Zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa złożyli Ewa Siedlecka z „Polityki”, Daniel Flis z Oko.press (obydwoje 11 maja) i Fundacja Press Club Polska (15 maja 2018 roku).
Ewa Siedlecka wskazała, że została pozbawiona nie tylko możliwości wejścia na teren sejmu w celu wykonywania obowiązków zawodowych i obywatelskiego prawa wstępu, ale też możliwości ubiegania się o ten wstęp – mimo, że gwarantuje to prawo prasowe i konstytucja. W jej ocenie marszałek sejmu Marek Kuchciński naruszył zakaz utrudniania prasie zbierania krytycznych materiałów, a także Ustawę o dostępie do informacji publicznej. Według Ewy Siedleckiej marszałek sejmu działał nie tylko na jej szkodę, ale i na szkodę interesu publicznego.
Press Club Polska podkreślał, że decyzja marszałka naruszała swobodę wykonywania zawodu przez większość dziennikarzy, uniemożliwiając im relacjonowanie prac sejmu i senatu, także komisji i podkomisji. Organizacja wskazała, że dziennikarze nie mogli spotykać się z parlamentarzystami i osobiście pozyskiwać informacji na temat pracy oraz wydarzeń w jednej z najważniejszych instytucji państwowych w Polsce, a następnie przekazywać tych informacji opinii publicznej.
Daniel Flis w swoim zawiadomieniu argumentował natomiast, że przez niewydawanie dziennikarzom przepustek mogło dojść do nieudostępnienia informacji publicznej i niedopełnienia obowiązków służbowych, polegającego na niewydaniu jednorazowej przepustki.
Prokuratura: nie ma sprawy
Prokurator Magdalena Kołodziej w uzasadnieniu decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa napisała, że w wyjątkowych wypadkach, podyktowanych względami organizacyjnymi lub bezpieczeństwa, możliwe jest ograniczenie wstępu do sejmu. „Odnosząc się do powyższego należy przychylić się do stanowiska wyrażonego w jednym z komunikatów opublikowanych przez Centrum Informacyjne Sejmu, w którym wskazano, iż wielotygodniowy protest kilkunastu osób, w tym osób niepełnosprawnych, w sposób bezsporny można zakwalifikować jako wyjątkowy przypadek, uzasadniony względami bezpieczeństwa lub względami organizacyjnym” – czytamy w dokumencie prokuratury. „W omawianym przypadku Kancelaria Sejmu znalazła się w nadzwyczajnej sytuacji, gdyż jako administrator obiektu, w którym odbywa się akcja protestacyjna, zobowiązana była podjąć wszelkie działania by pobyt osób niepełnosprawnych i ich opiekunów był dla nich możliwie nieuciążliwy, zaś z drugiej spoczywał na niej obowiązek zapewnienia w tym czasie prawidłowego i sprawnego funkcjonowania Parlamentu” – dodano w uzasadnieniu decyzji o niewszczynaniu śledztwa.
Ograniczenia wstępu do budynku parlamentu trwały od 25 kwietnia do 27 maja 2018 roku. Dziennikarze w tym czasie organizowali protesty przed sejmem.
Marcin Lewicki z Press Club Polska zapowiedział, że jego organizacja złoży do sądu zażalenie na postanowienie prokuratury.