Ziobro do dziennikarki „Gazety Wyborczej”: w pani medium jest mowa nienawiści, to pani nie razi?

Zbigniew Ziobro

W środę minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro podsumowywał na konferencji prasowej minione 2 lata swojej pracy w resorcie. Dziennikarka „Gazety Wyborczej” zapytała go o ściganie przez prokuraturę z urzędu przestępstw tzw. mowy nienawiści. – Jest ona wszechobecna w wielu mediach, również w komentarzach pani medium. I pani to nie razi? To nie jest problemem? – odpowiedział szef resortu sprawiedliwości.

Ziobro odpowiadając na pytania dziennikarzy ustosunkował się m.in. do pytania reportera Polsat News o wnioskowane przez prokuraturę obniżenie kary dla Piotra Rybaka za spalenie „kukły Żyda” oraz wnoszenie o odstąpienie od postępowania wobec Jacka Międlara.

– Istotą demokratycznego państwa prawa jest też wolności i wolnej debaty publicznej. My musimy dyskutować, w jakim zakresie ta debata publiczna będzie restrykcyjnie ograniczana poprzez zaangażowanie aparatu państwa – odpowiedział minister sprawiedliwości.

Dziennikarka „Gazety Wyborczej” Justyna Dobrosz-Oracz odniosła się do tego i dopytywała o ściganie przez prokuraturę z urzędu przypadków mowy nienawiści. Jako przykłady podała m.in. nazwanie Pierwszej Damy „Żydówką” podczas tegorocznego Marszu Niepodległości.

Minister Ziobro uznał podane przez dziennikarkę przykłady jako „incydenty, które szkodzą samemu Marszowi”. – Media koncentrują uwagę na tych najbardziej ekstremalnych zdarzeniach, z którymi się nie zgadzam i oceniam krytycznie. Będzie to przedmiotem oceny prokuratury. Tylko nie słyszałem pytań pani redaktor ani „Gazety Wyborczej” wtedy, kiedy na manifestacjach KOD-u pojawiły się ekstremalne hasła, które też naruszały obowiązujący w Polsce porządek prawny i nawoływały do przemocy czy sugerowały niemal zabójstwo – tłumaczył Zbigniew Ziobro.

Przywołał też przykład Ryszarda C., który w 2010 roku zastrzelił w pracownika biura poselskiego PiS. – Czy nie jest to dowód na to, że ta mowa nienawiści zadziałała w jego umyśle? Mowa nienawiści, która jest wszechobecna w wielu mediach, również w pani medium, kiedy pani popatrzy na komentarze. I pani to nie razi? I to nie jest problemem? Pani ani pani redaktor naczelny nie domagacie się ścigania mowy nienawiści, która jest we wpisach internautów na forach internetowych w pani gazecie? – dopytywał minister.

Ziobro powołał się na wyniki zleconej przez siebie analizy, dotyczącej ilości mowy nienawiści odnajdywanej w „Gazecie Wyborczej”. – Gdzie była pani redaktor i pani koledzy, kiedy te treści się tam pojawiały, a pojawiały się regularnie? Czy domagała się pani działań prokuratury? – dopytywał. – Ja nie stawiam sprawy tak jak pani postawiła w swoim pytaniu, że pani utożsamia się z tymi poglądami i myśli tak jak ci ludzie (komentujący na forach „Gazety Wyborczej” – przyp. red.), w sposób radykalny formułują swoje poglądy, wyrażają swoją nienawiść wobec inaczej myślących. Rozumiem, że pani redakcja też ma problem z tym, jaki powinien być zakres ingerencji w komentarze w internecie, gdzie pojawia się element cenzury i ograniczania swobody wolności wypowiedzi, a gdzie należy tę ingerencję i władzę wykazać. Proszę jednak samokrytycznie na to popatrzeć, że jest pewna sfera tolerancji dla mowy nienawiści, agresji, wulgaryzmów adresowanych pod adresem partii konserwatywnych, a wtedy, kiedy pojawiały się podobne słowa w przeciwnym kierunku to robi się z tego zarzut, że takie zachowania mają miejsce. Przed nami dyskusja nad poziomem agresji w internecie – zakończył Ziobro.

Justyna Dobrosz-Oracz próbowała odnieść się do wypowiedzi, jednak prowadzący konferencję rzecznik prasowy nie pozwolił na to.

„Wyborcza”: Ziobro zastosował klasyczny zabieg „a u was biją Murzynów”

– Stanowczo zaprzeczamy. Cały zespół „Wyborczej” jest wyczulony (czasem może nawet przeczulony) na punkcie jakości komentarzy. Wyborcza.pl to duży serwis, publikujemy codziennie setki tekstów. Dlatego musieliśmy zbudować odpowiedni system pracy i zabezpieczeń, który sprawia, by komentarze były „czyste”. Te nienawistne, nie dość, że często niezgodne z prawem, po prostu bardzo przeszkadzały czytelnikom i nam samym – tłumaczy Mateusz Szaniewski, szef mediów społecznościowych „Gazety Wyborczej”.

Szaniewski wyjaśnia, że od kilku lat komentarzy pilnują dwa zespoły moderatorów, zgodnie ze spisanymi zasadami moderacji. Przypomina, że w sierpniu br. do komentowania na Wyborcza.pl dopuszczeni zostali tylko prenumeratorzy. – Panie ministrze, to jest realna walka z mową nienawiści. Pewnie ani nam, ani panu, ani nikomu innemu nigdy nie uda się jej wytępić. Ale umówmy się, że i my, i pańskie ministerstwo będziemy robić, co się da, dobrze? – kończy Mateusz Szaniewski.