W 2018 roku Telewizję Polską czeka realizacja kilku istotnych projektów: trwa budowa studia przy Woronicza, studia przy Placu Powstańców, nowych siedzib czterech ośrodków regionalnych. Realizowany jest również projekt Biblioteki Cyfrowej Mediów Publicznych. Co równie ważne, ruszyły już negocjacje z EmiTelem w sprawie MUX-8. O technologicznych planach rozwoju w rozmowie z Wirtualnemedia.pl opowiedział członek zarządu Telewizji Polskiej Maciej Stanecki.
Nikola Bochyńska; Jak przedstawia się obecna kondycja finansowa TVP? Pomogło ponad 800 mln zł pożyczki zaciągniętej w ubiegłym roku?
Maciej Stanecki, wiceprezes Telewizji Polskiej: Mamy 1,777 mld przychodów za 2017 rok, a nasz zysk netto to kilkaset tysięcy złotych przekazanych na kapitał zapasowy. Najważniejsze, że powoli wychodzimy nad kreskę. Pożyczkę, która była działaniem koniecznym, związanym z zastanym, kiepskim stanem przychodowym oczywiście musimy teraz żmudnie spłacać.
Zarówno pan, jak i prezes Kurski wskazywaliście, że spora część z pożyczki pójdzie na renowację ośrodków regionalnych. Oddziały pod względem technologicznym pamiętają jeszcze poprzedni wiek. Ile procent z tej pożyczki poszło na ośrodki regionalne?
Realizujemy duży plan inwestycyjny, który już w tej chwili jest dwa razy większy, niż w latach poprzednich. Mamy do nadrobienia naprawdę ogromne zapóźnienia technologiczne. Modernizujemy naszą flotę wozów transmisyjnych, wymieniane są systemy realizacji wizji i dźwięku, systemy łączności. Trwa proces inwestycyjny budowy dwóch zupełnie nowych, nowoczesnych siedzib ośrodków regionalnych w Gorzowie Wielkopolskim, Kielcach, Olsztynie i Gdańsku.
Kiedy proces modernizacji ośrodków będzie można uznać za zakończony?
Plan inwestycyjny jest rozpisany na 3 lata. Jest ściśle powiązany z szerszą funkcjonalną zmianą działania ośrodków. Zasadniczy problem polega na tym, że projekt w dużej części realizowany z dochodów komercyjnych, a oddziały regionalne są w najmniejszym stopniu skomercjalizowane. Wprowadzane zmiany muszą sprawić, że oddziały w większym stopniu będą na na siebie zarabiać i to jest wielkie wyzwanie. Dążymy do tego, aby w pasmach, którymi dysponują oddziały było jak najwięcej informacji. Zespoły muszą być dobrze wyposażone, dlatego zmieniamy wozy, sprzęt reporterski. Pracujemy nad rozwiązaniem naszego potężnego problemu z dystrybucją kanałów regionalnych. Dzisiaj mamy prawo do emitowania jednego kanału regionalnego w sieciach satelitarnych. W całej Polsce jest nim TVP Warszawa, w związku z tym ponad 30 proc. widzów, którzy korzystają tego rodzaju sieci, nie ma dostępu do swojego regionalnego programu. Uważamy, że wyegzekwowanie dystrybucji 16 programów regionalnych na platformach satelitarnych powinno być ustawowo zagwarantowane przez regulatora. Kolejną trudną kwestią jest urealnienie wypływów reklamowych adekwatnie do skali widowni ośrodków. Badania realizowane przez Nielsena nie są w stanie ujawnić faktycznej widowni naszych stacji regionalnych. Panel badawczy jest oparty na bardzo małej liczbie gospodarstw domowych w skali kraju, zbyt małej, by mierzyć zasięg lokalnej telewizji, nie mówiąc o konkretnych audycjach.
Krajowa Rada rozpoczyna prace nad własnymi badaniami. To chyba powód do zadowolenia dla TVP, bo Telewizja Polska i prezes Kurski najgłośniej ze wszystkich nadawców narzeka na panel Nielsena.
Bardzo czekamy na realizację projektu badawczego przez KRRiT. Obecnie mamy do czynienia z faktycznym monopolem w badaniach telemetrycznych. 8 lat temu mieliśmy na rynku przynajmniej dwa konkurencyjne badania. Dzisiaj, mimo wniosków o audyt panelu Nielsena i próśb o sprawdzenie jego efektywności, Nielsen realizuje autorskie rozwiązania. W naszej ocenie mało zbieżne z potrzebami rynku. Brak konkurencji sprawia, że nie musi zwiększać dokładności panelu, wykazywać rozproszenia geograficznego. Może utrzymywać, że grupa handlowa 16-49 lat ma sens.
Telewizja Polska ma własną koncepcję na stworzenie grupy komercyjnej. Chcecie brać pod uwagę również osoby 50+.
Kilka dni temu zorganizowaliśmy konferencję branżową z udziałem m.in. domów mediowych. Mówiliśmy o tzw. Silver Tsunami, czyli rosnącym wpływie generacji 50+. Chcieliśmy pokazać absolutnie obiektywne kryteria dowodzące, że ta grupa handlowa jest dyskryminowana w badaniach i praktyce marketingowej firm. Mediana wieku wzrosła o kilkanaście lat od czasu utworzenia grupy 16-49, mamy metrykalnie starzejące się społeczeństwo a jednocześnie niebywale ciekawe zmiany stylu życia, struktury zasobności, aktywności zawodowej. Dynamicznie zmieniają się zwyczaje konsumenckie. Obecnie zupełnie inaczej wygląda życie 50-, 60- czy 70-latka, niż jeszcze 10 lat temu. Również dlatego badania organizowane przez Krajową Radę są tak oczekiwane przez cały rynek. Ich kluczowym założeniem jest co najmniej 5-krotne zwiększenie liczby badanych gospodarstw domowych i umożliwienie badania współużytkowania mediów i usług. Ma być prowadzone badanie Internetu, a badania radiowe mają być i faktyczne i deklaratywne. To wszystko powoduje, że nie tylko tzw. Wielka Trójka nadawców jest tym badaniem zainteresowana. To może być rzeczywiście przełom na rynku.
Nadal będziecie realizować własny pomiar oglądalności?
Nasze badanie ma zupełnie inny charakter. Nie jest badaniem telemetrycznym, a zostało nazwane przez naukowców badaniem modelu oglądalności rzeczywistej. Jest niezwykle przydatne przy obserwacji zachowań widzów podczas transmisji na żywo czy w programach informacyjnych. Przez fakt zbierania danych o aktywności konkretnych dekoderów, mamy bezpośredni wgląd sekunda po sekundzie w to, jak zachowują się widzowie, co daje podstawę do moderowania naszych działań. Z tego na pewno nie zrezygnujemy. To model, który jednocześnie umożliwia wyliczanie wartości ważonej do ogółu populacji. Ta ekstrapolacja oparta o naprawdę olbrzymią bazę danych pokazuje różnice w działaniu panelu Nielsena. W ramach dyskusji środowiska chętnie pokażemy, jakie według nas występują anomalie w tym badaniu.
Oprócz nowych badań, Krajowa Rada wystąpiła także z inicjatywą Okrągłego Stołu. Jak oceniacie ten krok? Porozumienie nadawców przyniesie jakieś efekty, kiedy dziennikarze na Twitterze i tak wzajemnie obrzucają się błotem, a język debaty publicznej już dawno wymaga zdecydowanej reakcji?
Skorzystaliśmy z zaproszenia KRRiT, to było zaproszenie skierowane do nadawców naziemnych. W tym obszarze najmocniej prowadzony jest monitoring treści. Okrągły Stół Mediów to de facto propozycja wprowadzenia samoregulacji, to jest dogadania się ze sobą nadawców w obszarach, w których sami bez żadnych regulatorów mogą wypracować wspólne standardy działania i dobre praktyki. Mechanizm samoregulacji jest powszechnie stosowany w innych krajach europejskich.
Mamy jednak mnóstwo obszarów, w których tej zgody nie ma. Chodzi mi głównie o język nienawiści. Pytanie czy nadawcy będą potrafili ze sobą rozmawiać i nawet jeśli nawiążą porozumienie w ramach Kodeksu Dobrych Praktyk, czy to przełoży się bezpośrednio na pracę dziennikarzy, na zmniejszenie skali języka nienawiści.
Temat jest bardzo złożony. Osobiście uważam, że problem tkwi w coraz bardziej powszechnym nieprzestrzeganiu istniejących kodeksów, które ma przecież każdy nadawca i środowisko dziennikarskie. W prostym braku refleksji nad znaczeniem istniejących zapisów, ich relatywizacji czy fałszywych wykładniach i uzasadnieniach odstępstw od kanonu dziennikarskiego. Musimy zastanowić się nie tylko nad rywalizacją mediów patologizującą się nieraz w formy bliskie nienawiści, co widać szczególnie w sieci, ale i nad skalą fake newsów. Nienawistne reakcje często u swoich podstaw mają fałszywe wiadomości. Dzisiejsze media zbyt często za swój główny cel mają wywołanie emocji, a informacje na bazie których jest to budowane traktowane są instrumentalnie lub okazują się po czasie po prostu kłamstwem. To nie jest sprawa, którą na samym początku da się podjąć w ramach obrad Okrągłego Stołu Mediów. Dzisiaj media komercyjne, jakbyśmy tego nie oceniali, żyją przede wszystkim dzięki emocjonalnemu zaangażowaniu swoich odbiorców.
Tylko media komercyjne? Publiczne też wywołują emocje. Często zupełnie skrajne.
Niestety zdarza się, że impulsywnie też ulegają zasadom tej niezdrowej rywalizacji, ale na media publiczne nałożony jest obowiązek robienia czegoś „ponad”, bycia strażnikiem bezpieczeństwa informacyjnego obywateli. Zakładam, że telewizja publiczna powinna być liderem w zakresie opracowania i wdrożenia działań, które będą miały za zadanie walczyć z fake newsami. Również w zakresie fact-checkingu i to w stopniu dużo większym, niż ma to miejsce w mediach komercyjnych. Po aferze Cambridge Analityca widać, do jakiego stopnia algorytmy, analiza bazo- danowa, socjotechnika uzbrojona w możliwości sztucznej inteligencji jest w stanie wpływać na opinie ludzi na całym świecie. W tym obszarze niezbędne jest ochronne działanie telewizji publicznej.
Padły wstępne propozycje, a raczej pojawiła się idea powołania w redakcjach fact-checkerów. Jak widzicie rolę fact-checkera w Telewizji Polskiej?
Jesteśmy jak najbardziej „za” i już działamy w tym kierunku. Chcę jednak zwrócić uwagę na zupełnie nowe wyzwania, z którymi mamy do czynienia na dzisiejszym polu informacyjnym. Już i w Polsce mamy serwisy internetowe moderowane przez algorytmy, działające w oparciu o sztuczną inteligencję, z którymi zwykły człowiek nie ma szans. Nie zdaje obie sprawy, że nie tylko tytuły i leady są optymalizowane pod kontem skuteczności rozsiewania w sieci, ale całe teksty powstają praktycznie bez udziału żywego człowieka. Takie polowanie na użytkownika sprawia, że „produkty” informacyjne, wypychają z sieci rzetelne dziennikarskie materiały i serwisy. Żeby z tym walczyć trzeba mieć podobne zaawansowane narzędzia choćby, po to by móc wyławiać takie zjawiska, ale i wspierać skuteczność docierania ze swoimi treściami. Chcąc być skutecznym w staniu na straży rzetelności redakcji, dzisiaj każdy dziennikarz musi mieć wysokie kompetencje cyfrowe fact-checkera i być wyposażony w narzędzia cyfrowe. W tej chwili jako lider w obszarze VOD zaczynamy taki proces realizować. Wiadomo, że to są potężne inwestycje technologiczne, bo same szkolenia tu nie wystarczą. Ale musimy podjąć to wyzwanie budowania wiarygodności w sieci, stref bezpieczeństwa informacyjnego użytkowników, wolnych od fake newsów i intencjonalnie zawirusowanych treści.
Wspomniał Pan o VOD, od razu zapytam o SVOD (Subscribtion Video on Demand – video na żądanie – przyp.red.). Chcecie w internecie udostępniać treści premium użytkownikom, którzy płacą za abonament. Chodzi o to, aby zachęcić do płacenia abonamentu za media publiczne tych, którzy go nie płacą?
Nasze VOD jest w tej chwili najczęściej oglądanym serwisem internetowym na żądanie w Polsce. Mamy seriale, filmy ale i serwisy sportowe, a zwłaszcza transmisje sportowe. Mamy ich rekordowo dużo. Dodatkowo spodziewamy się dwukrotnego zwiększenia liczby jednoczesnych transmisji w czasie Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Faktycznie budujemy znacznie silniejszą więź z widzami poprzez tzw. Strefę ABO. Mają do niej dostęp nie tylko płacący abonament, ale również osoby zwolnione z płacenia abonamentu, czyli na przykład osoby starsze i niepełnosprawne. To pozwala oglądać im wszystkie treści za darmo. Pozostali widzowie VOD mają dostęp do Strefy ABO za niewielką opłatą.
Nie ma to na celu zachęcenie do tego, aby płacić abonament? Coraz częściej ludzie przenoszą się do sieci, nie chcą mieć w domu telewizorów. To w internecie będzie wasz odbiorca?
Przede wszystkim bardzo liczymy na to, że nasi najwierniejsi widzowie będą nas oglądać również w internecie. Płacąc abonament gwarantują realizację misji publicznej i zostaną przez nas docenieni przez dostęp do bogatej treści premium. W tej chwili przygotowaliśmy kilkaset pozycji na start serwisu, a będzie ich regularnie przybywać. Głównym celem nie jest nastawienie na większą ściągalność abonamentu. Nie przeceniamy naszej możliwości perswazji, mimo zasięgu jaki posiadamy. Natomiast naszą troską są najwierniejsi widzowie i dla nich przygotowaliśmy ten serwis.
Od jakiegoś czasu pracujecie także nad Biblioteką Cyfrową Mediów Publicznych.
To jest projekt gruntownie odnowiony, ruszył w zeszłym roku. Uzgodniliśmy go z KRRiT, która w sposób bezpośredni z pieniędzy abonamentowych finansuje budowę tej biblioteki. Projekt został też skonsultowany z Radą Mediów Narodowych i Ministerstwem Kultury. W tej chwili realizujemy drugi etap projektu, czyli trwa budowa całej infrastruktury sieciowo-serwerowej. Powstaje komitet sterujący, składający się z przedstawicieli 17 rozgłośni regionalnych, Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Jego zadaniem jest opracowanie założeń umownych, formatów wymiany materiałów. Musi to być sprawnie działający mechanizm, zarówno produkcyjnie jak i serwerowo. Kluczem do projektu są zakresy licencji, abyśmy za każdym zapytaniem o materiał nie dostawali odpowiedzi: „możesz tego użyć, ale tylko lokalnie, a nie w szerokim obiegu”. To największe zadanie.
Kiedy Biblioteka ruszy?
W 2019 roku, natomiast bardzo nam zależy na tym, aby pilotażowa wersja była gotowa już pod koniec tego roku. Chcielibyśmy działanie Biblioteki pokazać najpierw w wersji pilotażowej. Projekt jest rozpisany na 3 lata, w zeszłym roku były działania projektowe, w tym roku hardwarowe i inwestycyjne, a w przyszłym roku udostępnienie kontentu.
Zmieńmy temat. Na podjęcie negocjacji z EmiTelem macie czas do 30. kwietnia. Jaki jest obecny etap negocjacji?
Emitel otrzymał od nas zaproszenie do rozmów w celu zawarcia umowy o dostęp do multipleksu, więc negocjacje już się oficjalnie rozpoczęły. Czekamy teraz na stanowisko operatora. Nie jest tajemnicą, że ten multipleks (ósmy – przyp.red.) ma znacznie wyżej podniesioną poprzeczkę. Wymaga często kupna nowych lub modyfikacji obecnych anten. Kiedy wyłączaliśmy emisję analogową odbiorcy musieli się przystosować, bo inaczej utraciliby dostęp do telewizji: widzowie byli po prostu pod olbrzymią presją, której dziś już nie ma. Nie ma też specjalnej ustawy gwarantującej powszechną kampanię informacyjną, ani waloru nowości, jaką wtedy była naziemna telewizja cyfrowa. Było zatem oczywiste, że MUX8 obarczony jest wyższym ryzykiem i to ryzyko muszą wziąć na siebie operator multipleksu i nadawcy. Odnosiliśmy jednak wrażenie, że nie wszyscy mają świadomość tej sytuacji. Jako odpowiedzialni za dobro spółki musimy brać te wszystkie fakty pod uwagę. Dlatego nie ukrywaliśmy, że chcemy nadawać na MUX8 swoje programy, ale konieczne jest urealnienie cen, które nie mogą nie uwzględniać realnej możliwości odbioru multipleksu przez widzów. Liczymy, że tak się stanie.
Oprócz negocjacji z EmiTelem realizujecie kilka innych projektów. Jak idzie budowa nowej siedziby programów informacyjnych na Woronicza?
Plan budowy Telewizyjnej Agencji Informacyjnej na Woronicza jest w tej chwili na etapie uzyskiwania wszelkich możliwych zgód, realizacji projektu geologicznego. To niezbędne do rozpoczęcia budowy. Trzeba przyjąć, że to będzie trwało 3-4 lata. Budowa samego studia nie jest jedynym celem. Chodzi o to, by mieściły się tam wszystkie nasze najważniejsze redakcje. Aby redakcje informacyjne były odpowiednio skomunikowane z redakcjami regionalnymi, zagranicznymi, z archiwum i z działem emisji. Ten proces będzie jednak trwał, stąd nasza decyzja o uruchomieniu nowoczesnego studia na Placu Powstańców. Zakładamy, że do końca tego roku studio będzie gotowe. Będzie budowane na podstawie projektu, który wygrał w konkursie, ale chcemy go nieco zmodyfikować. Minęło już kilka lat od rozstrzygnięcia tego konkursu. Jesteśmy przekonani, że lepsze technologie są dziś w podobnej cenie.
Studio to jedno. W planach macie też stworzenie kanału anglojęzycznego?
Portal anglojęzyczny Poland in English działa już od kilku tygodni. Widzimy rzeczywiście spore zainteresowanie tym serwisem, w pierwszym miesiącu działania było już przeszło ponad 600 tys. zapytań w wyszukiwarkach. To wstępny etap budowy serwisu dla zagranicy. W tej chwili nie rozstrzygamy jednoznacznie czy grupą docelową są osoby, które nie mówią po polsku i chcą dowiedzieć się więcej o Polsce, naszej kulturze, historii, polityce czy też głównie Polacy mieszkający za granicą.
Jak tworzyliście redakcję portalu?
Powołaliśmy zupełnie nową redakcję. Częściowo są to ludzie, którzy pracowali w portalu tvp.info, ale głównie to native speakerzy stanowią podstawę redakcji, zarówno jeśli chodzi o dziennikarzy, jak i wydawców. Szefem jest Robert Bogdański (był m.in. szefem Polskiej Agencji Prasowej – przyp.red.), ma duże doświadczenie w pracy w międzynarodowych agencjach informacyjnych.
Na jakiej zasadzie odbywa się współpraca między portalami?
Redakcja jest autonomiczna, to szef i wydawcy decydują, jakie treści mają się tam pojawić i w jaki sposób o nich mówimy. Redakcja podlega dyrektorowi Ośrodka Mediów Interaktywnych Kubie Sufinowi, który formalnie jest również redaktorem naczelnym internetowych serwisów informacyjnych.
Rok 2018 to także wyzwanie dla wielu firm w zakresie wdrożenia przepisów RODO, czyli Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych. Jak wam idą przygotowania?
Jesteśmy całkiem nieźle przygotowani. Sprawdzamy wszystkie umowy z reklamodawcami, ponieważ tam są stosowane rozwiązania programatyczne oparte na retencji danych. Wdrożeniem RODO zajmuje się dedykowany zespół ludzi, mamy też pełnomocnika, który jest odpowiedzialny za ochronę danych osobowych. Są na pokładzie ludzie, którzy doradzali ministrowi cyfryzacji, co pozwala nam nieco wybiec do przodu i zaplanować działania odpowiadające wyzwaniom dalszej przyszłości. RODO wiąże się m.in. z prawem do bycia poinformowanym o operacjach przetwarzania danych, prawem ich weryfikowania, usunięcia swoich danych. Pod tym kątem przede wszystkim zmieniamy nasze umowy z reklamodawcami. Mam wrażenie, że RODO to jeden z tych aspektów, w którym Telewizja Polska może być liderem. Tego specjalnie nie widać, natomiast jest to zagadnienie ogromnie skomplikowane i wymagające zaawansowanych kompetencji technicznych. Chodzi o transparentność, bezpieczeństwo danych i pewność użytkownika, że nie są używane wbrew jego woli.
2018 rok to także rok obchodów rocznicy odzyskania niepodległości. Szykujecie w związku z tym jakieś specjalne produkcje?
W ramach telewizji skupiliśmy wiedzę o projektach o 100-leciu odzyskania niepodległości w rękach pełnomocnika ds. organizacji obchodów, aby w skoordynowany z innymi nadawcami sposób, jak najlepiej obsłużyć je od strony informacyjnej. Jedną z naszych autorskich inicjatyw jest konkurs zorganizowany przez TVP Historia. Wybraliśmy kilkanaście produkcji, reportaży i filmów dokumentalnych, realizowanych przez oddziały regionalne. Chodzi o to, aby opowiadać historię lokalną w taki sposób, aby trafiała do wszystkich. Jesteśmy również po uzgodnieniach i zdecydowaliśmy się dystrybuować TVP Historia poza granicami Polski. Pierwszym krokiem jest podpisanie umowy ze spółką Tele Centra na Litwie i dystrybucja naziemna tego kanału na Wileńszczyźnie. Jeśli chodzi o projekty programowe, to powstaje serial „Drogi wolności”, pokazujący czasy odzyskiwania niepodległości przez pryzmat losów trzech kobiet. To największa tego typu produkcja TVP od dziesięcioleci, jeśli chodzi o skalę. Będą też wielkie widowiska, koncerty, transmisje z uroczystości. W zakresie działań internetowych będziemy realizowali produkcje specjalnie dedykowane do internetu.
Na rok odzyskania niepodległości przypada też 25-lecie TVP Polonia.
Już pod koniec kwietnia odbędzie się uroczysta gala połączona z wręczeniem nagród za zasługi dla Polski i Polaków za granicą z udziałem prezydenta. Codziennie otrzymujemy dowody tego, jak bardzo potrzebna jest obecność na świecie takiej instytucji, jak TVP Polonia, która łączy rodaków bez względu na miejsce zamieszkania. Szczególnie zależy nam na tym, aby była większa łączność z Polakami, którzy w ostatnim czasie wyemigrowali z kraju. Stąd uruchomiliśmy adresowany głównie do tej grupy program informacyjny „Z Zachodu” oraz programy „Z Wysp” i „Z Ameryki”. Poza codziennym blokiem programów na żywo widzowie szczególnie cenią audycje z profesorem Miodkiem, magazyn „Kulturalni.pl” Radka Brzózki i „Wolny ekran” Czarka Ciszewskiego.
Na początku kwietnia zakończyliście także reformę struktury, zniknęło biuro koordynacji programowej, a pojawiło się biuro programowe. Reforma przyniesie oszczędności?
Zmiany strukturalne rozpoczęły się w Telewizji Polskiej już pod koniec 2016 roku, kiedy uruchomiliśmy program dobrowolnych odejść. Był oparty na rozpoznaniu sytuacji, że są jednostki, w których jest zbyt duże zatrudnienie, a nie jesteśmy w stanie wszystkim zorganizować innej pracy. Dokonaliśmy konsolidacji władzy programowej z władzą finansową, w ramach biura programowego. Dzisiaj anteny jako marki programowe są zarządzane z poziomu sekretariatów i przez marketing. Operacja zmiany tej struktury jest w toku, zakończy się w maju, kiedy marketing stanie się częścią biura programowego. Programowanie, budowanie widowni, ciągłość i trwałość tej widowni, tworzenie pasm – to wszystko są zadania nowego biura programowego, które powstało 4. kwietnia. Powstało z przebudowanego biura koordynacji programowej i z pracowników redakcji. To wszystko ma na celu większe przywiązanie widza do programu. Z kolei część kreatywna jest przypisana do kilku agencji. Do tej pory mieliśmy Agencję Filmową, a takie obszary jak rozrywka, oprawa antenowa to były zadania anten, które miały swój autonomiczny budżet. Dzisiaj agencje te są finansowane z biura programowego, mają zlecane programy o konkretnym budżecie, widowni, kształcie. Celem jest tworzenie programów, które będą spełniać określone wymogi. Biuro programowe będzie mogło skorzystać też z propozycji zewnętrznych podmiotów. Chodzi nam o to, aby istniało pole konkurencji, aby program powstawał w procedurze gwarantującej najwyższą jakość.
Reforma przyniesie ograniczenie kosztów? Policzono, że w styczniu 2018 roku było dokładnie o 19 etatów więcej na kierowniczych stanowiskach w porównaniu do stycznia 2016 roku. Obiecywaliście, że reforma przyniesie redukcję stanowisk.
Reforma przyniesie spadek liczby etatów kierowniczych. W okresie przejściowym musieliśmy częściowo dublować stanowiska. To przejściowy okres i potrwa do czerwca. Mogą być niewielkie wahania w liczbie stanowisk, ale docelowo stanowisk kierowniczych będzie mniej po realizacji tej reformy, niż w roku 2016.
W zeszłym roku zapowiadał Pan, że po wzięciu pożyczki ze Skarbu Państwa część pieniędzy pójdzie na etaty dla dziennikarzy. Coś w tym względzie się poprawiło?
– Przybyło ludzi zatrudnionych w oddziałach na stanowiskach twórczych, to często umowy na pół etatu. Szczerze powiem: oddziały regionalne wymagają jeszcze wiele pracy. W tym sensie, że w ramach generalnej reformy programowej od 4. kwietnia TVP3 stało się marką antenową, ale nie ma już odrębnej redakcji. W tym roku zakładam, że zrealizujemy plan całościowy dotyczący TVP 3 i w ramach tego odbędzie się przegląd etatów również w oddziałach terenowych. Dzisiaj jesteśmy na początku tej zmiany, natomiast oczywiste jest, że potrzebujemy dziennikarzy związanych z Telewizją Polską etatami. Dzisiaj tych osób jest za mało.
Dziękuję za rozmowę.