Łukasz Sitek przedstawia własną wersję incydentu w pociągu

Szefowa TVP Gdańsk: „pseudofakty” w „Gazecie Wyborczej”

Łukasz Sitek

Dziennikarz Telewizji Polskiej Łukasz Sitek przedstawił własną wersję incydentu w pociągu opisanego przez „Gazetę Wyborczą”, zarzucając kłamstwa „GW”. Szefowa TVP Gdańsk, gdzie znów pracuje Sitek, przekonuje, że „Wyborcza” przedstawiła pseudofakty, które nie miały miejsca.

Łukasz Sitek miesiąc temu został zawieszony w pracy w Telewizji Polskiej, po tym jak „Gazeta Wyborcza” opisała incydent z jego udziałem mający miejsce 10 lutego w pociągu na stacji w Gdyni. Według ustaleń „GW”. Sitek wsiadł do pociągu bez biletu, a wobec interweniujących funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei i kierownika pociągu zachowywał się agresywnie i groził konsekwencjami, posługiwał się też legitymacją dziennikarską.

Dziennikarz nie chciał komentować tego zajścia. Natomiast Telewizja Polska poinformowała, że został zawieszony na czas postępowania wyjaśniającego w tej sprawie.

W miniony poniedziałek Łukasz Sitek wrócił do pracy, razem z Maciejem Boryniem poprowadził „Pomorze Samorządowe” w TVP Gdańsk.

We wtorek Sitek na swoim profilu facebookowym wydał oświadczenie, w którym zarzucił „Gazecie Wyborczej” nieprawdziwe informacje z zajścia z jego udziałem w pociągu.

– Nie są prawdą informacje zawarte w tekście „Gazety Wyborczej” na mój temat. Po pierwsze nie jest prawdą, że pokazywałem legitymację prasową w opisywanym przez „GW” incydencie. Nie było to możliwe, bowiem w ogóle nie posiadam legitymacji prasowej. Po drugie, wbrew temu co pisała „GW” zdarzenie nie miało miejsca w godzinach pracy – wyliczył. – Nie jest prawdą, iż w godzinach pracy posługiwałem się legitymacją prasową celem osiągnięcia korzyści osobistych. Całe zajście miało miejsce po godzinach pracy. Podane informacje są fałszywe gdyż, nie posiadam legitymacji dziennikarskiej, ponieważ nie została mi ona wydana. Traktuję to jako niemożliwą do weryfikację potwarz, mająca moim zdaniem usprawiedliwić agresywne zachowanie obsługi pociągu – dodał dziennikarz TVP Gdańsk.

– Kłamstwem jest także informacja, iż nie chciałem opuścić składu pociągu. W artykule zasugerowano, iż nie byłem w stanie utrzymać telefonu, pomijając jednak fakt, iż telefon wypadł mi po ciosie jaki zadał mi kierownik pociągu, uszkadzając w ten sposób aparat. Po opuszczeniu pociągu zażądałem odprowadzenia mnie na komisariat policji celem otrzymania protokołu zatrzymania, czego nie uczyniono. Odprowadzono mnie za to na posterunek SOK – opisał Sitek.

Zarzucił też nieobiektywność autorowi tekstu w „Gazecie Wyborczej”. – Uważam, że dziennikarz Gazety Wyborczej, będący autorem wspomnianego artykułu nie chciał obiektywnie przedstawić mojego stanowiska, pytając mnie o komentarz do sprawy na kilka minut przed publikacją gotowego już materiału. Silny nacisk w artykule przyłożono na chęć udowodnienia, iż doszło do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji, co jest wierutnym kłamstwem – stwierdził.

– Planuję podjęcie kroków prawnych przeciwko autorowi tekstu jak również wydawcy – zapowiedział Łukasz Sitek.

Z kolei Joanna Strzemieczna, dyrektor TVP Gdańsk, poinformowała „Gazetę Wyborczą”, że z otrzymanego przez nią nagrania z monitoringu wynika, że zajście w pociągu z Łukaszem Sitkiem przebiegało inaczej niż opisała to „GW”. Potwierdza to również wideo nagrane przez dziennikarza telefonem komórkowym.

– To wszystko było wyprodukowane przez „Gazetę Wyborczą”! Gdybym Pana nazwisko wpisała w ten sam tekst „GW”, to Pan by się tak samo poczuł? – zapytała reportera „Wyborczej”. Dlaczego dopiero teraz przywrócono Łukasza Sitka do pracy? – Zawieszenie redaktora Sitka wynikało tylko z tego, że TVP dba o wizerunek nie tylko firmy, ale też dziennikarzy, którzy pracują. Tyle czasu zajęło nam sprawdzenie, czy opisane przez „Gazetę Wyborczą” pseudofakty miały miejsce. Nie miały miejsca! – stwierdziła szefowa TVP Gdańsk.

Łukasz Sitek z Telewizją Polską jest związany od dwóch lat. Początkowo pracował w TVP Gdańsk. W maju ub.r. przygotowywał materiał, w którym z wypowiedzi udzielonej przez Annę Dyksińską z sopockiego magistratu wykorzystał tylko jej niezborne jąkanie. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oddaliła skargę w tej sprawie.

Od sierpnia ub.r. Sitek przygotowywał do „Minęła 20” w TVP Info krótkie sondy wśród polityków w Sejmie i przechodniów. Wiele z tych materiałów jest ocenianych jako mocno stronnicze, atakujące środowiska opozycyjne.

We wrześniu ub.r. dziennikarz zaraz po przesłuchaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przez komisję śledczą przeszedł za nim kilkaset metrów, zadając mu pytania z mocnymi tezami o jego związkach z aferą Amber Gold. W grudniu ub.r. poseł PO Rafał Grupiński próbował Sitkowski wyrwać mikrofon, zapytany przez niego o spotkanie polityków tej partii z sędziami KRS i Sądu Najwyższego.

Wcześniej Łukasz Sitek pracował w Telewizji Republika.