na przerzucaniu odpowiedzialności na opozycję za mówienie o rtęci. Oczywiście opozycja popełniła błędy, nie powinna była upierać się przy tym, że w Odrze była zwiększona ilość rtęci, ale oczywiście Jacek Kurski stara się przykryć niedociągnięcia i niekompetencje rządu. Przewidywalne jest, co będzie robić TVP: uderzać cały czas w opozycję – przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. – Dziwi mnie tylko, że dopuszczają się określeń „nieudacznicy z opozycji”. To bardzo obraźliwe. Ale pewnie będzie jeszcze gorzej, będą jeszcze gorsze jednoznacznie krytyczne sformułowania pod adresem opozycji – przewiduje Miziołek.
Dziennikarka uważa, że telewizja publiczna jest już medium stricte tożsamościowym. – Od dawna nie udaje jakiejkolwiek bezstronności. Wszystkie siły rzucono na Jacka Kurskiego. Jak wiemy z nieoficjalnych informacji, on chciał porzucić telewizję publiczną i kandydować do Sejmu, ale Kaczyński miał mu odpowiedzieć, że nikt tak sprawnie tej machiny nie poprowadzi. On sobie coraz bardziej pozwala, nic się pod tym względem nie zmienia, tylko coraz bardziej zaostrza – powtarza Miziołek.
Czy mogą zatem powtarzać się również sytuacje jak wulgarne wpisy z Twittera pokazywane na ekranie? – Niestety tak. Telewizja publiczna będzie się tłumaczyła, że to nie opinie ich dziennikarzy, tylko widzów i taka jest atmosfera społeczna. Przykrywanie problemem Czajki ma pokazywać, że wszystkiemu winna jest opozycja, a nie rządzący – uważa Miziołek.
– To ustawianie ludzi. Widzowie TVP mają swoje fakty, niezależnie od tego, czy są one prawdziwe, czy nie. Rząd jest sprawny, a opozycja nie. To w tym kierunku będzie szło. Mamy przed sobą morderczą kampanię i telewizja publiczna będzie robić pewne rzeczy bez cenzury. Bo kto im zabroni. Jaki harmider byłby, gdyby w „Faktach” TVN poszedł pasek „nieudacznicy z PiS nie radzą sobie z sytuacją”! Tutaj sobie to przeszło, przywykliśmy do tego, nie reaguje sama opozycja. I TVP coraz bardziej nie ma granic. Trudno będzie wrócić do pewnego poziomu obiektywizmu – mówi Miziołek.
Czy jest jednak granica, której telewizja publiczna nie przekroczy? – Trudno będzie ją określić, bo prezesem TVP jest polityk. To idzie w kierunku Fox News z USA: mają jasno określony polityczny zarys, nie szczypali się z opiniami prezentowanymi na antenie. I TVP idzie tym samym torem. Dociera do największej liczby ludzi, oni czerpią stamtąd informacje i nie mają ochoty zastanawiać się, czy coś jest prawdą. Potrzebują skondensowanej informacji i jej wierzą. Jak u Orbana na Węgrzech: jeden pas transmisyjny, jeden przekaz dawkowany ludziom – dodaje dziennikarka „Wprost”. Jej zdaniem PiS ma dzięki mediom publicznym ogromną przewagę. – Kiedyś mówiło się, że ten, kto ma telewizję publiczną, ten najczęściej przegrywa wybory. Ale Kurski zna sposób, by odwrócić sytuację. Telewizja publiczna jest dziś maszynką do wygrywania wyborów – zaznacza Miziołek.
Dąbała: Walka o zachowanie stołków
Prof. Jacek Dąbała, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego nie wyklucza, że w TVP „walka o zachowanie stołków będzie się wyostrzać”. – Każdy dziennikarz powinien wiedzieć, że jeżeli nie uprawia dziennikarstwa tylko propagandę, a taką jest chwalenie władzy i krytykowanie opozycji, brak bezstronności, to pracy w profesjonalnych mediach nigdy już dla niego nie będzie. To zawsze rodzi strach przed utratą miłego życia i dobrych zarobków za wierną służbę polityczną. Media rządowe mogą się bać masowych zwolnień, gdy obecna władza przegra wybory. A zatem, jak podpowiada prosta logika, wroga narracja polityczna może w kampanii wyborczej nie mieć już żadnych zahamowań – ostrzega.
Czy to kolejny poziom propagandy – już nie tylko sugerowanie szkodliwych działań opozycji, ale po prostu jej obrażanie? – Narracja propagandowa zawsze jest widoczna gołym okiem. Tylko ktoś wyjątkowo naiwny lub cyniczny może nie rozumieć, że ogląda przekaz tendencyjny, nazwijmy go w uproszczeniu „epitetowy”, a więc dziennikarsko bezwartościowy. To nie jest dziennikarstwo. Czy przez to, że baran nazwie się lwem, to stanie się lwem lub nim jest? – pyta Dąbała.
– Obrażanie w propagandzie jest normą wszędzie na świecie. Zwolennikom politycznym podoba się to, ale nie rozumieją, że są mięsem armatnim władzy i budują sobie więzienie, zabijając lub źle pojmując demokrację. Na horyzoncie rysują się wtedy standardy chociażby Rosji i Białorusi, czyli eliminowanie każdego obywatela, w tym własnych wyborców, każdego, kto nie spodoba się władzy. Obrażanie opozycji przez media zawsze jest podejrzane i niewiarygodne, bo opozycja nie rządzi, czyli niewiele może. To trochę tak jakbyśmy oskarżali dzieci za głupotę rodziców – dodaje Dąbała.
Według danych Nielsen Audience Measurement w lipcu br. głównie wydanie „Wiadomości” oglądało średnio 1,98 mln osób, z czego 1,43 mln w TVP1, a 545,5 tys. w TVP Info. Program miał o 146 tys. widzów mniej niż „Fakty” TVN.
Telewizja Polska jest zdecydowanie najmniej wiarygodną z czołowych marek medialnych w Polsce. W sondażu na potrzeby tegorocznego raportu Reuters Institute zaufanie wobec niej wyraziło tylko 24 proc. respondentów (mniej niż w przypadku „Gazety Polskiej”, „Super Expressu” i „Faktu”), a nieufność – aż 49 proc.