Legendarny Stadion Śląski jak na razie nie gościł jeszcze pierwszej reprezentacji Polski w piłce nożnej, choć młodzieżówki już tu zdążyły zagrać. Zamiast tego, ugościł reprezentację piłkarską radiowej Trójki oraz śląskich przedstawicieli kultury o wdzięcznej nazwie Śląskie Pyrliki, którzy trochę ubiegli Lewandowskiego i spółkę i zdecydowanie szybciej zadebiutowali w Chorzowie. – I oby było tak dalej – śmieje się Tomasz Szabelski z Regionalnego Instytutu Kultury w Katowicach, który był kapitanem Pyrlików.
Stadion Śląski zrobił na nim ogromne wrażenie. Zresztą nie był jedyny, bo pod wrażeniem pozostawał długo Maciej Szczęsny, były bramkarz m.in. Legii Warszawa i reprezentacji Polski, który przecież na niejednym stadionie grał. – Podoba mi się, zresztą zawsze mi się podobał. Wiem, że byli tacy, którzy narzekali kiedyś na brak zadaszenia czy stare ławki, ale teraz się ucywilizował – podkreślił.Kocioł Czarownic przywołał natomiast mnóstwo wspomnień u Michała Olszańskiego z Trójki. – Pamiętam mecz Polska-Belgia. 0:0, ostatnie minuty, Gerets na ławce Belgów. To był decydujący mecz o awansie do Mistrzostw Świata. Stadion wtedy wrzał. Byłem też na meczu Polska – Portugalia, tym niesamowitym zresztą. Tak, to było coś fantastycznego. To piękne miejsce. Kocioł Czarownic.
Jak jednak przyznaje redaktor Trójki, dziś Stadion Śląski raczej nie ma wielkich szans na przeżywanie tak pięknych chwil co 10,20 czy 30 lat temu. – On już raczej piłki nożnej w wydaniu reprezentacji nie złapie. Moim zdaniem lepiej skoncentrować się na wielkich imprezach lekkoatletycznych czy żużlowych, bo dziś przecież to najnowocześniejszy tego typu stadion na świecie – podkreśla.
A jak wyglądał sam mecz między radiowcami a Śląskimi Pyrlikami? Świetnie zaczął się dla tych drugich, bo już po paru minutach wyszli na prowadzenie. Nie trwało ono długo i po 10 minutach było już 1:1. Zawodnicy Trójki, czy też Grzmotów Myśliwiecka – bo taką nazwę przyjęli – dobili gospodarzy w drugiej połowie i mecz zakończył się ich zwycięstwem 3:1.