Dziennikarze Onetu: Edyta Żemła, Marcin Wyrwał i Paweł Ławiński w artykule pt. „Anonimy, nielegalne operacje, DNA na zamówienie. Ujawniamy kulisy działań służb”, opisali szereg nieprawidłowości, do których ich zdaniem dochodziło w Żandarmerii Wojskowej. Napisali m.in., że wysocy funkcjonariusze wojskowych i policyjnych instytucji nielegalnie inwigilują obywateli w celu załatwiania swoich porachunków.
Po tym artykule PAP opublikowała komunikat Żandarmerii Wojskowej, która poinformowała, że wystąpiła na drogę sądową z prywatnym aktem oskarżenia przeciwko dziennikarzom Onetu. Żandarmeria zarzuca im, że artykuł powstał na bazie niepotwierdzonych informacji i manipulacji faktami i datami.
W komunikacie podano nazwiska dziennikarzy, ale w innym fragmencie przedstawiono ich jako – „Edyta Ż.”, Marcin W. i Paweł Ł.”.
Agencja, zgodnie z ustawą o PAP, ma obowiązek upowszechniać stanowiska Sejmu, Senatu, prezydenta RP i Rady Ministrów. W ustawie wskazano, że PAP umożliwia „innym naczelnym organom państwa prezentowanie stanowisk w ważnych sprawach państwowych”. PAP w swoim serwisie podkreśla, że komunikaty publikowane są bez wprowadzania jakichkolwiek zmian w ich treści, w formie dostarczonej przez nadawcę i że nadawca komunikatu ponosi odpowiedzialność za jego treść.
– Żandarmeria Wojskowa jest instytucją podległą Ministerstwu Obrony Narodowej. Jeżeli widzimy, że jest ważny komunikat, to podejmujemy decyzję o jego publikacji – mówi nam jeden z redaktorów PAP i odsyła do Żandarmerii Wojskowej.
Żandarmeria Wojskowa milczy
Do zamknięcia wydania „Presserwisu” nie otrzymaliśmy komentarza prezesa PAP Wojciecha Surmacza, którego chcieliśmy zapytać, dlaczego PAP opublikowała komunikat Żandarmerii Wojskowej, w którym dziennikarze zostali przedstawieni jak osoby z zarzutami.
Paweł Ławiński, dziennikarz i zastępca dyrektora programowego portalu Onet.pl, komentuje: – Napisaliśmy już wiele tekstów o Żandarmerii Wojskowej, logika tej formacji jest taka, że oficerowie odsyłają do rzecznika prasowego, który dostaje od nas pytania na piśmie, a po ukazaniu się artykułu pojawia się komunikat, w którym Żandarmeria stwierdza, że kłamiemy – mówi Ławiński.
– My ustaliliśmy, w jaki sposób Żandarmeria Wojskowa wykorzystuje aparat państwa do prywatnych celów. W tym komunikacie jest tylko puste stwierdzenie, że nasz artykuł jest nierzetelny, ale bez podania żadnych szczegółów – mówi Edyta Żemła.
Żandarmeria Wojskowa nie odpowiedziała na pytania „Presserwisu”, dlaczego w komunikacie pojawił się fragment, w którym podano tylko imiona i pierwsze litery nazwisk dziennikarzy Onetu.