Szef KRRiT zaniechał jednego z obowiązków?

KIM: dostawcy płatnej telewizji nam odmówili

Były minister Bartłomiej Sienkiewicz zabiegający o postawienie szefa KRRiT przed Trybunałem Stanu, zarzucił mu zaniechanie czynności statystycznych. Miał prowadzić badanie odbioru sygnału stacji telewizyjnych, a nie doszło to do skutku. Krajowy Instytut Mediów w stanowisku przesłanym Wirtualnemedia.pl tłumaczy to m.in. postawą operatorów.

W połowie maja pełniący urząd ministra kultury Bartłomiej Sienkiewicz poinformował, że do Sejmu wpłynął wniosek o postawienie przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. W uzasadnieniu jest mowa o niewypłacaniu środków z abonamentu RTV mediom publicznym (pieniądze otrzymują tylko dwie spółki: Radio Dla Ciebie i Radio Poznań). Drugi powód to polityka KRRiT wobec mediów prywatnych, jak TVN czy Tok FM i kary nakładane na tych nadawców.

W ocenie Sienkiewicza doszło do rażącego naruszenia bezstronności. A to nie koniec uwag byłego już ministra. – Trzecia sprawa to zaniechanie czynności statystycznych, do których pan Świrski jest zobowiązany – zaznaczył polityk. Dodał, że uzasadnienie liczy 50 stron.

Krajowy Instytut Mediów wyjaśnia

Centrum Informacyjne resortu kultury poinformowało „Presserwis”, który jako pierwszy opisał sprawę, że mimo przekazania środków na pomiar sygnału stacji telewizyjnych, nie jest on realizowany. Poprosiliśmy o wyjaśnienia Krajowy Instytut Mediów, powołany w 2020 roku przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

– Prowadzącym badanie jest Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który powierzył przygotowanie techniczne i wykonanie badania Krajowemu Instytutowi Mediów (KIM). W KIM przeprowadzono prace prowadzące do uruchomienia badania, w tym wypracowanie i udoskonalenie badania, prace dążące do jego wdrożenia między innymi przygotowanie infrastruktury umożliwiającej funkcjonowanie i prowadzenie badania – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Kamila Grelowska z KIM.

Dalej tłumaczy, dlaczego pomiar nie jest realizowany. – W 2023 r. dane do badania miały być przekazywane przez operatorów telekomunikacyjnych świadczących usługi dostarczania sygnału telewizyjnego. Operatorzy mieli zostać wyznaczeni przez Przewodniczącego KRRiT z listy podmiotów rekomendowanych przez właściwe, zrzeszające operatorów telekomunikacyjnych izby gospodarcze, spośród ich członków i na podstawie zgód tych podmiotów do wzięcia udziału w badaniu. Operatorzy zgłoszeni przez izby wycofali jednak swoje zgody na udział w badaniu, a większość operatorów takich zgód w ogóle nie udzieliła. Skutkiem był brak danych RPD, a tym samym brak możliwości opracowania i publikacji wyników badania – zauważa przedstawicielka Krajowego Instytutu Mediów.

Czy w niedalekiej przyszłości są szanse na te dane? – W związku z tym (przyp. red. brakiem danych od operatorów) wniesiono o zmianę zakresu podmiotowego badania w 2024 r. dążąc do zapewnienia jego rzetelnego i obiektywnego przeprowadzenia. Nowelizacja Projektu Badań Statystyki Publicznej jest obecnie w procesie legislacyjnym – odpowiada Grelowska.

Operatorzy bali się reakcji abonentów

Dwa lata temu liczne zastrzeżenia na temat pomiaru odbioru sygnału stacji telewizyjnych zgłosiła Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji. KIGEiT, która zrzesza m.in. sieci kablowe UPC, Multimedia Polska, operatorów telekomunikacyjnych, takich jak Play czy T-Mobile oraz nadawców (TVN, Polsat, TV Puls, TVP) opublikowała stanowisko w związku z ogłoszonymi wówczas konsultacjami projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie programu badań statystycznych statystyki publicznej na rok 2023. Obejmuje ono m.in. badanie odbioru sygnału stacji telewizyjnych w Polsce na podstawie ścieżki zwrotnej (Return Path Data), które miałoby być prowadzone przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Izba krytykowała projekt, bo jej zdaniem KRRiT nie ma delegacji ustawowej do prowadzenia tego rodzaju badań. KIGEiT obawiała się, że dane pozyskane przez regulatora od operatorów posłużyłyby wówczas mediom publicznym, które za czasów PiS krytykowały badania Nielsena i Radio Track i narzekały na niską ściągalność abonamentu radiowo-telewizyjnemu lub rządowi przed wyborami parlamentarnymi i samorządowymi. Rząd Prawa i Sprawiedliwości mógł je wykorzystać w strategii wyborczej. Jeśli w jakiejś gminie królowało wtedy TVP Info, to mógłby odpuścić walkę o głosy jej mieszkańców i skupić się na gminach, gdzie dużym zainteresowaniem cieszy się Polsat News czy TVN24.

– Izba wskazuje, że określony w projekcie zakres danych, częstotliwość przekazywania danych oraz rodzaj zbieranych danych – niezależnie od intencji i potrzeb, może zostać odczytany społecznie jako element inwigilacji społeczeństwa przez organy administracji państwowej – poinformowała w swoim stanowisku KIGEiT, która obawiała się rezygnacji abonentów, którzy poczuliby się inwigilowani.

KRRiT odpierała te zarzuty. – Całkowicie nieuzasadniony jest zarzut o rzekomym „zbieraniu danych pozwalających administracji publicznej na zdobycie wiedzy (…) o preferencjach, w tym politycznych abonentów”. Badanie agreguje, anonimowe, statystyczne informacje o zasięgach programów telewizyjnych, nie o osobach fizycznych. Informacje te będą publicznie dostępne i wykorzystywane przede wszystkim przez samą branżę medialną. Stąd całkowicie nieuprawnione jest założenie o możliwości określania preferencji, w tym politycznych, osób fizycznych – zauważyła w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Teresa Brykczyńska, rzeczniczka KRRiT.