W zeszłym tygodniu Wojciech Bojanowski poinformował, że po decyzji sądu został zwolniony z tajemnicy dziennikarskiej dotyczącej reportażu o śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie policji we Wrocławiu. Materiał, pokazany pierwszy raz w maju br., spowodował m.in. odwołanie miejskiego i wojewódzkiego komendanta policji w tym mieście.
Jak podała we wtorek „Rzeczpospolita”, we wrześniu postępowanie w tej sprawie zaczęła Prokuratura Rejonowej Warszawa-Ursynów. Powód? Dolnośląski NSZZ Policjantów zawiadomił, że w materiale Bojanowskiego znalazły się nagrania z kamery w paralizatorze, którym funkcjonariusze razili Stachowiaka. Ponieważ nagraniami zajmowała się prokuratura badająca okoliczności śmierci mężczyzny, opublikowanie ich oznaczało ujawnienie materiałów ze śledztwa. To na wniosek prokuratury sąd zwolnił Bojanowskiego z tajemnicy dziennikarskiej.
Postępowanie policji w tej sprawie (do dolnośląskiego NSZZ Policjantów należeli funkcjonariusze, którzy porazili Stachowiaka paralizatorem) skrytykowało we wtorek wielu dziennikarzy.
Z kolei Rada Press Club Polska w komunikacie oceniła, że działania policji, prokuratury i sądu wobec Wojciecha Bojanowskiego „to kolejne kuriozum w sprawie tragicznej śmierci Igora Stachowiaka”.
– Zamieszani w nią funkcjonariusze policji uciekają na zwolnienia lekarskie, przez co policja nie jest w stanie skutecznie poddać ich postępowaniu dyscyplinarnemu, bezradnie rozkładając ręce. Za to szukanie rewanżu na dziennikarzu, który skandal ujawnił, idzie zaskakująco sprawnie – oceniła organizacja w stanowisku przekazanym portalowi Wirtualnemedia.pl.
– Gdzie byli policyjni związkowcy, prokuratura i sąd przez rok – od czasu tragicznej śmierci zatrzymanego do emisji materiału o tym bulwersującym zdarzeniu? Dlaczego nie skorzystali z szansy wyjaśnienia tej sprawy? Dlaczego dopiero po emisji materiału w TVN podjęto konkretne, a nie tylko pozorowane działania? – wyliczono w komunikacie. – Gdyby policjanci, prokuratorzy i sędziowie choć część energii, którą teraz wkładają w próbę pogwałcenia tajemnicy dziennikarskiej w majestacie prawa, włożyli w rzetelną pracę nad rozwiązaniem sprawy śmierci we wrocławskim komisariacie, dziś nie byłoby skandalu, tylko toczyłby się normalny proces domniemanych sprawców – oceniono.
Rada Press Club Polska zwróciła uwagę, że jedna z maksym umieszczonych na gmachu Sądu Najwyższego w Warszawie brzmi: Nie wszystko, co dozwolone jest uczciwe (Non omne quod licet honestum est). – Jest głęboko nieuczciwym ściganie tego, kto zło ujawnił zamiast tego, kto je uczynił. Jest głęboko nieuczciwą próba zdemaskowania źródeł dziennikarza, dzięki którym zło zostało ujawnione. Szczególnie niepokoi fakt, że dzieje się to nie pierwszy raz – podkreśliła organizacja.
Wyraziła też najwyższe uznanie dla Wojciecha Bojanowskiego za „wykonaną pracę, dzięki której sprawa śmierci Igora Stachowiaka nie została zatuszowana, a także za deklarację, że nie ujawni swoich źródeł informacji”. Zapowiedziała też, że powtarzających się przypadkach bezpodstawnego naruszania tajemnicy dziennikarskiej zawiadomi pozostałe oddziały Press Clubu oraz inne organizacje zajmujące się ochroną praw dziennikarzy.