W czwartek 4 lipca ponad 350 wydawców ogólnopolskich i lokalnych nagłaśniało wadliwość przyjętą w Sejmie nowelizację prawa autorskiego i praw pokrewnych.
Akcja pod hasłem „POLITYCY! NIE ZABIJAJCIE POLSKICH MEDIÓW!” zwraca uwagę rządzących na niekorzystną dla wydawców tytułów internetowych i drukowanych nowelizację ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, którą Sejm przyjął na koniec czerwca. Teraz projektem ma zająć się Senat. W komisji kultury i środków przekazu dyskusja nad ustawą odbędzie się 9 lipca.
Kluczowe poprawki, o które walczy teraz Lewica, mają wzmacniać pozycję negocjacyjną mediów, które na podstawie nowego prawa pokrewnego mają otrzymywać wynagrodzenie od big techów, zarabiających na treściach dziennikarskich. W obecnym kształcie przepisy są tak skonstruowane, że big techy będą mogły potencjalnie latami przeciągać negocjacje z wydawcami. Ponadto, ustawa nie zobowiązuje koncernów do przekazania mediom prawdziwych informacji o tym, ile zarabiają na ich treściach. Zatem może być skrajnie trudno ustalić adekwatne stawki wynagrodzenia dla wydawców.
Pierwsza postulowana przez wydawców poprawka dotyczy arbitrażu organu regulacyjnego w przypadku braku ustalenia po 3 miesiącach warunków umów między wydawcami a koncernami technologicznymi. Kolejna zobowiązuje gigantów technologicznych, jak Google i Meta, do przekazywania wydawcom informacji istotnych dla ustalenia stawek tantiem. Ostatnia precyzuje, kiedy wydawca ma prawo do wynagrodzenia od gigantów technologicznych.
Lokalne media mają problemy w dniu protestu mediów
O proteście informowały w czwartek niemal wszystkie największe media oraz setki wydawców lokalnych. Nie wszystkie jednak dotarły z przekazem do użytkowników Facebooka.
Jak podał w serwisie X Andrzej Andrysiak, prezes Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych i wydawca „Gazety Radomszczańskiej”, niektóre posty informujące o proteście na facebookowych fanpejdżach lokalnych wydawców są blokowane.
„To co, Facebooku, tak się będziemy bawić? Część naszych lokalnych portali od rana ma blokowane posty dot. protestu i blokowane walle” – napisał w serwisie X.
Do wpisu odniosły się niektóre dziennikarki zajmujące się tematyką platform cyfrowych. „Pamiętajcie kochani – dziś Facebook nie pozwala wrzucić informacji o proteście mediów. Jutro – o Waszych poglądach i wydarzeniach” – napisała Anna Wittenberg z „Dziennika Gazety Prawnej”. „Klasyczne działanie BigTechów Szantaż połączony z wykorzystaniem możliwości technicznych” – oceniła Sylwia Czubkowska, współprowadząca podcast Techstorie w TOK FM.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Andrzej Andrysiak wyjaśnia, że dotarło do niego kilkanaście sygnałów od wydawców m.in. z Tucholi, Zamościa, południa Polski. Był jeden przypadek zablokowania fanpage wydawcy po zmianie zdjęcia profilowego na grafikę protestu mediów.
– Jednym zablokowało stronę, gdy wrzucili posta. Jeszcze inni mieli problem, gdy próbowali wrzucić po poście dotyczącym protestu następnego posta. Ewidentnie coś tam się pojawiło ze strony Facebooka. Dzień protestu i takie sytuacje to jednak jest jednoznaczna korelacja – mówi nam naczelny „Gazety Radomszczańskiej”.
– Myślimy [lokalni wydawcy – przyp.] o odchodzeniu od Facebooka, bo zmienił technologię. W tej chwili ściga się z TikTokiem i tnie zasięgi informacjom. Ruch pochodzący z Facebooka wydawcom maleje. Uważam jednak, że to dobrze, jeśli generalnie ruch utrzymuje się na poziomie, jakim był wcześniej, a maleje tylko z Facebooka. Pamiętajmy też o Google – tam w maju była jakaś zmiana algorytmu – opisuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Andrzej Andrysiak.
Facebook tnie zasięg mediom
O znikających postach mediów z Facebooka pisaliśmy na łamach Wirtualnemedia.pl już w połowie czerwca. Problem mają nie tylko polscy wydawcy – brytyjski Press Gazette opisywał, że na niesprawiedliwą politykę serwisu Zuckerberga skarżą się także na Wyspach Brytyjskich, Słowenii, Czechach czy Portugalii. Posty linkujące do zewnętrznych serwisów mylnie oznaczane są jako spam, treści drastyczne czy erotyczne.
Co ciekawe, algorytmy Mety okazują się dużo bardziej pobłażliwe dla scamu imitującego portale internetowe. Tego typu oszustwa, mające na celu wyłudzanie danych czy pieniędzy użytkowników, to już plaga. Ostatnio cyberoszuści do stworzenia kłamliwego posta posłużyli się wizerunkiem twórcy InPostu Rafała Brzoski.Mimo zgłoszeń, fałszywe wiadomości o biznesmenie nie zniknęły z ekosystemu Mety.