Przez wycofanie „NIE” z placówek Poczty Polskiej i decyzję zarządu Ruchu, który zrezygnował z dystrybucji prasy, tygodnik przestał być dostępny w prenumeracie. – Placówki pocztowe są w niektórych małych miejscowościach jedynym miejscem, w którym można kupić prasę. Musimy tam wrócić – mówi Waldemar Kuchanny, redaktor naczelny tygodnika „NIE”.
Minął rok od decyzji o wycofaniu tygodnika „NIE” ze sprzedaży w placówkach Poczty Polskiej, w kioskach Ruchu i stacjach benzynowych Orlenu.
„NIE” wciąż niedostępny w placówkach pocztowych
Kontrolowane przez PiS zarządy tych spółek zareagowały w ten sposób na wydanie tygodnika z 10-17 marca. Na jego okładce umieszczono duże zdjęcie papieża Jana Pawła II opartego o pastorał, w który wmontowano lalkę. Był to komentarz do sporu dotyczącego roli Karola Wojtyły w tuszowaniu przypadków pedofilii w Kościele.
Po protestach spółki Urma – wydawcy „NIE” – tygodnik wrócił do kiosków Ruchu i na stacje Orlenu. Ale z placówek pocztowych zniknął i do tej pory nie wrócił.
Według ustaleń „Presserwisu” Garmond Press – firma kolporterska odpowiedzialna za dystrybucję prasy na pocztach – uległa naciskom zarządu poczty i wycofała tygodnik z oferty.
– Niestety, decyzja zarządu Poczty Polskiej oznaczała również wycofanie tygodnika z prenumeraty – mówi „Presserwisowi” Elżbieta Gierdys, odpowiedzialna za kolportaż w spółce Urma. – A była to forma bardzo wygodna: prenumeratorom dostarczano tygodnik do skrzynek pocztowych. Cena jednostkowa była niższa niż przy zakupie pojedynczych egzemplarzy – dodaje.
Waldemar Kuchanny: „Musimy wrócić”
Elżbieta Gierdys nie ujawnia liczby egzemplarzy tygodnika sprzedawanych w prenumeracie. – Polscy wydawcy narzekają na zbyt małą liczbę prenumeratorów. To skutek braku tradycji w tym zakresie i braku wsparcia państwa dla tej formy sprzedaży prasy. Nie osiągaliśmy rewelacyjnych wyników sprzedażowych w prenumeracie pocztowej, ale dzięki niej tygodnik był dostępny w bardzo wygodnej formie dla grupy wiernych czytelników. To niepowetowana strata – mówi.
Pod koniec ub.r. Ruch zdecydował o likwidacji segmentu prenumeraty. W rezultacie „NIE” przestał był dostępny także w tej formie.
– Musimy wrócić do placówek pocztowych, bo bywa, że w małych miejscowościach to jedyne punkty sprzedaży prasy – mówi Waldemar Kuchanny. – Mam nadzieję, że po zmianie władz Poczty Polskiej (połowa lutego br. – red.) uda się nam wypracować porozumienie w tej sprawie – dodaje.