„Można o nim powiedzieć różne rzeczy, ale nie to, że jest skur*em” – to pierwsze, co usłyszałam, robiąc research na temat Wojciecha Kuśpika, prezesa i twórcy Grupy PTWP. Ta opinia tylko rozbudziła mój apetyt na poznanie prawdy o człowieku, którego nazwisko jest przepustką do biznesowych salonów, oraz który w ostatnim czasie zaskoczył rynek zakupem „Rzeczpospolitej”.
Parę tygodni temu, w piątek późnym wieczorem na rynku gruchnęła informacja o przejęciu Gremi Media. Za transakcją stał właśnie Wojciech Kuśpik i jego Grupa PTWP, stając się nowym właścicielem wydawcy legendarnej „Rzeczpospolitej”. Zrobił to nie wydając gotówki, bo za Gremi Media zapłacił dodatkową emisją akcji wartych 45,25 mln złotych swojej Grupy PTWP.
Postanowiliśmy przyjrzeć się człowiekowi, który doprowadził do dealu przez niektórych nazywanym już „wydarzeniem roku” w naszej mediowej branży.
– Gdy słyszę ‚Wojciech Kuśpik’, pierwsze skojarzenie, które przychodzi mi do głowy, to że różne rzeczy można o nim powiedzieć, ale nie to, że jest skur*em. Ktoś mi kiedyś powiedział o nim dokładnie te słowa i zgadzam się z tym stwierdzeniem – stwierdza stanowczo Piotr Mieśnik, dziś dyrektor pionu news i biznes w Iberionie, który w 2024 roku przez osiem miesięcy był publishing directorem w należącej do Kuśpika Grupie PTWP.
– Wojciech Kuśpik – tak po ludzku – szanuje ludzi, co nie jest częste w mediach – dodaje.
Nawiązując do opinii Mieśnika, można stwierdzić, że Kuśpik zachował „ludzką twarz” pomimo spektakularnych sukcesów. Od założenia PTWP w 2004 roku zbudował firmę z przychodami ponad 100 mln zł rocznie, organizując Europejski Kongres Gospodarczy – największe biznesowe wydarzenie w Europie Środkowej. Edycja 2025 zgromadziła rekordowe 18 tys. uczestników i 1200 prelegentów i jest jego oczkiem w głowie. Do tego stopnia, że „odprawy” z zespołem przed startem EKG stały się już legendarne, bo Kuśpik – mimo że ma organizację, która mogłaby poprowadzić to sama – przechodzi osobiście przez całą listę, każdy panel, każde nazwisko punkt po punkcie.
Sukces lubi ciszę
– Rozgłos wokół przejęcia Gremi Media, jest z pewnością dla niego osobistym wyzwaniem, ponieważ nie jest typem showmana – nie ukrywa Gumowska.
Sukcesy Kuśpika rodzą się i rozkwitają w ciszy – bez brylowania w mediach, budowania marki osobistej w oparciu o social media czy walki o nagłówki. Ta skromność prawdopodobnie wynika ze śląskich naleciałości.
– Na Śląsku już tak jest, że ludzie robią swoje i nie chwalą się swoimi dokonaniami. ‚Siedź w kącie, a znajdą cię’ – zwykło się u nas mówić – wyjaśnia Dariusz Kordek, redaktor naczelny katowickiej redakcji „Gazety Wyborczej”.
– Nie wiem czy to skromność. Z pewnością ma w sobie bardzo dużo pokory wobec biznesu – dookreśla Gumowska. Podobnie widzi go Marek Twaróg, dyrektor ds. rozwoju redakcji oraz redaktor naczelny w Polska Press Grupa. – Na Śląsku wielu patrzy na niego z podziwem, jak na biznesowy autorytet. Nie trzeba walczyć o okładki, a po cichu robić dobrą robotę – tłumaczy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Prezes PTWP tłumaczy mi to tak: – Nie unikam rozgłosu, ale faktycznie bardzo mocno koncentruję się na wymiernych wynikach, na efektywności i na codziennym wykonywaniu zadań.
– Skromność często kojarzy się z autentycznością. Osoby nienarzucające się medialnie bywają postrzegane jako bardziej rzetelne, stabilne i godne zaufania – szczególnie w środowiskach eksperckich. Dlatego sposób działania Prezesa Kuśpika budzi uznanie w biznesie – mówi dr Eliza Misiecka, dyrektorka generalna Genesis PR, rzeczniczka prasowa Inicjatywy SprawdzaMY.
Pracowitość vs. mikrozarządzanie
To Kuśpik jest twórcą, prezesem i większościowym udziałowcem Grupy PTWP. Moi rozmówcy pytani o jego osobę niezależnie od siebie zwracają uwagę na wyjątkową pracowitość bohatera tego tekstu.
– Nie wiem czy to pracoholizm, ale na pewno duża pracowitość, sumienność i konsekwencja – mówi mi anonimowa rozmówczyni, która zna bohatera artykułu od wielu lat.
Ta pracowitość ma też „ciemne oblicze” – płynnie przechodzi w mikrozarządzanie i nadmierną kontrolę. Według Mieśnika przekładało się na szczątkową i nie najmocniejszą kadrę managerską PTWP w tamtym czasie.
– Nie było miejsca na autonomię – prezes zmieniał nawet detal w ogłoszeniu o pracę. Nie było u niego przestrzeni na kulturę błędu – argumentuje.
– Jeżeli w MCK odbywa się jakakolwiek impreza, to na 99,9 proc. spotkamy tam pana Kuśpika. Każdorazowo przygląda się przygotowaniom, weryfikuje czy wszystko działa. Typ i ranga imprezy nie mają znaczenia. Widać, że chce mieć wszystko pod kontrolą, upewnić się, że najemca jest dobrze zaopiekowany. Nie oceniam tego, wiem natomiast, że tak szczegółowa kontrola na takim poziomie spotyka się z różnymi opiniami – relacjonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Przemysław Jedlecki, zastępca redaktora naczelnego katowickiej redakcji „Gazety Wyborczej”.
Znanym powiedzonkiem Kuśpika jest „Diabeł tkwi w szczegółach”. Podobnie jak: „A nie mówiłem” czy słynne już w kręgach PTWP nieco suche „OK”, które jest słynnym hasłem, dającym zielone światło na działanie. Jako menadżer szybko podejmuje decyzje, ale też wymaga szybkich efektów.
– Faktycznie często tak mówię. Chodzi o to, że czasem pewne zapewnienia czy ogólna wizja brzmią dobrze, ale nawet najlepszy pomysł może się rozbić o detale lub nieumiejętne i nieprzemyślane wdrożenie. Biznes medialny i eventowy jest dosyć skomplikowany, każdy element jest istotny. Dbamy o szczegóły, pilnujemy detali i to dzięki temu wychodzą nam dobre projekty i produkty – przyznaje prezes.
Generalnie Kuśpik „nie traci kontaktu z rzeczywistością” i twardo stąpa po ziemi. Woli tabele, liczby i konkretne wyniki od PR-owej narracji. –Jest opanowany, nawet w tych krytycznych momentach. I nawet jeśli wewnętrznie toczy jakąś walkę, to tego po nim nie widać – słyszę od jednej z bliskich mu osób.
Jedna z naszych rozmówczyń stwierdza, że po przejęciu „Rzeczpospolitej”, przy takiej skali biznesu „prezes wyleczy się z mikrozarządzania”, bo po prostu nie będzie miał na to czasu.
– Myślę, że teraz kluczowym wyzwaniem jest zbudowanie struktur dopasowanych do takiej skali biznesu, z czego zresztą sam prezes doskonale zdaje sobie sprawę. Operacyjne zarządzanie w naturalny sposób musi się zmienić. I to nie jest tak, że będzie do tego zmuszony, bo sam tego bardzo chce – zdradza Gumowska.
Sam zainteresowany zapewnia mnie, że to się cały czas dzieje: sukcesywnie deleguje i oddaje odpowiedzialność współpracownikom.
– Cenię go za racjonalność i pragmatyzm. To zarazem bardzo ułatwia pracę, a czasem jest też trudne, szczególnie gdy trzeba go przekonać do śmielszej wizji czy większych zmian – mówi nam anonimowo osoba, która zna Kuśpika zawodowo. I dodaje: – Ma pamięć absolutną. Do ludzi, do nazwisk, do zdarzeń.
Alergia na farmazoniarzy
Komunikuje się klarownie i rzeczowo – lubi konkrety, nie toleruje lania wody. Jak mówił w wywiadzie dla Wirtualnych Mediów, nie lubi farmazoniarzy. Gumowska potwierdza, że jej przełożony rzeczywiście nie lubi lania wody, zdecydowanie woli konkrety.
– To twardo stąpający po ziemi prezes, który oczekuje takiego samego podejścia od swoich pracowników. Jeśli argumenty są merytoryczne, decyzja zapada szybko. Jeżeli jako współpracownicy mamy dobre, konkretne, merytoryczne argumenty, wszystkie rzeczy idą do przodu. Wtedy jest szybka zgoda, decyzja „w prawo” lub „w lewo” – przyznaje.
– Jest opanowany i zdystansowany, szczególnie względem nowych osób. Na jego zaufanie i bliższy kontakt trzeba sobie zapracować – wyłącznie efektami, nie bajerowaniem – dodaje nasz anonimowy rozmówca.
Jedliński określa prezesa jako „typowego Ślązaka”. Z jednej strony, jest osobą dość skrytą, mało wylewną, a jednocześnie bardzo komunikatywną – kieruje jasne komunikaty, a gdy nie chce czegoś powiedzieć, po prostu tego nie mówi.
„PTWP to Wojciech Kuśpik”
Pomimo jasnego wzorca komunikacji z prezesem, wejście do jego bliskiego kręgu nie jest łatwe. Mieśnik nawiązuje do jednej ze swoich pierwszych wizyt w Katowicach, kiedy szedł korytarzem w PTWP i powiedział dość głośno: ‚Cześć, Wojtek!’.
– Wszyscy pracownicy, w tym ci wieloletni, zamarli – wspomina.
Dopiero później zdał sobie sprawę, że w PTWP prawie każdy tytułuje szefa „Panem Prezesem”.
Z Pauliną Gumowską jest inaczej – spontanicznie przeszli „per Ty”, gdy dołączyła do PTWP. Taka forma komunikacji była dla niej naturalna, ponieważ wyniosła to z dużych mediów. Właściwie spontanicznie zaczęła mówić prezesowi po imieniu.
Dystans Kuśpika względem otoczenia przekłada się także na budowanie grona zaufanych osób – w PTWP nie ma tzw. wąskiego kręgu poza prezesem.
– Można stwierdzić, że PTWP to Wojciech Kuśpik – ocenia Mieśnik.
Jednakże Gumowska nie do końca się z tym zgadza: – Do bliższego kręgu zaprasza osoby, które dały się zweryfikować w różnych sytuacjach zawodowych, „sprawdziły się w boju” i którym zaufał.
Jak przebić relacyjny mur? Zagaić o podróże lub przyjść do pracy z psem. Ludzie w PTWP na co dzień przyprowadzają swoje pupile do biura.
Wojciech Kuśpik od dawna miał chrapkę na akwizycję w segmencie mediów. – Szykował się na to. Nie mam tutaj na myśli konkretnie „Rzepy”, ale po prostu konieczność rozwoju. W tym czasie zbudował grono zaufanych osób, które przejęły część zadań. Przy tej skali biznesu, prezes sam nie byłby w stanie zrobić tej transformacji – precyzuje.
„Nie potrafi zwalniać ludzi”
Kuśpik z jednej strony zachowuje dystans, z drugiej jest mocno przywiązany do lojalnych pracowników. Mieśnik przyznaje, że nigdy wcześniej nie pracował w firmie, gdzie byłoby tylu pracowników ze stażem 20-30 lat :
– Wojciech Kuśpik przypomina mi Krzysztofa Stanowskiego w tym sensie, że nie lubi i nie potrafi zwalniać ludzi. Gdy zacząłem pracę w PTWP, jednym z moich pierwszych zadań było pożegnanie się z pracownikiem, z którym prezes był bardzo zżyty, a wobec którego stracił jakąkolwiek nadzieję, że coś się zmieni. Tam gdzie ja byłem bardziej stanowczy, prezes chciał dawać kolejne ‚ostatnie szanse’.
Jedlecki zauważa natomiast, że w portalach Kuśpika obserwuje większą rotację pracowników niż w innych wydawnictwach.
Postanowiłam zweryfikować więc u źródła, jak właściwie jest z tą rotacją, tym bardziej, że prezes PTWP chwalił się w wywiadzie udzielonym Wirtualnym Mediom niską fluktuacją kadr.
– Rotacja występuje w każdej firmie. Zatrudniamy pracowników z wieloletnim stażem, a obsada kluczowych stanowisk pozostaje stabilna. Oczywiście zdarzają się zarówno odejścia, jak i zwolnienia, jednak nie powiedziałbym, że ich skala jest większa niż w innych, porównywalnych do naszego, biznesach. Z reguły rotacja wzrasta w okresach dynamicznego rozwoju – wyjaśnia Kuśpik.
Wygadany introwertyk
– Wydaje mi się, że nie ma rozwiniętych kompetencji miękkich, natomiast ma obok siebie Paulinę Gumowską, która w tym aspekcie wspiera go i odciąża – punktuje Mieśnik.
– Potrafi słuchać ludzi, daje przestrzeń do wyrażania swojej opinii. W wielu sytuacjach widzę, że opiera swoje decyzje na tym, co wyraziło grono zaufanych mu osób. Dzięki temu mamy świadomość, że tworzymy tę firmę, a nie jesteśmy tylko wykonawcami woli prezesa – odbija Gumowska.
Sam Kuśpik uważa, że dobre relacje biznesowe są dla niego niezwykle istotne i buduje je przede wszystkim poprzez dialog: – Dla mnie bardzo ważne jest poznawanie perspektywy oraz oczekiwań klientów, partnerów i czytelników, to właśnie w bezpośredniej rozmowie można zrozumieć to, co najważniejsze.
Rekrutacje na wyższe szczeble menagerskie, które były przeprowadzane w PTWP wraz z Kuśpikiem, to specyficzne doświadczenie. Kandydaci po spotkaniu z prezesem byli przerażeni i wprost przyznawali, że dotychczas byli w stanie wyczuć, czy rozmowa poszła dobrze, czy też nic z tego nie będzie. Natomiast podczas rekrutacji w PTWP prawie każdy mówił, że nie może rozgryźć Kuśpika, ponieważ jest osobą o kamiennej twarzy, niewyrażającej żadnych emocji.
Jedliński nie odnosi wrażenia, żeby wystąpienia publiczne były czymś, w czym Kuśpik najlepiej się czuje.
Mieśnik wskazuje natomiast na pewien paradoks. Rewers wizerunku prezesa to duża skromność, konserwatywne garnitury, nienajnowsze auto. Natomiast awers zaskakuje – Kuśpik jest „mistrzem świata w networkingu”.
– Gdy obserwowałem tego skromnego mężczyznę w kontaktach ze śmietanką polskiego biznesu, on nagle staje się duszą towarzystwa. Zna wszystkich. Gdy spotykałem się z nim biznesowo w różnych warszawskich restauracjach, non stop ktoś do niego podchodził i się witał – wyjaśnia.
Zmienił się w ostatnich latach
Formującym momentem dla PTWP i Kuśpika była pandemia, która uderzyła w podstawy całego biznesu: – Teoretycznie mogła położyć firmę, ale jego strategiczne podejście sprawiło, że tak naprawdę był to moment mocnego odbicia i przełożenia de facto kryzysu w sukces, bo tak trzeba nazwać rokroczne wzrosty skali działalności po 2020 – mówi jedna z osób bliska bohaterowi tekstu.
PTWP wyszło z kryzysu silniejsze. Być może dźwignięcie się po pandemii miało też związek ze zmianą w samym Kuśpiku, o której mówią rozmówcy: – Utrzymuję kontakty z osobami z PTWP i słyszę, że po moim odejściu prezes trochę się zmienił – zauważa Mieśnik.
Faktycznie, potwierdza to osoba „ze środka”. Prezes bardzo zmienił się przez ostatnie 5 lat, a pojawienie się „Rzeczpospolitej” w portfolio PTWP ma być efektem nie tylko rozwoju firmy, ale też jego samego.