W miniony piątek reporterka i operator programu „W tyle wizji” TVP Info byli obrażali przez demonstrujących przed Sejmem. Prezes TVP Jacek Kurski zapowiedział złożenie zawiadomienia na policję o tym incydencie. Natomiast w środę poseł PO Rafał Grupiński próbował wyrwać mikrofon z ręki reporterowi TVP Info Łukaszowi Sitkowi zadającemu mu pytania. Zachowanie Grupińskiego skrytykowało m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy.
Oba incydenty były szeroko relacjonowane w TVP Info oraz programach informacyjnych TVP1 i TVP2. Opisywano je w mocno krytycznym tonie, jako przejaw agresji środowisk opozycyjnych.
W niedzielę odniosła się do tego posłanka PiS Anna Sobecka. – Po ostatnich zajściach uważam, że agresja płynąca z części mediów jest argumentem za tym, że repolonizacja to absolutna konieczność. Ataki na polityków, dziennikarzy, poziom wypowiedzi w Sejmie mają źródło w ciągłym podgrzewaniu nastrojów – stwierdziła. – Przemysł pogardy działa pełną parą – podsumowała.
Jej spis skomentowało kilku dziennikarzy. – Ok, czyli po sądach czeka nas bitwa o wolne dziennikarstwo. Niezależnie od tego, jak się skończy, to będzie czas weryfikacji. Tego, kto naprawdę jest dziennikarzem i tego, kto ma twardy kręgosłup – napisał Janusz Schwertner z Onetu. – Pełna zgoda. Proponuję repolonizację zacząć od mediów kiedyś publicznych a dziś tzw. narodowych. Najpilniej potrzebują – ironizował Marcin Celiński z „Liberté”.
Po ostatnich zajściach uważam, że agresja płynąca z części mediów jest argumentem za tym, że repolonizacja to absolutna konieczność. Ataki na polityków, dziennikarzy, poziom wypowiedzi w Sejmie mają źródło w ciągłym podgrzewaniu nastrojów. Przemysł pogardy działa pełną parą.
— Anna Sobecka (@sobecka_anna) 10 grudnia 2017
Przepisy dotyczące dekoncentracji kapitałowej w sektorze mediów (początkowo określanej też jako repolonizacja) były zapowiadane przez różnych polityków PiS od początku br. Kilka razy mówił o nich także prezes partii Jarosław Kaczyński.
Nad projektami regulacji pracował zespół w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego wspierany przez ekspertów z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. We wrześniu i październiku wiceministrowie kultury Jarosław Sellin i Paweł Lewandowski informowali, że propozycje przepisów są już gotowe. – Ustawa o dekoncentracji mediów jest możliwa do przeprowadzenia w każdym momencie, resort kultury jest przygotowany. Ale czekamy na decyzję polityczną, czy ruszamy z tym tematem. A decyzji nie ma – stwierdził Sellin na początku listopada.
Paweł Lewandowski zaznaczył natomiast, że przepisy w tym zakresie będą zgodne z prawem Unii Europejskiej, ponieważ w UE obowiązuje rozporządzenie pozwalające krajom członkowskim stosować w sektorze mediów szczególne rozwiązania antymonopolowe.
Jednocześnie przedstawiciele obozu rządzącego krytykowali obecną sytuację na rynku. Paweł Lewandowski ocenił w sierpniu br., że czasopisma młodzieżowe wbrew wartościom wyznawanym w Polsce propagują mocno liberalny światopogląd obyczajowy. – Władza według Konstytucji RP należy do obywateli, czyli do Polaków. W związku z tym ta czwarta władza – która ma bardzo duży wpływ, bo komunikuje różne rzeczy, może zmieniać nastroje społeczne – też powinna należeć do Polaków – dodał w innej wypowiedzi.
Z kolei Jarosław Kaczyński stwierdził, że nawet po wprowadzeniu przepisów o dekoncentracji większość mediów będzie nieprzychylna PiS-owi, ponieważ mają profil lewicowy. – Powinniśmy konsekwentnie wychodzić z sytuacji, w której większość mediów, a w szczególności prasy, ale nie tylko prasy w Polsce, nie należy do Polaków, nie należy do polskich firm – podkreślił prezes PiS.