Odmowa przyznania akredytacji chorzowskiemu portalowi przydarzyła się pierwszy raz w jego ośmioletniej historii.
„Nie wiem, o co poszło”
– Do tej pory współpracowaliśmy z klubem i wydaje mi się, że współpraca była udana – mówi Bartłomiej Czaja, właściciel i redaktor naczelny serwisu Tuba Chorzowa. – Nie tylko relacjonowaliśmy mecze, skupiając się na ich sportowej stronie, ale też patronowaliśmy niektórym wydarzeniom. Nie wiem, czemu w tym roku nam odmówiono.
Dziennikarze i fotoreporterzy portalu do tej pory byli na wszystkich meczach rozgrywanych przez Ruch na własnym boisku. W sezonie 2024/2025 mecze będą mogli co najwyżej oglądać w telewizji.
– Na nasze pytanie mailowe dostaliśmy lakoniczną odpowiedź: „zgodnie z pkt III.1 regulaminu »Zasady przyznawania akredytacji na mecze Ruchu Chorzów w sezonie 2024/2025« Klub zastrzega sobie prawo do nieprzyznania akredytacji bez podawania przyczyny” – mówi Czaja. – I faktycznie przyczyny nie znamy. Nie wiem, o co poszło. Moim zdaniem sport powinien łączyć, a nie dzielić. A my w relacjach z Ruchu nie uprawialiśmy żadnej polityki.
TubaChorzowa.pl największym portalem w Chorzowie
Bartłomiej Czaja poza prowadzeniem portalu jest również prywatnym przedsiębiorcą i radnym Chorzowa pozostającym w opozycji do nowego prezydenta miasta Szymona Michałka. Chorzów ma w Ruchu ponad 25 proc. udziałów.
Po decyzji klubu redakcja opublikowała oświadczenie, w którym czytamy: „Jako przedstawiciele mediów lokalnych dbamy o dostęp do informacji tej, która jest nam najbliższa. Charakter naszej pracy nie należy do łatwych, mimo to wierzymy, że każdy zasługuje na rzetelną informację na temat problemów i sukcesów dotykających nas bezpośrednio”.
TubaChorzowa.pl jest największym miejskim portalem informacyjnym w Chorzowie. Według Google Analytics ma 100 tys. unikalnych użytkowników miesięcznie i 350 tys. odsłon. Ruch Chorzów jeszcze w minionym sezonie grał w PKO BP Ekstraklasie, ale w maju spadł do I ligi.