Obaj dziennikarze zdecydowali się odejść z Trójki w ubiegłym tygodniu, po tym, jak zarząd Polskiego Radia nie wyraził zgody na ich dalszą współpracę z TVN24. Władze Polskiego Radia postawione dziennikarzom ultimatum uzasadniły m.in. uchwałą rady programowej firmy.
Artur Andrus po tym, jak dostał do wyboru: Trójka lub TVN24, deklarował w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że decyzję podejmie po rozmowie z dyrektorem Trójki, Wiktorem Świetlikiem. Z naszych informacji wynika, że ostatecznie Andrus rozmawiał z szefem anteny, podobnie jak Robert Kantereit. Jednak Świetlik nie był w stanie przekonać dziennikarzy do pozostania w Trójce głównie dlatego, że nie mógł zmienić decyzji zarządu Polskiego Radia w zasadniczej kwestii: wyrażenia zgody na równoległą pracę w radiu i TVN24. A to było podstawowym warunkiem kompromisu zarówno dla Andrusa, jak i Kantereita.
Wiktor Świetlik zdecydowanie podkreśla w rozmowie z WIrtualnemedia.pl, że nie chce wchodzić w szczegóły sprawy. Nie chce też i nie może (z przyczyn lojalnościowych względem firmy) komentować decyzji zarządu Polskiego Radia. – Mogę tylko powiedzieć, że byli to bardzo wartościowi, dobrzy dziennikarze. Pracowałem nad tym, żeby zostali, próbowałem ich zatrzymać. Rozmawiałem z nimi, ale się nie udało. To wszystko – stwierdza.
W tym tygodniu ma zapaść decyzja o tym, kto zamiast Roberta Kantereita będzie prowadził popołudniowe wydania „Zapraszamy do Trójki”. Od poniedziałku szefostwo Trójki będzie indywidualnie rozmawiało z dziennikarzami anteny, proponując im czasowe (na razie) prowadzenia tej audycji.