W poniedziałek i wtorek napisaliśmy w „Presserwisie” o tym, że zainteresowane zakupem Polska Press od Orlenu są Wirtualna Polska i ZPR Media. Lokalni wydawcy widzą w WP poważniejszego gracza, wobec możliwości którego należy czuć respekt. Jednak – jak twierdzą – ich doświadczenia na lokalnych rynkach dają im przewagę.
„Nie mamy się z czego cieszyć”
Uważają, że Wirtualna Polska, która nie ma ani jednego tytułu prasowego i brakuje jej doświadczenia na tym rynku, po przejęciu Polska Press zlikwidowałaby deficytowe papierowe wydania gazet i skoncentrowałaby się na internecie. ZPR Media z kolei mogłyby znaleźć w niektórych regionach synergię dzienników Polska Press z „Super Expressem”. Wydawcy także w tym przypadku jednak sądzą, że nacisk położony zostałby na internet.
– Nie mamy się z czego cieszyć – zaznacza Andrzej Andrysiak, prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. – Polska Press już jakiś czas temu zrezygnowała z wydawania tygodników powiatowych, przez co oddała nam pole. Luki nie wypełniła tygodnikami subregionalnymi. Jednak Wirtualna Polska, nawet jeżeli skupiłaby się tylko na rozwoju serwisów internetowych Polska Press, może się dla nas okazać najtrudniejszym konkurentem. Nie można jej nie doceniać.
Tomasz Kuriata, szef sieci serwisów Doba.pl, działających w sześciu powiatach Dolnego Śląska: – Do tej pory politycznie zorientowana „Gazeta Wrocławska” wydawnictwa Polska Press nie była dla nas zagrożeniem. WP to inny gracz, jest poważną firmą zorientowaną na jakościowe dziennikarstwo. Ale to my, operując tu na miejscu w powiatach i gminach jesteśmy blisko problemów ich mieszkańców. Tego z Warszawy nie widać – mówi.
Dodaje, że mali wydawcy nawet w starciu z dużymi centralnie zarządzanymi grupami wydawniczymi będą wygrywać doświadczeniem i znajomością lokalnych problemów. – Ale mielibyśmy poważną konkurencję – zaznacza.
Wirtualna Polska to groźny konkurent
– Zdaję sobie sprawę, że przejęcie Polska Press przez WP oznaczałoby błyskawiczną likwidację papierowych wydań. Ale nawet zamykanie tytułów z tradycją ponadstuletnią – taką ma np. „Dziennik Łódzki” – nie będzie miało wpływu na rynek prasy lokalnej – mówi z kolei Patryk Ślęzak, wydawca lokalnych serwisów internetowych i tygodników w centralnej Polsce.
Sam czuje presję WP, która objawia się m.in. w postaci ogłoszeń o pracy. – Ale na razie to dotyczy głównie miast wojewódzkich. To prawda, tu WP jest silnym konkurentem. Poza tym wie, jak korzystać z algorytmów i jak podbić zasięgi lokalnych serwisów materiałami z głównego serwisu – mówi. – Ale wydawcy lokalni są przyzwyczajeni do presji. Do tej pory czuli ją zwykle ze strony serwisów samorządowych. Widzę tu jednak zagrożenie np. dla Ślązaga – serwisu regionalnego działającego na Górnym Śląsku i w Zagłębiu.
Bogdan Rojkowski, wydawca tygodników i serwisów internetowych Korso na Podkarpaciu, zagrożenie dostrzega w kadrach. – Jeżeli zechcą sięgnąć po moich ludzi, to nie zaproponuję im wyższych stawek. A moi ludzie to mój majątek – mówi.
Rojkowski nie ma jednak wątpliwości, że Wirtualna Polska ze swoimi możliwościami technicznymi i finansowymi może zepsuć jego lokalne wydawnictwo. – To groźny konkurent i niedobre wiadomości dla lokalnych wydawców. Z drugiej strony postrzeganie lokalnego rynku z Warszawy kuleje. I w tym nadzieja.
„ZPR to też Eska z dziennikarzami lokalnymi”
Podobnie – w kontekście kadr – wydawcy wypowiadają się, wspominając o ZPR media. Zdają sobie sprawę, że ZPR też ma pieniądze, by podkupić dziennikarzy, gdyby potrzeba było kadr po przewietrzeniu Polska Press z propagandystów.
– Ale ZPR to też Eska z dziennikarzami lokalnymi – zauważa wydawca z Pomorza. – Więc może nie będą szukali na rynku nowych ludzi?
Mateusz Orzechowski, szef Grupy Wspólnota, wydającej serwisy informacyjne i tygodniki lokalne na wschodzie Polski i wiceprezes Stowarzyszenia Mediów Lokalnych, podstawowe zagrożenie widzi w możliwościach finansowych dużych grup. – Łatwo byłoby im przejąć pracowników. Mają zdecydowanie większe możliwości – mówi.