Kierownictwo redakcji „Gazety Wyborczej” poinformowało, że rozstaje się ze swoim wieloletnim dziennikarzem Marcinem Kąckim. Powodem mają być rozbieżności Kąckiego i redakcji w sprawie ustaleń komisji redakcyjnej badającej okoliczności powstania jego artykułu, w którym opisywał swoje życie i słabości. Dziennikarz zapowiada pozwy sądowe wobec tych, którzy kłamali i manipulowali w jego sprawie.
Marcin Kącki do tej pory pozostawał zawieszony w związku z jego artykułem „Moje dziennikarstwo – alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem”, który ukazał się 5 stycznia br. w serwisie Wyborcza.pl.
Burza wokół tekstu Marcina Kąckiego
Początkowo tekst był promowany przez kierownictwo redakcji „GW”. Aleksandra Sobczak, zastępczyni redaktora naczelnego, polecała tekst Kąckiego w newsletterze dziennika: „Artykuł ma tylko jedną wadę – powinien być książką. Dawałabym ją w prezencie wszystkim kolegom i koleżankom” – napisała Sobczak.
Bartosz T. Wieliński, zastępca naczelnego „GW”, apelował 5 stycznia w portalu X: „Kochani, mam do Was prośbę. Przeczytajcie ten tekst Marcina Kąckiego. Do końca”. Natomiast Mariusz Szczygieł, prezes Fundacji Instytut Reportażu i były wieloletni reportażysta „GW”, wskazywał w komentarzu: „Należy docenić, gdy ktoś rozbiera się do naga z pożytkiem dla innych. Ten tekst to prezent dla wielu ludzi w podobnej sytuacji. Może im pomóc coś zrozumieć. Zawsze szanuję takie wyznania, które mogą służyć innym”.
Burza wokół tekstu wybuchła po tym, gdy dziennikarka „Newsweek Polska” Karolina Rogaska poinformowała na Facebooku, że była molestowana przez Kąckiego. „Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście dlaczego nie napisałeś wprost co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne NIE potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że »teraz odmawiasz, a po 30-stce nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz ruchać się jak popadnie«? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia? Obrzydliwe zachowanie” – napisała Rogaska.
W poniedziałek 5 sierpnia zastępcy naczelnego „GW” Roman Imielski, Bartosz T. Wieliński i Aleksandra Sobczak opublikowali oświadczenie, w którym poinformowali, iż wraz z Marcinem Kąckim „Uznaliśmy wspólnie, że nasza dalsza współpraca nie jest możliwa”. Kierownictwo tłumaczy w oświadczeniu: „Powołana przez Agora S.A. (wydawca »Wyborczej«) komisja zajęła się publicznym oskarżeniem Marcina przez Karolinę Rogaską o nadużycie seksualne. Ustalenia zawarte w raporcie z prac tej komisji, jak i jej rekomendacje, zgodnie z zasadami obowiązującymi w Grupie Kapitałowej Agora, pozostaną poufne, ale nie wpłynęły na nasze decyzje kadrowe”.
Powodem rozstania się redakcji „GW” z Kąckim mają być ustalenia komisji redakcyjnej badającej okoliczności powstania jego artykułu. „Przeprowadziliśmy też szczegółowo drugą procedurę sprawdzającą, wewnątrz redakcji – na wniosek Marcina – dotyczącą okoliczności powstania tekstu. Wyniki prac komisji redakcyjnej zostały przedstawione Marcinowi. Ponieważ w ich przypadku istotnie różnimy się w ich ocenie, uznaliśmy wspólnie, że nasza dalsza współpraca nie jest możliwa. Powodem zakończenia współpracy są wyłącznie kwestie redakcyjne” – zapewniają w oświadczeniu szefowie „GW”.
Kącki zapowiada pozwy sądowe
W styczniu Marcin Kącki w rozmowie z „Presserwisem” zapewniał, że jego artykuł przed opublikowaniem był czytany, sprawdzany i akceptowany przez redaktorów. – Tekst miał się też ukazać za tydzień w wydaniu papierowym, obok tekstu Mariusza Szczygła o pracy reportera – mówił nam Kącki.
Wczoraj Marcin Kącki nie udzielał komentarzy, ale odsyłał do swojego wpisu na Facebooku. Zaznaczył w nim, że jego artykuł był „literackim ostrzeżeniem przed skrajnościami wojen kulturowych”, ale „wielu zobaczyło w nim drugie dno, nieumiejętność mówienia przepraszam, narcyzm – rozumiem, rewolucje kulturowe potrzebują obrony swoich dogmatów, ale pozostanę przy swoim, na zawsze. Jestem też pewien, że »Wyborcza« będzie beze mnie jeszcze bardziej empatyczna, wrażliwsza na te wojny i społeczne rewolucje, ostrożniejsza w formułowaniu literackich fraz, czego już się raczej nie nauczę, stąd również nasza decyzja o rozstaniu” – pisze Kącki.
Dziennikarz zapowiada pozwy sądowe. „Zbyt wielu ludzi manipulowało przy zaworach z szambem i rozlało je między mną, a moją gazetą, by można przejść tę fosę. W naszej decyzji o rozstaniu nie było powodów, o których mogliście czytać w kłamstwach i fantazjach na socjal mediach – molestowanie koleżanek z redakcji, mobbingu, przemocowych zachowaniach, wykorzystywania relacji przełożonego, bo takich zachowań z mojej strony nie było. Dlatego idę teraz na sądową batalię z ludźmi, którzy chcieli zaistnieć manipulując przy tych zaworach z szambem i jedna rzecz mnie cieszy – do sądu idzie się z faktami i dowodami, nie z insynuacjami i lajkami, co dla wielu będzie co najmniej zaskakujące, jeśli nie bardzo przykre” – dodaje Kącki w swoim wpisie.
Marcin Kącki pracę dziennikarską rozpoczął ponad 20 lat temu w oddziale „GW” w Poznaniu. W 2003 roku ujawnił molestowanie chórzystów Poznańskiego Chóru Chłopięcego przez Wojciecha Kroloppa. W latach 2007, 2010, 2011 był siedmiokrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategoriach: News, Reportaż i Dziennikarstwo śledcze. W 2007 otrzymał tytuł Dziennikarza Roku, a także nagrodę Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze za głośny artykuł „Praca za seks w Samoobronie”. Jest autorem książek reporterskich, najnowszą – o cancel culture – właśnie pisze.