Jak mówi „Presserwisowi” Jacek Wojtaś, prawnik Izby Wydawców Prasy, w projekcie nowelizacji prawa autorskiego znalazło się kilka zapisów utrudniających życie wydawców i dziennikarzy. – Brakuje w nim mechanizmu interwencji organu państwowego, który nadzorowałby proces rozmów wydawców z BigTechami. To oznacza, że rozmowy i negocjacje mogą być prowadzone w nieskończoność bez elementu mediacji – uważa.
Projekt nie przewiduje również regulacji rekompensaty dla wydawców i dziennikarzy za wykorzystanie ich pracy przez platformy internetowe. Te będą mogły narzucać swoje warunki i zaniżać wysokość rekompensat.
Posłanka Daria Gosek-Popiołek z Lewicy Razem próbowała przeforsować poprawki, ale bezskutecznie. „Prawo do wynagrodzenia przysługuje twórcom utworów zamieszczonych w publikacji prasowej, czyli dziennikarzom. Chcemy, żeby wydawca miał dostęp do informacji, którymi dysponuje usługodawca, czyli platforma, a które mają znaczenie dla określenia wynagrodzenia dla dziennikarzy” – mówiła.
Andrzej Wyrobiec z Ministerstwa Kultury, uzasadniając sprzeciw do poprawki, oświadczył, że wskazany w niej zapis obowiązuje w Belgii i „obecnie jest przedmiotem skargi konstytucyjnej”.
– Istotnym elementem z punktu widzenia wydawców i dziennikarzy jest też art. 17 dyrektywy, pozwalający na udostępnianie treści online. Tu internauta może powielać treści mediów, a media nie mogą żądać w zamian żadnych opłat. Zmienia się również zasada odpowiedzialności: to nie internauta publikujący treści odpowiada za nie, ale administrator portalu, na którym zostały opublikowane. Ale też administrator/właściciel portalu czy platformy będą zobowiązani do dogadania się z autorem i podpisania z nim umowy licencyjnej – stwierdza mec. Wojtaś.
W czasie czwartkowego głosowania sejmowej komisji posłowie odrzucili poprawkę o „godziwym wynagrodzeniu” za utwory nie tylko dla aktorów, ale i dla autorów dzieł literackich, scenariuszy i słuchowisk, twórców przekładów oraz dziennikarzy. Odrzucono również poprawkę dającą wydawcom prawo do mediacji prowadzonych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jeśli samodzielnie nie wypracują porozumienia z koncernami technologicznymi.
„To jest poprawka, w której proponujemy ramę do negocjacji między wydawcami prasy a usługodawcami – platformami cyfrowymi. Proponujemy, żeby w razie braku osiągnięcia porozumienia w ciągu trzech miesięcy było możliwe wystąpienie do prezesa UOKiK o przeprowadzenie mediacji” – mówiła Dorota Olko, także z Lewicy Razem.
Poprawka także nie znalazła uznania komisji zgodnie z rekomendacją Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Google w czwartek wieczorem przedstawił swoje stanowisko. Podkreśla, że w większości krajów, które wdrożyły już dyrektywę, nie wprowadzono w implementacji mechanizmów arbitrażowych, ale działa tam program licencjonowania treści przygotowany przez firmę w odpowiedzi na tę dyrektywę.
Marta Jóźwiak z Google: „W ciągu ostatnich kilku lat, zgodnie z lokalnymi implementacjami art. 15 w poszczególnych państwach członkowskich UE, wprowadziliśmy w Europie program Extended News Previews (ENP), który określa, w jaki sposób płacimy za chronione treści informacyjne w takich usługach jak wyszukiwarka Google, Wiadomości Google i Discover. Współpracując z powodzeniem zarówno z indywidualnymi wydawcami, jak i organizacjami zbiorowego zarządzania, Google płaci już za licencjonowanie treści w ramach ENP wydawcom ponad 4000 publikacji w 19 krajach europejskich. Jesteśmy przygotowani, żeby rozszerzyć ten program licencyjny dla polskich wydawców każdej wielkości, stosując tę samą spójną metodologię, której używamy wobec wydawców w całej Europie. Spójność polskiego prawa z zapisami dyrektywy pozwoli nam program licencyjny uruchomić niezwłocznie, gdy tylko zakończy się proces legislacyjny”.