Według ABW ukraińscy dziennikarze stanowili zagrożenie

"Wykonywaliśmy tylko naszą pracę"

– Na początku nie zdradzałem, że jestem dziennikarzem, bo myślałem, iż dzięki temu szybciej mnie wypuszczą i dokończymy pracę – przyznaje Jurij Konkewycz

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego po publikacji naszego artykułu o zatrzymaniu i deportowaniu z Polski dwóch ukraińskich dziennikarzy poinformowała w komunikacie, że „fotografowali zlokalizowane w miejscowości Braniewo obiekty mające znaczenie dla bezpieczeństwa i obronności RP”. Prokuratura Rejonowa w Braniewie potwierdziła, że prowadzi postępowanie w tej sprawie. Dziennikarze zapewniają, że tylko wykonywali swoją pracę.

Reporter Jurij Konkewycz i operator Ołeksandr Piljuk z ukraińskiej agencji informacyjnej Rayon.in.ua przyjechali do Braniewa w czwartek 7 marca. W okolicach polskiej granicy z rosyjskim obwodem królewieckim zamierzali zebrać materiały do publikacji o tym, że podczas gdy polsko-ukraińska granica blokowana jest przez polskich rolników w proteście przeciwko wwożeniu do Polski ukraińskich towarów, głównie zboża, to z Rosji do Polski w ogromnych ilościach wjeżdżają zboże i skroplony gaz.

Nakaz opuszczenia Polski

Konkewycz i Piljuk zostali zatrzymani w Braniewie przez funkcjonariuszy policji. W protokole zatrzymania Konkewycza aspirant Paweł Miernicki jako powód zatrzymania wpisał: „Osoba podejrzana o to, że w dniu 7.03.2024 r. w Braniewie, woj. warm-mazur gromadziła wiadomości w sposób fotograficzny miejsc infrastruktury krytycznej”. Dodał też, że „zachodzi obawa zatarcia śladów przestępstwa”.

– Po kolejnych kilku godzinach przyjechali funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pytali, czy przypadkiem nie prowadzimy działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji – relacjonował „Presserwisowi” Konkewycz.

Dziennikarze trafili następnie do siedziby Straży Granicznej, gdzie wydano im nakaz opuszczenia Polski i zakaz wjazdu na pięć lat do krajów strefy Schengen.

W uzasadnieniu zobowiązania do powrotu wpisano, że decyzję wydano po tym, jak ABW 8 marca poinformowała komendanta Straży Granicznej w Braniewie, że „cudzoziemiec stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i interesu Rzeczypospolitej Polskiej”.

ABW: „Fotografowano obiekty o znaczeniu strategicznym”

Z Polski wyjechali dopiero 9 marca. Jurij Konkewycz relacjonował, że polscy funkcjonariusze wprowadzili ich w błąd, zapewniając, że powiadomili o ich zatrzymaniu ukraińskiego konsula, który z kolei miał poinformować ich rodziny.

Gdy zbieraliśmy materiały do publikacji o deportowanych ukraińskich dziennikarzach, ABW, Policja i prokuratura nie odpowiadały na nasze pytania.

Dopiero po opublikowaniu artykułu ABW wydała komunikat, w którym zaznacza, że Ukraińcy „w trakcie prowadzonych czynności podawali się za turystów”.

Dziennikarze nie zaprzeczali. – Na początku nie zdradzałem, że jestem dziennikarzem, bo myślałem, że dzięki temu szybciej mnie wypuszczą i dokończymy pracę. Gdy powiedziałem, że przyjechaliśmy jako dziennikarze i wyjaśniłem, na czym polega temat, nad którym pracujemy, nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia – tłumaczył Jurij Konkewycz.

„Po przejrzeniu zawartości należących do nich nośników danych, ustalono, że fotografowali obiekty, w tym zakłady i instytucje, o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa. W związku z tym, że działania obywateli Ukrainy stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego RP, w tym dla obronności kraju, ABW na podstawie art. 302 ust. 1 pkt. 9 ustawy z dn. 12 grudnia 2013 r. o cudzoziemcach skierowała do Komendanta Placówki Straży Granicznej w Braniewie wniosek o wydanie wobec tych osób decyzji o zobowiązaniu do powrotu do kraju pochodzenia. Mężczyźni zostali przekazani stronie ukraińskiej” – czytamy w oświadczeniu ABW.

Kolejny przypadek zatrzymania ukraińskich dziennikarzy

Po naszej publikacji odezwała się też Prokuratura Rejonowa w Braniewie. Prokurator Rajmund Kobiela poinformował nas, że „aktualnie toczy się postępowanie w sprawie, gromadzony jest materiał dowodowy pod kątem zaistniałego czynu z art. 130§3 kk”.

Ukraińscy dziennikarze zapewniają, że wykonywali tylko swoją pracę, chcąc pokazać m.in., jak rosyjskie towary, w tym zboże, swobodnie wjeżdżają do Polski i nikt nie protestuje przy granicy z Rosją, tylko zablokowana jest z granica z Ukrainą. Opublikowali swój materiał z polsko-rosyjskiej granicy, wykorzystując zdjęcia, które udało im się zachować. Teraz starają się o zwrot sprzętu zatrzymanego przez polskie służby i cofnięcie zakazy wjazdu do Polski i pozostałych krajów strefy Schengen.

To już kolejny przypadek zatrzymania ukraińskich dziennikarzy przez polskie służby. Pod koniec lutego zatrzymano ekipę „Ukraińskiej Prawdy”, która pracowała w pobliżu polsko-białoruskiej granicy. Interweniował wtedy ukraiński ambasador i nie doszło do deportacji dziennikarzy.