Krzysztof Stanowski pod koniec maja ubiegłego roku w programie „Dziennikarskie zero”, wtedy jeszcze nadawanym w Kanale Sportowego, przyjrzał się karierze aktorki Natalii Janoszek, która w Polsce przedstawiana jest jako gwiazda Bollywood i zapraszana do programów największych stacji telewizyjnych. Zdaniem dziennikarza Janoszek zmyśliła swoją wielką karierę. Stanowski w serii publikacji o Janoszek oskarżył ją o manipulowanie informacjami na swój temat, przez co oszukiwała widownię co do swoich osiągnięć artystycznych.
Janoszek nie zostawiała tak sprawy i pozwała Stanowskiego i Kanał Sportowy o ochronę dóbr osobistych. W ramach zabezpieczenia powództwa, na czas procesu prawnikom celebrytki udało się wywalczyć zakaz publikacji przez Kanał Sportowy i Krzysztofa Stanowskiego tez ze stwierdzaniami, że zmyśliła własną karierę i oszukuje opinię publiczną.
W postanowieniu zaznaczono, że zakaz obowiązuje Kanał Sportowy oraz profile na Facebooku, Instagramie, TikToku i Twitterze należące do Kanału Sportowego i Krzysztofa Stanowskiego oraz podmiotów, w których są wspólnikami (Stanowski jest też właścicielem Weszło).
Stanowski skomentował to wtedy: – W ten czy inny sposób wkrótce ukaże się materiał na jej temat, bo po to pojechałem do Mumbaju i nie tylko. Po fakty. I czy jej się to podoba, czy nie, ja te fakty ujawnię. Tak też zrobił – na Kanale Sportowym pojawił się obszerny materiał z podróży dziennikarza do Indii, powtarzający tezy będące przedmiotem procesu cywilnego z Janoszek.
Grzywna dla Kanału Sportowego i Krzysztofa Stanowskiego
W środę Natalia Janoszek poinformowała, że warszawski sąd wymierzył Kanałowi Sportowemu i Krzysztofowi Stanowskiemu najwyższy wymiar grzywny za złamanie sądowego zakazu wypowiedzi na jej temat – w wysokości 15 tysięcy złotych. W przypadku braku zapłaty, pozwanym grozi areszt.
Grzywnę zasądzono na koszt Skarbu Państwa – podkreśliła celebrytka, zamieszczając skrin postanowienia z 22 kwietnia br.
– Jeżeli medium tych zasad nie stosuje, dokonuje szykan, zaszczucia czy egzekucji publicznej, to nie mamy do czynienia z cenzurą, tylko ratowaniem człowieka przed publicznym linczem. Podkreślam, że sądy rzadko stosują te instytucję. Są jednak sytuacje, w których nie wiemy, czy mamy do czynienia z mediami czy też z jakąś prywatą, obsesją czy nadużyciami. Nie może być tak, że ktoś dysponujący zapleczem publiczno-medialnym będzie znęcał się, pomawiał, zniesławiał, naruszał dobra osobiste jakiejś osoby i nie będzie żadnej możliwości, żeby go powstrzymać – komentował sprawę na łamach Wirtualnemedia.pl mecenas Jacek Dubois.
O potencjalnej grzywnie tak mówił Stanowski naszemu portalowi:- Nie obawiam się [grzywny]. Szanuję wyrok sądu i postaram się do niego zastosować, ale zobaczmy, czy mi się uda.