Rada Mediów Narodowych uchyliła decyzję o powołaniu Henryka Jezierskiego na członka rady programowej TVP Gdańsk. Swoją funkcję pełnił od stycznia 2017 roku. W tle odwołania rysuje się jednak historia konfliktu pomiędzy członkiem rady programowej, a dyrektor gdańskiego ośrodka telewizji publicznej, Joanną Strzemieczną-Rozen. Oboje oskarżają się o naruszenie dóbr osobistych.
Krzysztof Czabański, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, stwierdził, że organ uchylił na ostatnim posiedzeniu Rady Mediów Narodowych „uchwałę o powołaniu rady programowej oddziału TVP w Gdańsku w części dotyczącej pana Henryka Jezierskiego”.
RMN uzasadniła, że została wprowadzona w błąd, ponieważ rekomendacja gdańskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, która dotyczyła Henryka Jezierskiego została uznana przez organizację za nieważną. Miała bowiem pochodzić od regionalnego oddziału stowarzyszenia, który został już rozwiązany. Natomiast to na podstawie tej opinii Jezierski był kandydatem na członka rady programowej TVP Gdańsk.
Jak powiedział nam Krzysztof Czabański, „Rada Mediów dostała oficjalne zawiadomienie od Stowarzyszenia, że Henryk Jezierski nie miał prawa do przedstawienia jej polecenia, ani odpowiednich wymaganych wewnątrz tego stowarzyszenia upoważnień, a więc nie spełniał warunku formalnego”.
– W związku z tym uznaliśmy, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd – powiedział przewodniczący Rady Mediów Narodowych.
W konsekwencji tej decyzji, Rada Mediów Narodowych musi przeprowadzić nowy nabór na stanowisko członka rady programowej gdańskiego oddziału TVP. W związku z tym umieści ogłoszenia w pismach regionalnych o możliwości zgłaszania kandydatów przez organizacje społeczne oraz stowarzyszenia (2/3 miejsc w radach programowych spółek mediów publicznych obsadzana jest przez kluby parlamentarne, a 1/3 spośród kandydatów zgłoszonych przez różnego rodzaju organizacje i stowarzyszenia – przyp.red.).
W tle konflikt z dyrektor ośrodka TVP Gdańsk
Sprawa członka rady programowej TVP Gdańsk nie wydaje się jednak tak oczywista. Dyrektor ośrodka i członek rady programowej oskarżają się wzajemnie o naruszenie dóbr osobistych, a wnioski w sprawie zajęcia się rozwiązaniem konfliktu miały być kilkukrotnie zgłaszane Radzie Mediów Narodowych.
Na majowym posiedzeniu rada odłożyła sprawę sporu w TVP 3 Gdańsk, jedynie wysłuchując, jaki jest stan faktyczny konfliktu. Dyrektor ośrodka, Joanna Strzemieczna-Rozen oskarżała członka rady programowej, Henryka Jezierskiego o szykanowanie. On z kolei wniósł pozew do sądu o naruszenie dóbr osobistych za – jak powiedział Wirtualnemedia.pl – „oszczerstwa w materiałach wyemitowanych w telewizji”.
Rada Mediów Narodowych miała otrzymywać informacje o sytuacji, jaka ma miejsce w oddziale terenowym Telewizji Polskiej w Gdańsku. Dyrektor oddziału – Joanna Strzemieczna-Rozen miała nie chcieć współpracować z członkiem rady programowej, Henrykiem Jezierskim.
Jak powiedział w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych i były prezes Telewizji Polskiej w latach 2011-2015, „Jezierski miał być skonfliktowany z otoczeniem”.
Natomiast według Henryka Jezierskiego, który przyznał w rozmowie z nami – miał być „namawiany przez mecenasa Rady Mediów Narodowych, aby sam ustąpił ze stanowiska”.
Wzajemne oskarżenia
– Po pół roku na co miesięcznych posiedzeniach rady programowej TVP3 Gdańsk i szykanowaniu, wyzywaniu mnie przez pana Jezierskiego poszłam na policję. Prokuratura podjęła śledztwo. To jest osoba, która już była skazana wyrokiem sądu za tego typu działania, sytuacja powtórzyła w stosunku do mnie i poszłam na policję. Policja spisała również zeznania członków rady programowej, a prokuratura na tej podstawie podjęła śledztwo. Sprawa jest w sądzie – powiedziała Wirtualnemedia.pl dyrektor ośrodka TVP 3 Gdańsk, Joanna Strzemieczna-Rozen.
Z kolei Henryk Jezierski, członek rady programowej gdańskiego oddziału telewizji publicznej oskarżał dyrektor ośrodka o inne kwestie: – Pani Joanna Strzemieczna-Rozen przyjęła taką linię obrony, jaka jej pasuje. Jestem dziennikarzem od ponad 40 lat i nie chciałem być w radzie programowej figurantem. Wiem, jakie propagandowe materiały przygotowuje TVP Gdańsk. Kompromitujące warsztatowo i tendencyjne, wyraźnie realizujące interesy jednej opcji politycznej, konkretnie PiS. Dałem temu wyraz publicznie na swoim portalu w tekście „Telewizyjny kurs kurszczyzny”. Od jego publikacji minęło prawie pół roku lecz nie zmieniłbym w nim ani słowa – powiedział Henryk Jezierski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Jak zaznaczył w rozmowie z portalem, „był jedynym członkiem rady programowej TVP3 Gdańsk, który nie tylko nie wykorzystuje pełnionej funkcji do swoich celów ale także ma z tego powodu liczne problemy”: – Większość pozostałych członków może natomiast liczyć na profity – od promowania swojej osoby w telewizji, co dotyczy także przedstawicieli partii opozycyjnych wobec PiS po synekury w instytucjach kontrolowanych przez partię Kaczyńskiego. Jako dziennikarz niezależny przywykłem do niewyszukanych ataków pod moim adresem lecz to, co wyrabia Pani Strzemieczna, notabene była sekretarka Lecha Wałęsy, przekracza nawet moją wyobraźnię. Przykład? Choćby ten z 13 marca tego roku, gdy osobistą decyzją dyrektorki ośrodka nie zostałem wpuszczony na posiedzenie rady programowej – mówił.
W rozmowie z nami zapowiadał jakiś czas temu: – Jeśli Pani Strzemieczna uważa dziennikarską dociekliwość w analizowaniu jej pracy i – przede wszystkim – sposobu wydawania publicznych pieniędzy za szykanowanie, to może być pewna, że z takiego rodzaju „szykanowania” nie zrezygnuję. Zwłaszcza, że mam twarde dowody choćby w wynikach pracy Najwyższej Izby Kontroli z okresu poprzedniej kadencji Pani Strzemiecznej na dyrektorskim stołku.
Opowiadał Wirtualnemedia.pl: – Teraz pod tym względem też jest niewiele lepiej. Jako zwykły obywatel, w trybie ustawowego dostępu do informacji publicznej, zapytałem dyrektor Strzemieczną dlaczego podjęła decyzję o produkcji wieloodcinkowego programu poświęconego jednemu z drugoplanowych pisarzy międzywojnia skoro, po pierwsze – TVP3 Gdańsk robiła już obszerny program o tej samej osobie nieco ponad rok wcześniej, a po drugie – związki z Wybrzeżem tak usilnie lansowanego autora były praktycznie zerowe. Moje pytanie uzupełniające dotyczyło merytorycznego i finansowego udziału Henryka Rozena, prywatnie męża Pani Strzemiecznej, w tym przedsięwzięciu. Do dzisiaj nie doczekałem się odpowiedzi na te pytania, choć ustawowy czas został przekroczony wielokrotnie – stawiał zarzuty, członek rady programowej TVP 3 Gdańsk.
TVP 3 Gdańsk przedstawiała Jezierskiego jako współpracownika SB
Henryk Jezierski został powołany na członka rady programowej oddziałów lokalnych Telewizji Polskiej uchwałą Rady Mediów Narodowych z 19 stycznia 2017 roku.
O powołaniu Jezierskiego na to stanowisko poinformowała „Panorama” 27 stycznia 2017 roku. W materiale wyemitowanym na antenie stwierdzono m.in., że „wśród członków rady programowej znalazły się nazwiska osób, których przeszłość i działalność w czasie stanu wojennego jest niejasna”. Wśród nich padło nazwisko Jezierskiego.
„Rada Mediów Narodowych powołała rady programowe mediów publicznych, w tym TVP 3 Gdańsk i Radia Gdańsk. Ich skład budzi kontrowersje. Członkiem naszej rady programowej jest Henryk Jezierski, były tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa, autor antysemickich tekstów dziennikarskich. Zarekomendowało go Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy Oddział Gdański. Tymczasem zarząd główny Stowarzyszenia twierdzi, że o niczym nie wiedział. On sam nie ma sobie nic do zarzucenia” – wynikało z materiału wyemitowanego w „Panoramie”.
Przytoczono w nim także oświadczenie wydane przez dyrektor ośrodka TVP 3 Gdańsk Joannę Strzemieczną-Rozen, która skomentowała: „Życiorysy oraz kariery zawodowe niektórych nowych członków Rad Programowych TVP3 Gdańsk i Radia Gdańsk świadczą o tym, że byli oni na usługach reżimu komunistycznego, co więcej awansowali w stanie wojennym. Jeden z nich był również zarejestrowany jako tajny współpracownik. Chcę podkreślić, że osoby z taką przeszłością nie mogą dziś oceniać pracy dziennikarzy w mediach narodowych” – zacytowano w materiale.
Dalej wynikało z niego, że Henryk Jezierski miał być tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Jurek”. Współpraca z SB miała trwać rok – od maja 1988 do sierpnia 1989 i zakończyć się „odmową współpracy”. Sam Jezierski wielokrotnie zaprzeczał, jakoby miał być tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa.
Henryk Jezierski informuje Wirtualnemedia.pl, że w sprawie wyemitowanych materiałów przez TVP 3 Gdańsk wniósł pozew o naruszenie dóbr osobistych z powództwa cywilnego przeciwko Joannie Strzemiecznej-Rozen do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Aktualnie czeka na ustalenie terminu rozprawy.
Jezierski domaga się m.in. usunięcia materiałów oskarżających go o współpracę z SB, publicznych przeprosin oraz wypłaty nawiązki na cele społeczne. Pozew nie dotyczy Telewizji Polskiej. Powód argumentuje, że „nie będzie obciążał kosztami sądowymi instytucji, na którą płacą podatnicy”.
– Zostałem członkiem rady programowej wbrew interesom pani dyrektor, ponieważ wiedziała, że nie zrezygnuję z obiektywnej oceny jej działań. Zorganizowano całą kampanię mającą na celu wyeliminowanie mnie z rady. Jako główny argument posłużyło oskarżenie o współpracę z SB. Musiałem czekać prawie pół roku na dokumenty z IPN. Warto jednak było. Potwierdziły bowiem to, o czym wiedziałem – zamiast współpracy była zdecydowana odmowa, potwierdzona dokumentami – zaznacza. – Miałem odwagę w tamtych czasach sprzeciwić się Służbie Bezpieczeństwa, a zrobiono ze mnie współpracownika. Mimo to, pani dyrektor usiłowała „napuszczać” swoich podwładnych, aby kontynuowali ten wątek. Zainteresowanym poradziłem wizytę w IPN i skorzystanie z dziennikarskiego przywileju dostępu do akt. Chyba skorzystali, bo tematu już nie podejmowano – stwierdził w rozmowie z nami.
Według Jezierskiego „posiedzenia rad programowych niezgodnie z regulaminem”
Henryk Jezierski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zaznaczał, że poza – jak stwierdzał – niewpuszczeniem go na teren Telewizji Polskiej, gdzie miało odbywać się jedno z posiedzeń rady programowej nie został poinformowany o kolejnych dwóch, które odbywały się w siedzibie gdańskiego oddziału telewizji publicznej. O tym miał już informować Radę Mediów Narodowych, która zajmowała się sprawą na ostatnim posiedzeniu, jednak nie podjęto w tej kwestii żadnych wiążących decyzji.
– Najciekawsze jest to, że zgodnie z regulaminem funkcjonowania rad programowych, opracowanym i przyjętym przez zarząd Telewizji Polskiej każde z następnych posiedzeń rady programowych bez mojego udziału jest nieważne. Mało tego: gratyfikacje, które otrzymują pozostali członkowie za udział w posiedzeniach to jawne wyłudzanie publicznych pieniędzy. Bez spełnienia wymogu formalnego, jakim jest zawiadomienie – w dodatku: za potwierdzeniem odbioru – podkreślam – wszystkich członków rady programowej co najmniej na tydzień przed planowanym terminem i z podaniem porządku obrad, posiedzenie staje się spotkaniem stricte towarzyskim. A za takowe żadne korzyści nie przysługują. Ja nie jestem powiadamiany o posiedzeniach od dwóch miesięcy, o czym informowałem pana Czabańskiego, jako przewodniczącego Rady Mediów Narodowych. Jak dotąd – bezskutecznie – mówił Henryk Jezierski.
Poprosiliśmy o komentarz do sprawy biuro prasowe Telewizji Polskiej. Do czasu opublikowania tego artykułu nie odpowiedziało na nasze pytania.