Pod koniec października ub.r. Rafał Ziemkiewicz, w ramach swojego cotygodniowego komentarza w porannym programie Telewizji Republika, mówił o samospaleniu Piotra Szczęsnego (mężczyzna podpalił się w centrum Warszawy 19 października, zmarł 29 października, dwa dni po emisji programu z komentarzami Ziemkiewicza o nim).
Publicysta „Do Rzeczy” ocenił, że Szczęsny został omamiony histerią mediów krytycznych wobec obecnego obozu rządzącego, które opisują sytuację w kraju w bardzo ciemnych barwach. Skrytykował też manifest pożegnalny mężczyzny, stwierdzając, że jest pełen frazesów.
Negatywnie wypowiedział się również o tym, że samospalenie Szczęsnego obszernie opisują i komentują media krytyczne wobec obecnej władzy. – Nasza ulubiona gazeta („Gazeta Wyborcza” – przyp.), która od tygodnia grzeje tym… – zaczął Ziemkiewicz. – Tym tematem, grzeje spaleniem – wtrąciła prowadząca program Emilia Pobłocka. – Gryzę się w język, bo tu kalamburów narzuca się trochę – powiedział ze śmiechem Rafał Ziemkiewicz.
– Ale nie będziemy tego robić, bo człowiek rzeczywiście poniósł uszczerbek na zdrowiu i nie dadzą mu spokoju. Możliwe, że go jeszcze dobiją w tym szpitalu, bo troszkę psuje całą narrację to, że on jednak przeżył. Jakby on umarł – czego Jan Hartman oczekiwał (to odniesienie do wpisu Hartmana na blogu w serwisie Polityka.pl – przyp.) – ten zdesperowany patriota, jak go Jacek Żakowski nazwał – ciągnął Ziemkiewicz (w poniższym nagraniu ten wątek pojawia się ok. 3:10 minuty).
W skardze do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji dotyczącej tego programu zarzucono, że dziennikarze naśmiewali się z ludzkiej tragedii. Jak podał w weekend serwis Tokfm.pl, autorka skargi otrzymała odpowiedź od dyrektor departamentu prezydialnego KRRiT. Przytoczono w niej stanowisko złożone przez Telewizję Republika.
– Prowadzący nie naśmiewali się z nieszczęścia, lecz komentowali niegodne zachowanie mediów, które z ludzkiej tragedii zrobiły sobie pożywkę i główny temat. W instrumentalny i cyniczny sposób media te wykorzystały samobójstwo jako narzędzie antyrządowej propagandy i pretekst do podsycania nienawiści i kreowania antyrządowych demonstracji. To było przedmiotem krytyki i ironii naszych dziennikarzy, nie tragedia człowieka, co wyraźnie zaznaczono w wypowiedzi zawartej w tym programie – stwierdzili przedstawiciele stacji.
– Z uwagi na wyjątkowo delikatny charakter tragicznego wydarzenia, którym było samospalenie człowieka, z obydwojgiem prowadzących przeprowadziliśmy rozmowy, z których zwróciliśmy uwagę, by w komentarzach dotyczących tak szczególnych przypadków zachować dalece idącą powściągliwość – zaznaczyli.
Dyrektor departamentu prezydialnego KRRiT stwierdziła, że analiza przeprowadzona przez regulatora pozwoliła na przyjęcie wyjaśnień nadawcy i nie dała postawy do orzeczenia, że naruszono przepisy Ustawy o radiofonii i telewizji. Tym samym regulator zakończył postępowanie w tej sprawie.
KRRiT: Adam Bodnar nie narzekał na wywiad u Marka Pyzy
Na początku października ub.r. rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar gościł w wydaniu „Kwadransa politycznego” TVP1 prowadzonym przez Marka Pyzę z tygodnika „Sieci”. Na koniec rozmowy dziennikarz tak przedstawił Bodnara: „czasem broniący esbeków, czasem broniący handlarzy roszczeń, wybrany głosami Platformy Obywatelskiej, SLD i PSL rzecznik praw obywatelskich od 2015 roku”. Rzecznik szybko zaznaczył, że nie broni esbeków, tylko osób objętych ustawą dekomunizacyjną, ponadto na jego kandydaturę nie zagłosowali wszyscy posłowie PO.
Skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na tę wypowiedź Marka Pyzy złożyła redakcja OKO.press, zarzucając dziennikarzowi stronniczość i nierzetelność. Serwis zachęcił też swoich czytelników do przesyłania podobnych skarg.
Po przeanalizowaniu skarg KRRiT uznała, że nie doszło w tej sytuacji do naruszenia przepisów. Regulator zwrócił uwagę, że Adam Bodnar ani razu nie zaprzeczył słowom Marka Pyzy. Ponadto z informacji przekazanych przez Telewizję Polską wynika, że rzecznik praw obywatelskich „po wyjściu ze studia był zadowolony z przeprowadzonej rozmowy, jak również nie wyraził żalu, dezaprobaty czy pretensji wobec prowadzącego audycję”.