Nadzwyczajne posiedzenie RMN miało zając się dwiema sprawami: przygotowaniem rocznego sprawozdania ze swojej działalności i omówieniem sytuacji w Radiu Gdańsk.
Sprawozdanie – zgodnie z przepisami – przewodniczący RMN musi przedstawić w Sejmie parlamentarzystom i prezydentowi RP do końca marca. – Jesteśmy w trakcie uzgadniań treści tego sprawozdania. Udało nam się przyjąć 95 procent. Pozostaje kwestia zredagowania jednego akapitu, dokończymy je droga mailową w najbliższych dniach. De facto projekt zostanie przyjęty – informuje nas Czabański.
Jak się dowiadujemy, najwięcej uwag do sprawozdania zgłosili dwaj członkowie RMN: Juliusz Braun i Grzegorz Podrożny. – Zaproponowałem cały szereg kwestii, którymi powinniśmy uzupełnić raport, ale moje propozycje w większości zostały odrzucone. Uważam, że sprawozdanie pomija wszelkie problemy zapalne i konfliktowe – ocenia dla Wirtualnemedia.pl Juliusz Braun.
Wbrew zapowiedziom, Rada Mediów Narodowych nie omawiała w środę sytuacji panującej w Radiu Gdańsk. W rozgłośni od początku marca nie ma prezesa. – Będziemy dokładnie rozpatrywali sytuację w nim panująca. Nie będzie jednak rozmowy o żadnym konkretnym kandydacie, bo takiego jeszcze nie wyłoniono ani nie zgłoszono – zapowiadał w rozmowie z nami Krzysztof Czabański na dzień przez posiedzeniem Rady.
Pod koniec lutego br. Rada powołała na stanowisko prezesa Grzegorza Sielatyckiego, jednak jeszcze tego samego dnia przewodniczący Czabański w trybie nadzwyczajnym zwołał członków Rady raz jeszcze, by przyjąć rezygnację Sielatyckiego. Powodem były jego antysemickie publikacje sprzed wielu lat.
Dlaczego w środę Rada Mediów Narodowych nie zajęła się sytuacja w Radiu Gdańsk? – Nie zajęliśmy się tym, gdyż cały czas posiedzenia zajęły nam sprawy wokół sprawozdania dla parlamentu. Poza tym przygotowujemy się do tego solidnie, jesteśmy teraz na etapie zbierania nowych kandydatur na szefa gdańskiej rozgłośni – informuje nas Krzysztof Czabański.
Jak się dowiadujemy, przeciągający się czas bez nowego prezesa ma fatalny wpływ atmosferę w Radiu Gdańsk. – Ludzie boja się skrajnych rozwiązań i tego, co wymyślą nam politycy. Po tym, gdy wybrano Sielatyckiego, w radiu wybuchła panika. I generalnie można powiedzieć, że stan ten utrzymuje się wśród załogi do dzisiaj. W środę, gdy Rada Mediów Narodowych miała zajmować się naszą sprawą, wzburzenie i oczekiwanie było tak duże, że trudno nam było się skupić na pracy – mówi nam anonimowo osoba z kręgów szefostwa Radia Gdańsk.
Obecnie rozgłośnią kieruje prokurent Dariusz Wasielewski, wskazany przez poprzedniego prezesa, Andrzeja Liberadzkiego. Liberadzki zrezygnował z kierowania radiem na początku marca br.