Producent emitowanej w Telewizji Polskiej od wielu lat „Familiady” Ryszard Krajewski zapewnia, że dał 350 tys. zł łapówki za powrót do TVP teleturnieju „Va banque” i ponowne zlecenie produkcji tego programu jego firmie Astro. O sprawie poinformował „Newsweek Polska”. Według ustaleń tygodnika pieniądze mogły trafić do pracujących wtedy w TVP Tomasza Klimka i Joanny Kurskiej, obecnej żony Jacka Kurskiego, byłego prezesa TVP. Kurska wcześniej byłą żoną Klimka. Teraz zarzuca Krajewskiemu szantaż i układanie się z nowymi władzami TVP.
O łapówce dla ludzi z TVP opowiedział „Newsweekowi” Ryszard Krajewski. Twierdzi on, że 10 października 2019 roku wręczył 500 tys. zł w gotówce Edycie Podleś, kierowniczce produkcji w TVP, bo tego domagano się od niego za przywrócenie na antenę „Va banque” i zlecenie mu produkcji tego teleturnieju. Potem kwota ta zmalała do 350 tys. zł, bo ktoś miał zrezygnować ze swojej części. Ci, którzy odbierali łapówkę mieli życzyć sobie, żeby banknoty 500-złotowe Krajewski wymienił na 100-złotowe.
Bortkiewicz miał przekonać Krajewskiego
Historia opisana w „Newsweeku” przez Piotra Krysiaka, w artykule „Vabanque za pół miliona łapówki” miała kilka innych zwrotów akcji. W pewnym momencie z umowy zlecenia realizacji „Va banque” za łapówkę wycofał się Ryszard Krajewski. Wtedy jednak miał ściągnąć go do swojego gabinetu Stanisław Bortkiewicz, ówczesny dyrektora biura korporacyjnego TVP. Bortkiewicz to wieloletni znajomy Jacka Kurskiego, uchodził w TVP za jego prawą rękę. Bortkiewicz miał przekonać Krajewskiego, żeby nie rezygnował z nieformalnego układu.
Ostatecznie TVP przyjęła od Ryszarda Krajewskiego tylko 15 zrealizowanych odcinków „Va banque” i rozpoczęła ich emisję w październiku 2021 roku. Następnie przedstawiciele nadawcy nie chcieli podpisać umowy na kolejne odcinki, tłumacząc to złym stanem wyposażenia technicznego studia Astro.
Z relacji „Newsweeka” wynika, że gdy w TVP dowiedzieli się, że Ryszard Krajewski opowiada o tym, że dał łapówkę za „Va banque” Edycie Podleś, a ona przekazała ją dalej, Stanisław Bortkiewicz i Jacek Kurski złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Krajewskiego. – Zawiadomienie dotyczyło zniesławienia, a nie korupcji – zastrzega w rozmowie z „Presserwisem” Ryszard Krajewski, który zeznał wtedy w prokuraturze, że nie wręczał łapówki. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.
Szef firmy producenckiej Astro w połowie stycznia 2024 roku zapowiadał natomiast, że pozwie TVP za bezprawne odebranie mu produkcji teleturnieju „Va banque” i zażąda odszkodowania 6,7 mln zł. Pozew jednak nie został złożony w sądzie. – Zmieniły się władze TVP i tych nowych nie mogliśmy pozwać – tłumaczy Ryszard Krajewski.
Krajewski: „Musiałem czekać na zmianę władzy”
Zamiast pozwu Krajewski i jego adwokat, były polityk Ryszard Kalisz, 20 lutego 2024 roku złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Edytę Podleś i Tomasza Klimka. Krajewski uważa, że kwota żądanej od niego łapówki spadła do 350 tys. zł, bo ze swojej doli zrezygnował Stanisław Bortkiewicz, gdyż zorientował się, że sprawa może wypłynąć.
Dlaczego Krajewski czekał tyle czasu ze zgłoszeniem sprawy do prokuratury? – Musiałem czekać na zmianę władzy. Gdybym wcześniej to zrobił, Jacek Kurski poszedłby z tym do swojego kolegi Zbigniewa Ziobry, prokuratora generalnego, i tak by mnie załatwili, że długo nie wyszedłbym z więzienia – tłumaczy Krajewski „Presserwisowi”.
Na tekst w „Newsweeku” zareagowała w mediach społecznościowych Joanna Kurska. „Krajewski szantażował wtedy jednego z dyrektorów TVP, że jak nie dostanie lepszych warunków zlecenia na produkcję teleturnieju »Va Banque«, to będzie szkalować szefostwo telewizji opowiadaniem o łapówce, której beneficjentem miałby być prezes TVP i szef Biura Spraw Korporacyjnych” – napisała Kurska.
Żona Jacka Kurskiego uważa, że artykuł w „Newsweeku” mógł być inspirowany przez obecne władze TVP. „Teraz uzurpatorzy z TVP, którzy za wszelką cenę próbują zdyskredytować poprzednie kierownictwo, najwyraźniej targują się z szantażystą, że jeśli chce produkować dla TVP, to musi fałszywie zeznawać w prokuraturze przeciw nim” – twierdzi Kurska.
Działania wyprzedzające wPolityce.pl
Dzień przed publikacją „Newsweeka” odniósł się do niego też serwis wPolityce.pl. „Nasi informatorzy w środowiskach bliskich obecnej władzy i nielegalnych władz TVP informują o kolejnym etapie planu słynnej grupy »Wejście« – zamachowców realizujących siłowe przejęcie mediów publicznych” – napisał serwis, który twierdzi, że został poinformowany, iż „trwa polowanie na cokolwiek, co mogłoby uderzyć w Kurskiego i Bortkiewicza”.
Przypomina również, że Kurski i Bortkiewicz poinformowali prokuraturę „natychmiast po tym kiedy przedstawiciel firmy producenckiej, w rozmowie z jednym z dyrektorów TVP, zasugerował wręczenie łapówki kierowniczce produkcji TVP oraz wymienił prezesa Kurskiego i dyrektora Bortkiewicza jako potencjalnych beneficjentów – co oczywiście było nieprawdą. Zawiadomienie prokuratury z 2021 r. dotyczyło zbadania sprawy o kontekście korupcyjnym i ewentualne wszczęcia postępowania karnego. Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia, gdyż w toku postępowania sprawdzającego wykluczyła, aby w tej sprawie doszło do korupcji lub jakiegokolwiek innego przestępstwa”.
Artykuł wPolityce.pl, napisany dzień przed publikacją „Newsweeka”, kończy się pytaniem: „Ciekawi jesteśmy, która redakcja skusi się na takie »zgniłe jaja«?”.
– To nie pierwszy raz, gdy ten serwis prowadzi działania wyprzedzające przed publikacjami, które są niewygodne dla osób, które oni starają się chronić – mówi Dariusz Ćwiklak, zastępca redaktora naczelnego „Newsweek Polska”, który w niedzielę pokazał okładkę najnowszego numeru z zapowiedzią tekstu o korupcji w TVP. – Nasz tekst jest świetnie udokumentowany i autor rozmawiał z wieloma jego bohaterami. Być może któryś z rozmówców poinformował serwis wPolityce.pl o tym, że przygotowujemy taki materiał – dodaje Ćwiklak.