Bronisław Schmidt – Kowalski (1926–2000)

Bronisław Schmidt-Kowalski – dziennikarz. Szefował „Dziennikowi Zachodniemu” przez niemal ćwierć wieku (1957 – 1981) i był chyba najdłużej „panującym” redaktorem naczelnym gazety codziennej w całej Polsce.

Bronisław Schmidt-Kowalski 1957 - 1981

Pochodził z Poznańskiego, urodził się 8 lutego 1926 roku w Środzie Wielkopolskiej jako Schmidt, drugi człon dołożył do nazwiska dopiero po wojnie. Spędził ją jako pomocnik biurowy w Spółdzielni Rolniczo-Handlowej, jednej z tych, które założone jeszcze w zaborze pruskim przetrwały wszystkie dziejowe burze i działają do dziś.

W marcu 1945 roku zgłosił się do redakcji „Głosu Wielkopolskiego”, gdzie rozpoczął pracę jako aplikant, następnie stał się dziennikarzem i kierownikiem działu. Po kilku miesiącach przeszedł do „Polski Ludowej”, gazety wydawanej przez opozycyjny „mikołajczykowski” PSL. Po ucieczce Mikołajczyka i spacyfikowaniu PSL-u, postawił na rządzącą partię komunistyczną i  1 stycznia 1948 roku podjął pracę w „Ekspresie Poznańskim”. Pracował w tym tytule do 31 grudnia 1948 roku prowadząc dział „Rolnik – hodowca – ogrodnik”. Był także komentatorem politycznym i gospodarczym tego dziennika (w okresie od 1 sierpnia 1948 – 31 marca 1949), którą to funkcję przestał pełnić na skutek reorganizacji redakcji. Studiując na Wydziale Prawno-Ekonomicznym miejscowego uniwersytetu, pracował jednocześnie w… poznańskiej cenzurze. Ukończył też Centralną Szkołę Partyjną przy KC PZPR. Do czynnego dziennikarstwa wrócił w 1952 roku, pracował w „Gazecie Poznańskiej” i „Głosie Szczecińskim”.

Redaktorem naczelnym „Dziennika Zachodniego” został po październikowym przełomie politycznym, 1 lutego 1957 roku. Nastał złoty okres dla gazety: nakład i poczytność wzrosły kilkakrotnie, czemu sprzyjała wiarygodność pisma. „Dziennik Zachodni” potroił wtedy przeciętny, dzienny nakład do 200 tysięcy egzemplarzy.  W opinii naczelnego – „średni nakład DZ został podniesiony z 52 tys. egz. jednorazowo do 240 tys. egz. jednorazowo, a wydań niedzielnych ze 112 tys. egz. do 340 tys. egz.”. Ponadto uruchomiono osiem oddziałów lokalnych na terenie województwa i Opolszczyzny (tam ukazywał się „Opolski Dziennik Zachodni”).

W opiniach o naczelnym z tamtego okresu można przeczytać: „DZ” poprawił swoją pozycję poprzez inicjatywy organizatorskie, upowszechnianie dobrych przykładów, twórczą krytykę, zyskał duże zaufanie i poczytność…, zajęcie piątego miejsca pod względem zyskowności wśród dzienników RSW „Prasa-Książka-Ruch”.

Z inspiracji  Bronisława Schmidta – Kowalskiego „Dziennik Zachodni” patronował dwóm stałym imprezom kulturalnym: „Katowickiej Ziemi” – dorocznemu przeglądowi twórczości kulturalnej oraz „Tygodniowi Kultury Beskidzkiej”.

W „dekadzie sukcesu”, czyli w latach 70. minionego stulecia nie zasiadał – jak kolejni redaktorzy „Trybuny Robotniczej” – w egzekutywie KW PZPR, w środowisku katowickiej ekspozytury RSW „Prasa-Książka-Ruch” miał jednak pozycję prawdziwego „iron mana”. Wykładał dziennikarstwo na Uniwersytecie Śląskim, funkcjonował jako naukowiec w Śląskim Instytucie Naukowym, był delegatem na zjazd PZPR.

Koleżanki i koledzy pracujący z nim przez wiele lat wspominali, że niemal przy każdej sposobności przywoływał swoje zasługi – „Pozyskałem 300 stałych współpracowników ze środowisk inteligenckich. Doprowadziłem pismo do dużej zyskowności, przygotowałem do zawodu około 200 absolwentów różnych kierunków studiów etc.” .

Bronisław Schmidt – Kowalski trzymał zespół twardą ręką. Nie liczył się ze zdaniem kolegium. To mu podczas solidarnościowej rewolucji” wypominano. Tłumacząc się podkreślał, że za  jego „rządów” gazeta wyrosła i nabrała charakteru, że pisał do niej m.in. Wilhelm Szewczyk, który tak jak naczelny znał się na sprawach niemieckich i umiał je w sposób wyważony podać… Nic nie pomogło. Został zmuszony do „dobrowolnego” złożenia rezygnacji i zniknięcia z pierwszego szeregu życia publicznego.

31 maja 1981 roku, w wieku 55 lat otrzymał od premiera Wojciecha Jaruzelskiego specjalną emeryturę, ale tak naprawdę nigdy się z tym stanem nie pogodził.

Upadek PRL-u przyjął z nową nadzieją. W listopadzie1989 roku, już po powstaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego, wysyłał do nowych władz poważne oferty powrotu do pracy w „Dzienniku Zachodnim”. Przywoływał w nich swoje zasługi. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że nie ma szans.

Nadal aktywnie uczestniczył w życiu środowiska dziennikarskiego. Zawsze chętnie służył radą i pomocą młodszym kolegom, dzielił się swym wielkim doświadczeniem zawodowym i życiowym. Nadal uczył dziennikarstwa na Uniwersytecie Śląskim, brał także czynny udział w pracach Stowarzyszenia Dziennikarzy RP.

Bronisław Schmidt – Kowalski, nawet jako emeryt, pełen był niespożytej energii. W latach 90. był twórcą i redaktorem naczelnym samorządowej gazety „Gminne Racje” w Pawłowicach. Można go było zastać na każdej sesji, a byłego naczelnego „Dziennika Zachodniego” szczególnie setnie bawiły wszelkie zabawne sytuacje związane z reakcjami radnych na materiały zamieszczane w jego (tak, właśnie tak) niemal autorskiej gazecie. Nie wiadomo w jaki sposób włodarzom Pawłowic udało się ściągnąć do gminy takiego fachowca…

Zmarł nagle w sobotę 3 czerwca 2000 roku.