Trybunał Konstytucyjny zobowiązał sejm do wstrzymania się od działań zmierzających do postawienia przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przed Trybunałem Stanu. Ta decyzja nie ma prawnego znaczenia. Ale argumentacja KRRiT dotycząca nieprawidłowego doręczenia wstępnego wniosku sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej jest zgodna z literalną interpretacją przepisów prawa i może opóźnić postępowanie – uważają eksperci.
– Kilka osób założyło togi i ogłosiło decyzję, ale z tego faktu nie wynika, że Trybunał Konstytucyjny wydał postanowienie. Jeżeli ktoś założy np. indiański pióropusz, nie będzie oznaczało, że jest wodzem Siuksów – mówi „Presserwisowi” Marcin Górski, profesor Uniwersytetu Łódzkiego, radca prawny. Z drugiej strony – tak jak inni eksperci przyznaje, że Krajowa Rada może opóźniać rozwój wydarzeń.
Maciej Świrski będzie miał 30 dni
– Można przypuszczać, że Maciej Świrski będzie unikał doręczenia wstępnego wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu, podobnie jak robił to Daniel Obajtek – w rozmowie z „Presserwisem” stwierdza Marta Bednarek, adwokatka w Kancelarii Piotr Bednarek.
Marcin Górski zauważa, że Maciej Świrski będzie miał 30 dni na ustosunkowanie się do wniosku komisji odpowiedzialności konstytucyjnej o postawienie go przed Trybunałem Stanu. – Jeżeli spełniono warunki wynikające z art. 132 i 133 par. 3 kpk, termin zaczął bieg od chwili odbioru korespondencji przez pracownika KRRiT upoważnionego do odbioru korespondencji. Jeśli tych warunków nie spełniono, to termin w ogóle nie rozpoczął biegu – tłumaczy profesor Uniwersytetu Łódzkiego.
Przewodniczący sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej Zdzisław Gawlik (KO) zakomunikował w ubiegły wtorek, że pod koniec września do komisji trafił uzupełniony, kompletny wniosek o postawienie przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu.
„Podjąłem ustawowe czynności związane z próbą doręczenia wniosku dla wskazanego i objętego treścią wniosku” – mówił poseł. „Pracownik sejmu zjawił się w biurze podawczym KRRiT i podjął próbę zostawienia tego wniosku. Biuro podawcze odmówiło przyjęcia wniosku” – poinformował Zdzisław Gawlik. Dodał, że dzień wcześniej wniosek został doręczony z udziałem operatora pocztowego do KRRiT.
„Doręczenia muszą być dokonywane osobiście”
W opublikowanym w czwartek oświadczeniu KRRiT napisała, że twierdzenia posła KO o zakazie przyjęcia wniosku sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej przez KRRiT są „nieprawdziwe i niepoważne”.
„W myśl przepisów Kodeksu postępowania karnego, które stosuje się w sprawach dotyczących Trybunału Stanu, na podstawie art. 132 § 1 kpk, pisma należy doręczać adresatowi osobiście” – twierdzi KRRiT w oświadczeniu.
I dalej: „Art. 132 § 2 kpk przewiduje, że w razie chwilowej nieobecności adresata w jego mieszkaniu, pismo doręcza się dorosłemu domownikowi. Przewodniczący nie zamieszkuje w Biurze KRRiT, a pracownicy kancelarii Biura KRRiT nie są jego domownikami. Pracownik kancelarii nie może więc, według Kodeksu postępowania karnego odbierać przesyłek, kierowanych do adresata osobiście”.
– Istotnie, zgodnie z art. 132 § 1 kodeksu postępowania karnego doręczenia muszą być dokonywane osobiście – mówi Marta Bednarek, adwokatka w Kancelarii Piotr Bednarek. – Co więcej, art. 132 § 2 kpk precyzuje, że w przypadku nieobecności adresata doręczenie może być dokonane dorosłemu domownikowi. W tym przypadku, pracownicy biura KRRiT nie mogą być uznani za „domowników” Świrskiego, co zgodnie z wykładnią literalną wyklucza możliwość odbioru dokumentu przez biuro – dodaje Marta Bednarek.
„Argumentacja KRRiT przemilcza zasadniczą kwestię”
Adwokatka zaznacza jednak, że z perspektywy prawnej zasada osobistego doręczenia zapewnia, iż adresat ma pełną wiedzę o dokumencie i może odpowiednio zareagować.
– Brak osobistego doręczenia mógłby prowadzić do problemów z zapewnieniem prawa do obrony, co jest fundamentalne w każdym postępowaniu karnym czy konstytucyjnym. – mówi. – Literalna wykładnia przepisów, tj. odczytywanie ich zgodnie z dosłownym znaczeniem słów wydaje się popierać stanowisko KRRiT. Jednak możliwe jest również odwołanie się do celowościowej wykładni przepisów, która mogłaby sugerować, że nie należy nadmiernie formalizować kwestii doręczeń, gdy istnieje możliwość kontaktu z adresatem – dodaje Marta Bednarek.
– Argumentacja przedstawiona w opublikowanym komunikacie KRRiT przemilcza kwestię zasadniczą, tj. czy doszło do próby doręczenia bezpośredniego albo pośredniego (w miejscu zamieszkania adresata) – wyjaśnia w rozmowie z „Presserwisem” Marcin Górski. – Zgodnie z art. 133 par. 3 kpk, „pismo można również pozostawić osobie upoważnionej do odbioru korespondencji w miejscu stałego zatrudnienia adresata”. Warunkiem skorzystania z tej formy doręczenia zastępczego jest uzależnione od podjęcia przez organ próby w trybie art. 132 kpk.
Profesor dodaje, że jeżeli taką podjęto i ustalono jej nieskuteczność, wówczas można skorzystać z próby doręczenia do miejsca stałego zatrudnienia. – Jeżeli dana osoba jest stale zatrudniona u danego pracodawcy i nie ma usprawiedliwionej nieobecności, to ten nie może odmówić przyjęcia pisma. Datą doręczenia jest wówczas data przyjęcia przez osobę uprawnioną do przyjęcia korespondencji – dodaje Marcin Górski.
W jego ocenie KRRiT nie zachowuje się w tej sprawie z należytą powagą. – Jeśli stwierdziła nieprawidłowy tryb doręczenia, powinna to wyjaśnić w oświadczeniu. A nie robić ze sprawy heheszki pisząc, że w KRRiT nie ma domowników Macieja Świrskiego – dodaje Marcin Górski.
Postanowienie Trybunału Konstytucyjnego Przyłębskiej
Zdaniem prof. Marcina Górskiego jednym z rozwiązań, które przyspieszyłoby bieg sprawie, jest wezwanie Macieja Świrskiego do stawieniu się przed komisją odpowiedzialności jedynie w celu doręczenia mu wstępnego wniosku o pociągnięcie go do odpowiedzialności konstytucyjnej.
– Prawem osoby objętej wnioskiem, którą traktujemy jak podejrzanego w postępowaniu przygotowawczym, jest odmowa złożenia wyjaśnień. To jednak składnik prawa do obrony, zarazem zaś warunek rzetelności postępowania – mówi Marcin Górski. – Ale stawiennictwo na posiedzeniu komisji odpowiedzialności konstytucyjnej po skutecznym doręczeniu wezwania jest obowiązkowe – podkreśla Marcin Górski.
Postawienie Macieja Świrskiego przed sądem próbuje również utrudnić Trybunał Konstytucyjny zwany Trybunałem Julii Przyłębskiej. W ubiegły czwartek wydał postanowienie, które ma zobowiązać marszałka i inne organy sejmu do wstrzymania się od wszelkich działań w tej sprawie.
– W składzie organu wydającego postanowienie były dwie osoby niemające statusu prawidłowo wybranego sędziego TK – mówi prof. Marcin Górski. – Zgodnie z utrwalonym już stanowiskiem m.in. ETPC (m.in. wyroki Xero Flor sp. z o.o. v. Polsce i M. L. v. Polsce) orzeczeń wydanych w takim składzie nie można uznać za mające skuteczność orzeczeń TK i należy je zignorować. Kilka osób założyło togi i wydało postanowienie, ale z tego faktu nie wynika, że Trybunał Konstytucyjny wydał postanowienie. Jeżeli ktoś założy np. indiański pióropusz, nie będzie to oznaczało, że jest wodzem Siuksów – dodaje Marcin Górski.
Świrski przestanie pełnić funkcję szefa KRRiT?
W maju grupa 185 posłów złożyła wstępny wniosek o postawienie Świrskiego przed Trybunał Stanu. Wnioskodawcy zarzucają szefowi KRRiT naruszenia w trzech różnych segmentach: blokowania ok. 300 mln zł z abonamentu dla publicznego radia i telewizji, blokowania koncesji dla nadawców prywatnych (TVN, TVN 24, Radia Tok FM, Radia ZET), a także niewykonywania badań statystycznych dotyczących oglądalności stacji telewizyjnych w Polsce.
Członkowie KRRiT mogą zostać postawieni przed Trybunałem Stanu za naruszenie konstytucji lub ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania. Sejm uchwałę o pociągnięciu do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu podejmuje bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy (230) ustawowej liczby posłów. Uchwała o pociągnięciu do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu powoduje zawieszenie w czynnościach osoby, której dotyczy. Gdyby więc sejm podjął taką uchwałę, Świrski przestałby pełnić funkcję szefa KRRiT.
– Instytucja odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu budzi moje zasadnicze wątpliwości. Moim zdaniem „wybrańcy Bogów”, tacy jak przewodniczący KRRiT, powinni odpowiadać za naruszenie prawa jak wszyscy inni obywatele – pointuje prof. Marcin Górski.