Polskie media publiczne przez obecną władzę zostały zamienione w propagandową tubę, która ludziom z mojego pokolenia przypomina najgorsze wzory komunizmu – twierdzi redaktor naczelny tygodnika Polityka, którzy podczas Światowego Kongresu FIPP przedstawił sytuację mediów w Polsce i zagrożenia płynące dla wolności słowa i wolności prasy ze strony obecnego rządu.
W swoim wystąpieniu otwierającym Światowy Kongres FIPP, organizacji skupiającej ponad 500 wydawców czasopism z kilkudziesięciu krajów, Jerzy Baczyński, redaktor naczelny i prezes wydawnictwa Polityka przedstawił sytuację mediów w Polsce i zagrożenia płynące dla wolności słowa i wolności prasy ze strony obecnego rządu.
„Jednym z pierwszych celów nowej władzy stały się wolne, niezależne media. Bardzo silne w Polsce publiczne radio i telewizja zostały przejęte pod bezpośrednią kontrolę rządu i zamienione w propagandową tubę, która ludziom z mojego pokolenia przypomina najgorsze wzory komunizmu. Prawie 300 dziennikarzy i komentatorów związanych z publicznymi mediami zostało zwolnionych lub musiało odejść. Prywatne media opozycyjne zostały natychmiast pozbawione wszelkich kontraktów reklamowych ze strony wielkich spółek skarbu państwa, rządowe agendy dostały polecenie rezygnacji z prenumeraty „wrogich” tytułów. Urzędnicy odmawiają udzielania informacji. Ale najbardziej niebezpieczna jest akcja tzw. repolonizacji mediów, obecnie nazywana dekoncentracją, czyli ustawowego ograniczania obecności zagranicznego kapitału w polskich mediach. W praktyce oznacza to próby przejęcia przez państwo zwłaszcza prasy regionalnej, gdzie spory udział ma kapitał niemiecki, być może także największej niezależnej telewizji, należącej do koncernu amerykańskiego. Rząd powtarza drogę, którą na Węgrzech przeszedł ich polityczny przyjaciel Victor Orban przejmując, poprzez zaprzyjaźnionych oligarchów, i likwidując wszystkie opozycyjne tytuły prasowe, w tym słynny Nepszabdsag”.
Odwołując się do polskich doświadczeń redaktor naczelny Polityki w swoim wystąpieniu przestrzegał. – Tych z Was, którzy sądzą, że mówiąc o Polsce, opisuję jakieś egzotyczne parkosyzmy nowych, niedojrzałych demokracji, chciałbym ostrzec: żadna liberalna demokracja nie jest zaszczepiona przeciwko wirusowi populizmu, odporna na retorykę „Make our country great again”, „Put our nation first”, „bring our bussiness back home”, zbudujmy przeciw obcym mur na granicy, zawróćmy ich łódki – powiedział Baczyński.
– Dzisiejszy populizm jest paniczną odpowiedzią na globalizację, która, oczywiście, przynosi ludzkości wielkie korzyści, ale też zagrożenia: utrata miejsc pracy, migracja ludzi i zanieczyszczeń naturalnego środowiska, osłabienie narodowej tożsamości, sekularyzacja, ograniczenie państwowej suwerenności, zmiany kultury i obyczajów, a przede wszystkim międzynarodowy terroryzm. Ludzie są gotowi oddać wolność za iluzje bezpieczeństwa. Ten nastrój jest skrajnie niebezpieczny dla wolności mediów. I nie chodzi tylko o kraje rządzone przez autorytarne reżimy, od Chin, przez Rosję, Turcję, po Kubę i Wenezuelę, które przyzwyczaiły nas, że nie respektują niezależnych mediów. Opublikowany właśnie przez Reporters Without Borders globalny raport o wolności mediów pokazuje dramatyczny spadek wszystkich wskaźników. Wskazuje, że nawet w krajach o tak utrwalonych demokratycznych tradycjach jak Niemcy, Włochy czy Finlandia, nowe regulacje antyterrorystyczne i nowe uprawnienia służb specjalnych, mogą nadmiernie naruszać reguły wolności słowa i prywatności – dodał naczelny Polityki.
Wskazywał również, że niebezpieczeństwa dla wolnych mediów, płyną nie tylko ze świata polityki: „My jako wydawcy, wszyscy jesteśmy częścią wielkiej rewolucji cyfrowej, nawet jej awangardą. Ale wiemy też, że istnieje ciemna strona Internetu i mediów społecznościowych. Wiemy, że przez lata grzeszyliśmy nadmiernym optymizmem i entuzjazmem. Wreszcie zaczynamy mówić o tym co nowe media robią z nami, naszymi dziećmi, naszym społeczeństwem, nasza demokracją. Przypomnijmy sobie tylko parę nowych pojęć, słów, które weszły do obiegu w ciągu ostatnich kilku lat: Post-truth – słowo roku według słownika Oxford; Fake news or alternative facts – co jest już leksykalnym wynalazkiem ekipy Trumpa; Infotainment – najlepsze określenie dla mieszaniny informacji i rozrywki, jaka stały się nasze newsy; Trolle i boty, jako nowa generacja dziennikarzy; Algorytm jak następca redaktora i wydawcy; Twitter jako narzędzie uprawiania polityki; Informacyjne bąble, jako opis izolowanych komunikacyjnych światów, w których jesteśmy uwięzieni; Piractwo treści jako dominujący biznes model.”
Redaktor naczelny tygodnika Polityka nakreślił także nowe wyzwania dla FIPP-u, która nie może już być tylko profesjonalną platformą wymiany doświadczeń. – Musimy domagać się od władz ochrony wolnego rynku medialnego i równych na nim praw dla wszystkich wydawców. Promować rozwiązania służące racjonalnej ochronie praw autorskich w cyfrowym świecie. Sponsorować programy edukacyjne i badawcze dotyczące nowych mediów. Powinniśmy, jeśli będzie taka potrzeba, występować w obronie wolności mediów i dziennikarzy w każdym kraju, gdzie one są zagrożone, demonstrować solidarność, wywierać nacisk na łamiących podstawowe prawa dziennikarzy, może organizować pomoc.
Na zakończenie swojego wystąpienia Baczyński stwierdził: „Ktoś może powiedzieć, to nie jest nasz obowiązek, to wykracza poza ramy tej organizacji. OK. Ale my wszyscy wybraliśmy bardzo szczególną profesję. Jej fundamentem wszędzie na świecie są te same wartości: respekt dla faktów, społeczna odpowiedzialność i wiarygodność, wolność opinii. Jako dziennikarz i wydawca, który znaczna część swego życia spędził w warunkach braku wolności, w świecie kłamstwa, propagandy, cenzury, władzy autorytarnych kacyków, a teraz obserwuje, jak ta przeszłość powraca, wiem, że wolność jest cenna i delikatna, nie jest dana na zawsze. Musi być stale na nowo odkrywana i zabezpieczana. Więc mój key-note na otwarcie tego kongresu jest proste: bycie wydawcą to coś więcej niż zwykły biznes. Naszym biznesem jest wolność” – zakończył.