Lokalne serwisy internetowe nie wezmą udziału w konkursie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego adresowanego do mediów lokalnych. Nie uwzględniono ich we wstępnych założeniach projektu. W podobnej sytuacji są lokalne radia i telewizje internetowe. Konsultacje w MKiDN mają się rozpocząć 12 stycznia.
Lokalne serwisy internetowe nie zostały uwzględnione we wstępnych warunkach uczestnictwa w konkursie MKiDN „Bliska kultura”, adresowanego do mediów lokalnych. Program ma wzmocnić pluralizm i niezależność mediów lokalnych. Zgodnie z założeniami, jego realizacja ma umożliwić zwiększenie dostępu do rzetelnych treści, poszerzających wiedzę o kulturze, tożsamości i dziedzictwie kulturowym regionu, tworzonym przez lokalnych twórców oraz instytucje kultury.
„Bliska kultura” ma wystartować 1 marca
Dotacje w ramach programu będą udzielane na przygotowywanie artykułów prasowych, reportaży lub audycji, a także ich cykli o charakterze informacyjnym, dokumentalnym lub publicystycznym o tematyce związanej z kulturą i dziedzictwem lokalnym danego regionu.
W programie mogą brać udział wydawcy prasy i nadawcy programów radiowych i telewizyjnych. „Bliska kultura” ma wystartować 1 marca 2026 roku i ma pomóc w finansowaniu materiałów przygotowywanych do końca przyszłego roku. Budżet programu to 10 mln zł.
Projekt nie wspomina jednak o wydawcach serwisów internetowych. Wprowadza też ograniczenia: dofinansowywana prasa może być dystrybuowana na terenie nieprzekraczającym jednego województwa. To samo dotyczy też programów radiowych lub telewizyjnych.
– To wstępne założenia, mogą się jeszcze zmienić – ma nadzieję Krzysztof Jakubowski, wydawca serwisu Jawny Lublin. Dodaje, że w wystąpieniu ministry kultury Marty Cienkowskiej nie słyszał nic o serwisach internetowych.
Naczelna Ślązag.pl: „To absurd”
Mateusz Orzechowski, wiceprezes Stowarzyszenia Mediów Lokalnych, zrzeszającego głównie wydawców cyfrowych, wskazuje, że do świąt ministerstwo nie zapraszało SML do rozmów. – Porozmawialiśmy z wiceministrem Maciejem Wróblem i pojawimy się na konsultacjach 12 stycznia – zapowiada Orzechowski.
– To absurd, że ten program nie będzie adresowany do serwisów internetowych, a tylko do prasy, radia i telewizji – ocenia Katarzyna Pachelska, redaktorka naczelna portalu Ślązag.pl.
– Konkurs pominie wartościowe media, które z lokalności uczyniły swój sukces. Nie wiem, kto wymyślał te założenia, ale na pewno nie znał rzeczywistości mediów lokalnych. Opieranie się na zasięgach terytorialnych tylko o tym świadczy – przekonuje Pachelska.
Krzysztof Pstrong, prezes Fundacji Fundusz Telewizji Lokalnych, powołanej w 2020 roku przez Polską Izbę Komunikacji Elektronicznej, przyznaje, że działające samodzielnie serwisy nie były brane pod uwagę przy ustalaniu warunków konkursu. – Pula środków programu jest jednak dość ograniczona, a małych lokalnych portali jest dużo – tłumaczy „Presserwisowi” Pstrong.
„To przykre, że wprowadzono takie ograniczenia”
O skąpym budżecie konkursu mówi też Maciej Wróbel, wiceminister kultury. – To między innymi powód zawężenia konkursu. Nie jesteśmy w stanie zapewnić finansowania wszystkim projektom lokalnym, również tym, powstającym w lokalnych serwisach internetowych – wyjaśnia Wróbel.
Natomiast warunkiem udziału w konkursie dla stacji radiowych i telewizji lokalnych jest rozpowszechnianie programu radiowego lub telewizyjnego „w sposób rozsiewczy naziemny lub kablowy”. To oznacza, że udział w konkursie będzie możliwy tylko dla koncesjonowanych stacji, a nie tych działających np. tylko w internecie. Na ministerialny program nie załapie się m.in. łemkowskie radio LAM czy śląskie Radio Best, które od dwóch lat nadaje wyłącznie w internecie.
– To przykre, że wprowadzono takie ograniczenia – ocenia Marcin Janota, redaktor naczelny Radia Best. – Zwłaszcza że radia internetowe to przyszłość rynku. W naszym przypadku trudno mówić o zasięgu terytorialnym. Słuchają nas w Bochum, w Saarze w Niemczech, ale też w Calais we Francji czy w Pensylwanii. Zakres „koncesyjny” w czasach internetu to tylko teoria – wskazuje Janota.
Konsultacje ministerstwa z wydawcami mediów lokalnych mają się odbyć 12 stycznia. – Zobaczymy, ile uda nam się wywalczyć – mówi Jerzy Jurecki, wydawca „Tygodnika Podhalańskiego”, który też może mieć problemy z udziałem w konkursie, bo ukazuje się poza granicami jednego województwa – również w Nowym Jorku, Chicago i Toronto.