Stanowski po nagraniu Stonogi do dziennikarzy: jesteście beznadziejni

Krzysztof Stanowski w Kanale Zero/YouTube

Krzysztof Stanowski opublikował w Kanale Zero materiał, w którym wytłumaczył zamieszanie z jak się okazało fejkowym nagraniem kolegium redakcyjnego kanału. Przy okazji skomentował zachowanie części dziennikarzy i polityków na film zamieszczony przez Zbigniewa Stonogę. “Jesteście beznadziejni” – grzmiał Stanowski.

W poniedziałek wieczorem na profilu biznesmena Zbigniewa Stonogi na portalu X ukazało się nagranie z udziałem Krzysztofa Stanowskiego. Miało pochodzić z kolegium redakcji Kanału Zero i sugerować, że kanał unika atakowania byłych rządzących, w tym Zbigniewa Ziobro. – Ziobry nie ruszamy – mówił Stanowski, gdy jedna z dziennikarek zaproponowała, że zajmie się tematem afery wokół Funduszu Sprawiedliwości.

Fejkowe nagranie z kolegium Kanału Zero

Pewne okoliczności od razu stawiały w wątpliwość to nagranie. Kamera skierowana była wprost na Stanowskiego tak, że byłby w stanie to zauważyć. Ponadto nie zgadzały się daty, jakie padały w trakcie filmu. Pod koniec nagrania jedna z dziennikarek zgłasza jeszcze jeden temat: mężczyzna wciągnięty na lotnisku przez silnik samolotu. Do tego wypadku doszło 29 maja, o czym holenderskie linie KLM informowały w oficjalnym komunikacie. To podważało autentyczność filmu Stonogi, w którym wcześniej mowa, że debata o relacjach polsko-żydowskich z 23 maja odbyła się wczoraj, a mecz Jagiellonii z 25 maja jest niebawem.

We wtorek Kanał Zero opublikował materiał Krzysztofa Stanowskiego odnoszący się do sprawy. Jak tłumaczył założyciel kanału, Zbigniew Stonoga od dawna obiecywał innym nagrody za doniesienie na niego. Stanowski tłumaczył, że podstępnie wysłał nagranie Stonodze, a sam film pochodzi z sierpnia, choć odegrano na nim kolegium majowe.

Dodał, że specjalnie pomylono daty w tym filmie. – Radość u mainstreamowych dziennikarzy była wielka. W nagraniu była zaszyta pułapka, która miała odróżnić prawdziwych dziennikarzy od kretynów. I co się stało? Odróżniła – wskazał Stanowski.

Przy czym zaznaczmy, że wideo kontrowersyjnego biznesmena podało dalej, uznając najwyraźniej za autentyczne, jedynie kilku dziennikarzy, np. Wojciech Czuchnowski z “Gazety Wyborczej”, Bertold Kittel z TVN czy Radomir Wit, reporter tej samej stacji. Żadne poważne medium nie informowało o nagraniu Stonogi jako o czymś prawdziwym. Wielu dziennikarzy bardzo szybko podało w wątpliwość wiarygodność nagrania, jak się słusznie okazało, traktując je jak prowokację samego Stanowskiego.

Krzysztof Stanowski podsumowuje zamieszanie

Następnie pokazał w materiale screeny wpisów dziennikarzy na portalu X, którzy krytycznie dla Stanowskiego komentowali nagranie opublikowane przez Zbigniewa Stonogę. Wśród nich byli także m.in. prokurator Ewa Wrzosek oraz polityk Roman Giertych. – Nie uczycie się na błędach, niewiele czasu minęło od sprawy Natalii Janoszek. Dostaliście coś, co zgadzało się z waszymi oczekiwaniami. To zastąpiło całą weryfikację – mówił Krzysztof Stanowski.

Przyznał przy tym, że współczuje tym internautom, którzy dali się nabrać. – Było mi nawet przykro, bo czuli się rozżaleni, rozczarowani. Jeśli widzowie dali się nabrać to nie szkodzi, ale jeśli wielcy dziennikarze, którzy tropią afery to problem jest większy – dodał.

– Dziennikarze śledczy oraz dziennikarze roku, złapani na baita, którego zweryfikowanie zajmuje 30 sekund i odrobinę zdrowego rozsądku. W tym miejscu jesteśmy – klinicznym zaniku umiejętności samodzielnego myślenia, wychodzenia z własnych baniek, opanowania emocji. Nikt nas nie musi rozgrywać z zewnątrz, prowadzić wyrafinowanych wojen w domenie informacyjnej, niuansować fejkami z AI. Sami doprowadziliśmy się do tego stanu. Dobrze, że zostali „anonimowi internauci” z memami w awatarach, których normalne życie i umiejętność racjonalnego myślenia jeszcze nie przerosła – komentował na X Marcin Makowski, były dziennikarz Interii czy “Wprost”.

– Przyznam szczerze, że nie wierzyłam w pomysł Krzysztofa Stanowskiego. W to, że Zbigniew Stonoga opublikuje nagranie to jeszcze, ale w to, że tylu uznanym dziennikarzom i politykom nie zapali się lampka przy powielaniu z gruntu niewiarygodnego źródła??!! Wino ze zdjęcia ma więc dla mnie słodko-gorzki smak. Chciałabym mieć większe mniemanie o środowisku dziennikarskim – napisała Arleta Bojke, dziś dziennikarka Kanału Zero, wcześniej przez wiele lat w TVP.

Bianka Mikołajewska z TVP zauważyła inny odcień tej sprawy. – Nie ma silniejszej broni niż informacja i bardziej bezbronnych ludzi, niż pozbawieni wiarygodnych informacji. Ogromne wysiłki wszelakiej propagandy skupiają się od lat na tym, by niepotwierdzonymi informacjami siać zamęt i niepewność, by ludzie nie wierzyli już nikomu i w nic. Zwłaszcza, by nie ufali mediom i dziennikarzom.

– Eksperyment KZ to kolejna w ostatnim czasie w mediach społecznościowych akcja, która – chcąc, nie chcąc – idzie w tym samym kierunku. Ktoś może powiedzieć: „po co nam zaufanie do mediów i osób publicznych, które publikują fejki nie potwierdzając ich prawdziwości?” I trudno z tym dyskutować. Tyle, że taki eksperyment osłabia wiarygodność WSZYSTKICH dziennikarzy, także tych, którzy codziennie starają się nie dać nabrać rozmaitym manipulatorom, dezinformatorom i fejkotwórcom. Ktoś powie: „może media i dziennikarze czegoś się dzięki temu nauczą i wyjdą z tego mocniejsze, a ludzie dzięki temu zaczną bardziej im wierzyć”. Niestety, jak na razie, to tak nie działa – napisała na X.

W dalszej części materiału pokazano, jak redakcja Kanału Zero odezwała się do Zbigniewa Stonogi. – Nagrywałem zebrania od dłuższego czasu, bo to niemożliwe, co tam się dzieje. To są pisiorskie pieniądze, mam wszystko nagrane. Jak pan to zobaczy, będzie pan wiedział, co to za człowiek. Ale ja muszę wiedzieć, ze pan mnie nie sprzeda – taką wiadomość miał wysłać jeden z pracowników KZ do Stonogi. – Jedyna weryfikacją, jakiej chciał Zbigniew Stonoga, było pokazanie dwóch palców w siedzibie Kanału Zero. Zrobiliśmy to bez problemu, wysłaliśmy mu zdjęcie – zakończył Stanowski.