Reportaż Żarskiej został wyemitowany 18 stycznia br. na antenie Polsat News i relacjonował dziennikarskie śledztwo w sprawie pedofila Krzysztofa P., który latami opisywał w mailach swoją działalność – rzekome porwania, gwałty i morderstwa kilkuletnich dziewczynek. Dziennikarka przez pół roku prowadziła śledztwo w tej sprawie i dotarła do nowych informacji.
Dzięki dziennikarskiemu śledztwu Krzysztof P. został zatrzymany w Rosji, gdzie czeka teraz w areszcie domowym na decyzję o ekstradycji. Ewa Żarska dostała podziękowania od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i premier Beaty Szydło. Została też nominowana do nagrody MediaTory 2017 – właśnie za ten reportaż.
Prokuratura w Łodzi zdecydowała jednak, że dziennikarka powinna udostępnić jej dane tajnego informatora, niezwykle istotnego dla powstania materiału. Gdy dziennikarka odmówiła, nałożono na nią grzywny w łącznej wysokości 6 tys. zł. Ewa Żarska odwołała się od tej kary do sądu, lecz ten utrzymał ją w mocy. – Nie chcę tego komentować, ja po prostu nie mogłam złamać dziennikarskiej tajemnicy i ujawnić danych informatora – mówi dla Wirtualnemedia.pl reporterka. Jak się dowiadujemy, sprawa jest o tyle kuriozalna, że dane informatora ma prowadząca postępowanie policja, która dotychczas (współpracując z prokuraturą) nie przekazała ich prokuratorowi. – A wydawało mi się, że w praworządnym kraju powinno karać się przestępców a nie tych, którzy pomagają w ich namierzeniu – napisała dziennikarka na swoim facebookowym profilu.
Rodzima stacja reporterki – jak dowiaduje się portal Wirtualnemedia.pl – zapewnia jej opiekę prawną w tej sprawie. Oficjalnie jednak stacja nie komentuje czwartkowej decyzji sądu.