Związkowcy nie porozumieli się z Agorą w sprawie wysokości podwyżek dla pracowników, którzy pozostaną w firmie. Rozmowy dotyczyły zespołów „Gazety Wyborczej” oraz Gazeta.pl. Według Agory wprowadzenie podwyżek w proponowanym przez związkowców kształcie groziłoby destabilizacją. Podwyżki będą, ale w wysokości ustalonej przez Agorę.
W e-mailu przesłanym przez zarząd spółki Wyborcza (Wojciecha Bartkowiaka, Mikołaja Chrzana i Joannę Kwas) do pracowników napisano, że bieżące możliwości nie pozwalają rozwiązać jednocześnie wszystkich problemów. „Dlatego musieliśmy ustalić pewne priorytety. Zdecydowaliśmy, że podwyżkę systemową otrzymają wszystkie osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę, które nie dostały jej w ubiegłym i obecnym roku, a zarabiają teraz mniej niż 7,5 tys. zł brutto w przeliczeniu na pełen etat. Podwyżki dla pozostałych pracowników będą zależały od naszych możliwości finansowych i indywidualnych ocen” – stwierdzono.
Z kolei w przesłanym nam oświadczeniu biuro prasowe Agory przyznało, że strony nie osiągnęły porozumienia. „W ocenie przedstawicieli pracodawcy skala systemowych zmian wynagrodzeń oczekiwana przez związki znacząco przekracza możliwości finansowe obu obszarów biznesowych („Wyborczej” i Gazeta.pl – przyp. red.), a ich wprowadzenie w proponowanym kształcie groziłoby destabilizacją” – napisano w oświadczeniu przesłanym przez Annę Maruchę, dyrektorkę komunikacji korporacyjnej Agory.
Mimo to podwyżki będą, ale w wysokości ustalonej przez Agorę. „W samej »Wyborczej« obejmą one co najmniej 400 osób, a łączna kwota przeznaczona na wzrost wynagrodzeń to ok. 400 tys. zł miesięcznie” – czytamy w oświadczeniu. Jak dodano, choć finalnie przedstawiciele pracodawcy i związki zawodowe nie osiągnęli porozumienia, przyjęty system przyznawania podwyżek uwzględnia część rekomendacji strony społecznej.
Z kolei według kierownictwa spółki Wyborcza od 1 stycznia do 13 marca podwyżki wynagrodzeń zasadniczych otrzymało już 138 osób (m.in. z powodu wzrostu pensji minimalnej i zwiększenia odpowiedzialności). Natomiast od 1 kwietnia osoby mające obecnie wynagrodzenie zasadnicze do 7500 zł brutto włącznie w przeliczeniu na pełny etat, otrzymają podwyżkę w wysokości 500 zł brutto. Tym działaniem objętych ma być ok. 230 osób.
„Z tych podwyżek systemowych wyłączone są osoby, które w okresie 1 stycznia 2023 r. – 13 marca 2024 r. otrzymały podwyżkę w wysokości wyższej lub równej podwyżkom systemowym (nie dotyczy to podwyżek wynikających z podwyższenia płacy minimalnej). W przypadku osób, które otrzymały podwyżkę w wysokości niższej niż 500 zł, dodane zostanie wyrównanie do wysokości podwyżek wynikających z działań systemowych. Podwyżki systemowe nie dotyczą osób znajdujących się w
okresie wypowiedzenia” – napisano w liście do pracowników.
Ponadto zarząd ma podjąć decyzję o podwyżce wynagrodzeń zasadniczych dla ok. 100
osób, którym podwyżki przyznane zostaną w drugim kwartale 2024 roku. W niektórych przypadkach dotyczyć to będzie też osób, które otrzymały podwyżki systemowe.
Jak dodano, podczas rozmów ze związkami zadeklarowano, że zarząd jest gotowy
przystąpić do kolejnych rozmów podwyżkowych po pierwszym roku, w którym Wyborcza sp. z o.o. osiągnie zysk netto.
– Te podwyżki nie spełniają oczekiwań członków i nie mogliśmy na nie się zgodzić. W najbliższych dniach zamierzamy spotkać się z naszymi członkami, żeby wypracować dalsze kroki – mówi Natalia Mazur, szefowa „Solidarności” w Agorze.
Z kolei Igor Rakowski-Kłos, członek prezydium komisji zakładowej Inicjatywy Pracowniczej przy Agorze SA stwierdza, że podwyżki niższe niż inflacja faktycznie oznaczają obniżenie pensji. – Dlatego Inicjatywa Pracownicza nie mogła podpisać porozumienia, bo pracownikom należy się wzrost płac, a nie ich realny spadek. Niedawno prezes Agory zapowiedział akcjonariuszom 200 mln zł zysku netto w 2026 roku. Zysk po trzech kwartałach wynosi ponad 34 mln zł, a czwarty kwartał jest najbardziej dochodowy i teraz nie powinno być inaczej. Do tego ludzie odchodzący z firmy dostają propozycje wyższe o tysiąc lub dwa. Tymczasem zarząd „Wyborczej” zaoferował pracownikom podwyżki poniżej 400 zł netto. To propozycja rujnująca morale załogi – ocenia.
I dodaje: – Zarząd zapowiedział pracownikom, że przystąpi do rozmów podwyżkowych po pierwszym roku, w którym spółka Wyborcza osiągnie zysk netto. My uważamy, że to zarząd powinien zawiesić swoje pensje do czasu uzyskania tego zysku. Bo w tej sytuacji tylko pensje tych na dole drabiny wynagrodzeń są uzależnione od rynkowej koniunktury, a ci na górze mogą spać spokojnie. Nie ma mowy, aby Inicjatywa Pracownicza przyłożyła rękę do takiego sposobu myślenia. Co dalej? Wszystkie opcje są na stole. Konsultujemy je z pracownikami i prawnikami.
– Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sztywnym stanowiskiem pracodawcy i wynikającymi z tego możliwymi negatywnymi konsekwencjami dla „Gazety Wyborczej” i jej załogi.
To niedobry sygnał dla wolności mediów w Polsce, najwyższy czas na poważną debatę o roli mediów w demokratycznym społeczeństwie i o tym, jak chronić jakościowe dziennikarstwo – przekazali natomiast Ewa Ivanova i Waldemar Paś ze Związku Zawodowego Komitet Obrony „Gazety Wyborczej”.
Ponadto w komunikacie Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Agorze i Inforadiu, Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza przy Agorze i Związku Zawodowego Komitet Obrony „Gazety Wyborczej” napisano, że wobec rażącego rozdźwięku pomiędzy oczekiwaniami pracowników a ofertą zarządu nie udało się osiągnąć porozumienia w kwestii podwyżek w „Gazecie Wyborczej” i Gazeta.pl.
„Zakończyliśmy negocjacje, ale nasze stanowisko nie zmienia się: aby realizować cele i skupić się na tworzeniu »Wyborczej« i Gazety.pl w nowej odsłonie, pracownicy potrzebują bezpieczeństwa finansowego i poczucia godności. Ogłoszone przez Zarządy podwyżki tego nie gwarantują. Jednocześnie przypominamy, że podwyżki, które obecnie negocjowaliśmy, odnosiły się do inflacji oraz niezadowolenia z poziomu wynagrodzeń od lat. Nie miały związku z ewentualnym zwiększeniem zakresu obowiązków” – napisano.
Wcześniej ustalono, że w wyniku zwolnień grupowych pracę straci maksymalnie 180 osób.