Sondaż Rp.pl po prowokacji Stanowskiego

Media tradycyjne wciąż najbardziej wiarygodne

Z sondażu przeprowadzonego po prowokacji Krzysztofa Stanowskiego wynika, że Polki i Polacy ufają tradycyjnym mediom

Znacząca grupa Polek i Polaków – 34,5 proc. – uważa, że tradycyjne media są najbardziej wiarygodnym źródłem informacji – wynika z sondażu SW Research przeprowadzonego dla Rp.pl po głośnej ostatnio prowokacji Krzysztofa Stanowskiego. Media społecznościowe wskazało 16,5 proc. badanych.

Dla 17,8 proc. badanych wiarygodne są informacje przekazywane przez ludzi. 8 proc. respondentów wybrało odpowiedź „inne źródła”. Natomiast aż 23,5 proc. badanych uważa, że wszystkie wymienione źródła są wiarygodne w takim samym stopniu.

Oferta mediów bogatsza w dużych miastach

Z badań wynika, że wraz ze wzrostem wieku ankietowanych rośnie odsetek osób, które wierzą tradycyjnym mediom (z 25 proc. w grupie do 24 lat, do 41 proc. w grupie powyżej 50 lat).

Jak informuje Rp.pl, media społecznościowe jako wiarygodne wskazują najczęściej osoby w wieku 25-34 lata (28 proc.). Informacje przekazywane przez ludzi, którym ufają, najczęściej wybierali mieszkańcy wsi (22 proc.). Tradycyjnym mediom wierzą głównie mieszkańcy największych miast (43 proc.).

– Oferta mediów w dużych miastach jest bogatsza niż na terenach wiejskich. Fakt, że ufa im proporcjonalnie duża grupa ludzi, nie zaskakuje – komentuje dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego.

– Odsetek 23,5 proc., którzy zrównali wartość mediów tradycyjnych z pozostałymi źródłami może przerażać, bo treściami mediów społecznościowych są wypowiedzi i opinie ich uczestników, które nie są poddane weryfikacji. Można pocieszać się, że gdzie indziej jest gorzej, np. w Stanach Zjednoczonych przeszło połowa mieszkańców wskazuje social media jako główne źródło informacji o świecie – dodaje.

„Prowokacja Stanowskiego niczego nie dowodzi”

Rp.pl przeprowadziło badania w reakcji na głośną ostatnio prowokację twórcy Kanału Zero, Krzysztofa Stanowskiego. Stanowski spreparował nagranie z rzekomego kolegium dziennikarzy w jego redakcji, z którego wynikało, że Kanał Zero unika atakowania PiS.

– Niektórzy dziennikarze uznali nagranie za autentyczne i dali temu wyraz w mediach społecznościowych – mówi Krzysztof Grzegorzewski.

– Ale to niczego nie dowodzi: w internecie dali wyraz swoim emocjom. Trudno to nazwać prowokacją. To raczej, używając slangu radiowego, wrzuta, która potwierdziła oczywisty fakt, że social media zawierają informacje poszczególnych osób. I cała sprawa nie dotyczy działalności redakcji weryfikujących informacje przed ich opublikowaniem – stwierdza Grzegorzewski.