Portal Świdnica24.pl jako pierwszy opisał szeroko sprawę wytrucia 7,5 mln pszczół przez miejscowego rolnika. Dziennikarze serwisu jako jedyni byli na ogłoszeniu wyroku.
„Przyzwoicie byłoby się powołać”
– Polska Agencja Prasowa, a za nią Onet, RMF, Gazeta Wrocławska, TVN 24 i masa lokalnych portali poleciało sobie z tematem, który śledziliśmy dzięki wsparciu czytelników – mówi Agnieszka Szymkiewicz, redaktorka naczelna portalu. – Oczywiście nie jest to nasz autorski temat, bo zajmowały się tym prokuratura i sąd, ale to my, Swidnica24.pl, o tym się dowiedzieliśmy i opisaliśmy. I byłoby przyzwoicie powołać się na pracę lokalnych dziennikarzy.
Jak mówi Agnieszka Szymkiewicz, podobna sytuacja miała miejsce w 2021 roku, kiedy sprawę zbrodni na pszczołach portal opisał po raz pierwszy. – Opublikowaliśmy materiał o 12, a już godzinę później czytałam to samo w innych portalach. Ale te powoływały się na PAP – mówi. I dodaje: – Jest mi przykro, że duże media zrobiły sobie pożywkę z lokalnych treści.
Podobnych przykładów jest więcej. Jerzy Jurecki z „Tygodnika Podhalańskiego” mógłby wymienić kilka z ostatnich miesięcy. Autorski materiał o zaginionej dziewczynie wzięła sobie Gazeta.pl. Zniknął po interwencji u naczelnego.
W połowie lipca Onet Podróże przepisał tekst o turystach szkodnikach z Omanu, wspominając „TP” w jednym cytacie. Po interwencji w tekście pojawił się aktywny link do oryginalnego tekstu, a pracownicy serwisu dostali polecenie umieszczania takich linków w innych tekstach o podobnym lokalnym pochodzeniu.
Problemy wydawców lokalnych
– Nawet Demotywatory.pl zerżnęły mój tekst i zdjęcie – denerwuje się Jurecki. W serwisie Demotywatory.pl ukazał się fragment tekstu z „TP” i zdjęcie czwartoklasisty, który latem sprzedaje jagody przy drodze. Tyle że Demotywatory.pl zastrzegają, że nie odpowiadają za treści publikowane przez użytkowników.
– Wszyscy wydawcy lokalni mają podobne problemy – mówi Andrzej Andrysiak, szef Stowarzyszenia Gazet Lokalnych i wydawca „Gazety Radomszczańskiej”. – Także od nas biorą nasze własne tematy. Ale ten, co to robi, musiał przynajmniej wykupić naszą subskrypcję, bo podaje informacje publikowane za paywallem.
– Kiedyś walczyłem w IAB Polska o kodeks dobrych praktyk wydawców, by m.in. obowiązkowo linkować i powoływać się na źródło – przypomina Paweł Nowacki, niezależny ekspert rynku mediów. A jako przykład skutków braku cytowania podaje tekst o wyroku w sprawie pszczół opublikowany w serwisie branżowym Farmer.pl. – Inny serwis zarabia na reklamach przy tym artykule.
Lokalni wydawcy wydają około 300 tytułów – papierowych i elektronicznych. Docierają w sumie do 4,5 mln odbiorców.