Sąd Apelacyjny w Gdańsku zasądził przeprosiny oraz 50 tys. zł zadośćuczynienia w procesie, jaki prezydent Sopotu Jacek Karnowski wytoczył b. redaktorowi naczelnemu „Rzeczpospolitej” oraz b. dziennikarzowi tej gazety za artykuły dotyczące tzw. afery sopockiej. Sąd podwyższył kwotę zadośćuczynienia 10-krotnie.
W ogłoszonym we wtorek wyroku Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał w większości wyrok sądu niższej instancji w tym procesie. Podwyższył jednak kwotę zadośćuczynienia przyznanego Karnowskiemu (solidarnie od obu pozwanych) z 5 tysięcy do 50 tysięcy zł. Sąd zmniejszył też z trzech do dwóch liczbę publikacji ogłoszeń z przeprosinami dla prezydenta Sopotu, jakie redaktor i dziennikarz mają zamieścić w „Rzeczpospolitej”.
Karnowski pozwał o naruszenie dóbr osobistych b. redaktora naczelnego „Rz” Pawła Lisickiego (obecnie redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”) oraz b. dziennikarza tej gazety Piotra Kubiaka za cykl kilkudziesięciu artykułów o tzw. aferze sopockiej. Prezydent Sopotu domagał się od nich przeprosin oraz zapłaty po 250 tys. zł zadośćuczynienia. Dziennik ujawnił tę sprawę w lipcu 2008 r.
W czerwcu 2016 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł, że b. redaktor naczelny i b. dziennikarz mają przeprosić prezydenta Sopotu i zapłacić mu 5 tysięcy zł zadośćuczynienia. Przeprosiny miały być zamieszczone trzykrotnie na pierwszej stronie dziennika, w którym niegdyś pozwani pracowali. Poza papierowym wydaniem gazety, oświadczenia mają też być publikowane przez miesiąc na stronie internetowej dziennika.
Od tego wyroku apelację wniosły obie strony. Strona powodowa wniosła o uwzględnienie powództwa, zmniejszyła jednak żądanie zapłaty zadośćuczynienia do 100 tys. zł. Pozwani natomiast wnieśli o oddalenie powództwa w całości.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zajmowała się śledztwem ws. Karnowskiego od lipca 2008 r. Śledczy oskarżyli go o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Według nich Karnowski miał m.in. przyjmować darmowe naprawy samochodów i prace budowlane od sopockich przedsiębiorców.
Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego, który twierdził, że Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań w zamian za przychylność urzędników ws. planowanej przez Julkego przebudowy strychu w sopockiej kamienicy. Na dowód Julke dostarczył kopię nagrania, twierdząc, że dyktafon, na którym je wykonał, zniszczył.
Prokuratura trzykrotnie kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Dwukrotnie sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w jednym przypadku zdecydował także o umorzeniu niektórych zarzutów. Część wątków umorzyła też sama prokuratura apelacyjna. Z kolei wątek dotyczący oskarżeń Julkego został umorzony przez prokuraturę w Szczecinie.
W trzecim – zakończonym w październiku 2015 r. procesie w tej sprawie – Sąd Rejonowy w Sopocie zajmował się trzema ostatnimi zarzutami, z których dwa miały naturę korupcyjną. Sąd uniewinnił Karnowskiego od obu zarzutów korupcyjnych. Uznał go za winnego poświadczenia nieprawdy w oświadczeniu związanym z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie. Sąd uznał, że czyn ten cechował się znikomą szkodliwością społeczną i postępowanie w tej części warunkowo umorzył na roczny okres próbny. Prokuratura wniosła apelację od wyroku. W październiku 2016 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku prawomocnie podtrzymał decyzję sądu niższej instancji uniewinniającą Karnowskiego.
24 stycznia Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury złożoną w tej sprawie i ostatecznie uniewinnił Karnowskiego od zarzutów korupcji.
Sędzia Jakub Rusiński w uzasadnieniu wyroku ocenił, że pracownicy dziennika nie wykazali się należytą starannością i rzetelnością w przygotowywaniu materiałów dotyczących Karnowskiego. – W publikacji należy odróżnić fakty od przypuszczeń, natomiast przedmiotowe artykuły nie pozostawiały wątpliwości – według ich przekazu Jacek Karnowski złożył Sławomirowi Julke propozycję korupcyjną. Takie stwierdzenie narusza dobra osobiste powoda i dobre imię – powiedział w uzasadnieniu Rusiński.
Sędzia zaznaczył też, że pracownicy dziennika oparli swoje publikacje na nagraniu, którego rzetelności – jak sami przyznali – nie mogli być pewni. – A dziennikarza, który uzyskał nagranie, łączyły z nagrywającym niejasne relacje, także finansowe – dodał Rusiński.
W oświadczeniu rozesłanym mediom po ogłoszeniu wyroku Karnowski napisał, że „jest zadowolony z wyroku, choć nic nie wynagrodzi 10 lat udręki”. „Nie można nikogo bezkarnie pomawiać i skazywać na śmierć cywilną, nie zachowując żadnej staranności i rzetelności dziennikarskiej” – stwierdził. „Zupełnym kuriozum w tej sprawie było to, że dziennikarz opisujący sprawę był bliskim kolegą, w dodatku powiązanym finansowo ze Sławomirem Julke” – zaznaczył Karnowski.
Pełnomocnik pozwanych mec. Michał Majkowski powiedział po ogłoszeniu wyroku dziennikarzom, że jego klienci złożą zapowiedź kasacji. – Wyczerpiemy wszystkie środki na drodze krajowej, a myślę, że nawet na drodze zagranicznej, jeżeli będzie taka potrzeba – powiedział adwokat.
– Myślę, że taki wyrok można odczytać jako wyrok, który będzie trudny dla dalszej pracy dziennikarzy, bo będą się państwo zastanawiali, czy opisywać zjawiska z życia społecznego, w których występują ludzie z pierwszych stron gazet, bo potencjalnie mogą państwu grozić różne procesy – dodał Majkowski.